poniedziałek, 16 stycznia 2017

[PRZEDPREMIEROWO] RECENZJA - "Był sobie pies" W. Bruce'a Camerona




Odkąd tylko nauczyłam się czytać, pasjami pochłaniałam książki o zwierzętach. Niemal na pamięć znałam "Kocią mamę", marzyłam o odwadze i przygodach dziewczyn z Klubu Ratowników Zwierząt, a "Pies, który jeździł koleją" prawie doprowadził mnie do histerii. Od tego czasu minęło kilka(naście) lat i zdążyłam poznać chyba każdą książkę, która choć w niewielkim stopniu zahaczała o zwierzęta, a już zwłaszcza o moje ukochane psy. I gdy widmo braku kolejnej "psiej" powieści zaczęło niebezpiecznie pojawiać się na beztroskim do tej pory horyzoncie, z odsieczą, niczym książę w lśniącej zbroi, ruszyło  ku mnie Wydawnictwo Kobiece, które postanowiło wznowić bestsellerową powieść W. Bruce'a Camerona.
I tak w moim czytelniczym życiu pojawił się Bailey.




Bailey jest psem. I - jak każdy pies - ma misję.
Jednak jego misja, w odróżnieniu od tej innych psów, jest długa. I trudna. I zajmuje zdecydowanie więcej czasu niż jedno psie życie. Dlatego też Bailey (niczym kot) zyskuje kolejne szanse i kolejne wcielenia. Bezdomny szczeniak, kochany nade wszystko golden, dzielnie walcząca o życie innych suczka - każda z tych ról jest inna, a każda wyjątkowa.
Kim będzie później? Do czego służą koty? I gdzie- do diaska! - jest Ethan?
Jedno jest pewne. Życie psa nie jest łatwe.



"Był sobie pies", pierwotnie wydany jako "Misja na czterech łapach", to obowiązkowa pozycja dla każdego psiarza. O tyle też nietypowa, że jej narratorem jest nie kto inny jak właśnie pies. Oczywiście zdarzało mi się już czytać takie powieści (bo podobny zabieg zastosował m.in. Garth Stein w swojej "Sztuce ścigania się w deszczu"), żadna jednak nie była w tym tak prawdziwa jak książka Camerona. Bailey nie jest intelektualistą, nie raczy nas pełnymi metafor przemyśleniami ani nie udaje, że pozjadał wszystkie rozumy. Wręcz przeciwnie - otwarcie przyznaje, że często nie rozumie ludzi, a świat nieustannie go zadziwia. Bruce Cameron pisze bardzo prostym, dokładnie takim, jakim posługiwałby się pies, językiem (gdyby, rzecz jasna, potrafiłby mówić i pisać :D ). Obserwujemy świat widziany oczami Baileya i jesteśmy świadkami rozkwitu prawdziwej przyjaźni. Śmiejemy się do rozpuku, ganiamy za pewną bezmyślną klaczą i nie lubimy z  dziwnym podrzucakiem, a wszystko to z merdającym ze szczęścia ogonem.
Psie życie to jednak nie tylko radość. Razem z Baileyem przeżywamy kryzysy jego ukochanego chłopca, razem z nim się boimy i kilka razy - niestety - "patrzymy" jak wierny i dzielny psiak opuszcza ten świat. I choć strata kilku łez z całego ich zasobu jest nieunikniona, to "Był sobie pies" (mimo wszystko!) jest szalenie ciepłą i optymistyczną książką. Powieścią, którą bez wahania podsunęłabym swojemu dziecku i którą sama podczytywałabym (co też zresztą robiłam :D ) z zapałem.



Historia Baileya może nie dostanie Pulitzera. Może nigdy nie otrzyma nominacji do National Book Award, a jej ekranizacja nawet nie będzie miała szansy, by powalczyć o Oscara. Być może. Najważniejsze jednak, że jego historia podbijała i wciąż na nowo podbija czytelnicze serca. Że cieszy i sprawia, że jeszcze bardziej kochamy swoje psy i możemy (choć na chwilę) powrócić do czasów dzieciństwa i przypomnieć sobie, że śmierć naszego przyjaciela to nie koniec jego drogi.
W końcu wszystkie psy idą do nieba.
Tylko nie każdy z nich trafia tam od razu. 




*Film na ekranach kin od 17.02.17*





















     Za egzemplarz serdecznie dziękuję
http://www.wydawnictwokobiece.pl/


35 komentarzy :

  1. Chyba jeszcze nigdy nie czytałam książki napisanej z perspektywy zwierzęcia. No dobra, w niektórych rozdziałach "Musimy coś zmienić" narratorem była wiewiórka, ale to się nie liczy. Wydaje mi się, że lektura "Był sobie pies" na pewno będzie interesująca i będę musiała wkrótce sięgnąć po tę powieść ;D.

    papierowe-strony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Perspektywa wiewiórki musi być całkiem ciekawa :D
      A książkę polecam ;)

      Usuń
  2. Czy ja wiem, czy książka sprawia że jeszcze bardziej kochamy psy...? Jako osoba "siedząca" w temacie [hodowla psów w domu + swego czasu interesowałam się bardziej "psią psychologią] odebrałam tę książkę jako bardzo naiwną ;) Niektóre zachowania autor opisał dobrze, ale właśnie: niektóre. Ta psia miłość zdecydowanie za bardzo przypomina ludzką - a pies człowiekiem nie jest. Już wolę to, jak Kathe Koja opisała psiego bohatera w swojej "Włóczędze" ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoje psy :D Słówko "swoje" jest tu dosyć istotne :D
      Też trochę siedzę w tym temacie, nawet studiuję weterynarię i fakt, jest trochę naiwna, ale jaka ma być, skoro narratorem jest pies? :D
      "Włóczęgę" czytałam, dobra książka z jeszcze lepszym początkiem ;)

      Usuń
  3. Kocham psy i zwierzęta więc ta książka jest na pewno dla mnie. Także Pies, który jeździł koleją doprowadził mnie do histerii.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam też (o ile oczywiście jeszcze jej nie znasz ;) ) "Marley i ja" Johna Grogana.

      Usuń
  4. Lubię psy, jednak wolę koty i gady ;) Ale ta książka zapowiada się naprawdę obiecująco i mam nadzieję, że przeczytam ją przed premierą filmu.
    Pozdrawiam,
    Helena z ksiazkinocy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja jestem typową psiarą :) A książkę polecam, myślę, że spodoba się i Tobie ;)

      Usuń
  5. Z pewnością przeczytam książkę i obejrzę film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest bardzo w porządku, liczę, że film też taki będzie :)

      Usuń
  6. Bardzo mnie zaciekawiła ta książka. Chyba najbardziej lubię powieści, które w prosty sposób trafiają do serca czytelnika. Nie potrzebują wielu słów i zbędnych mądrości. Ta książka trafia na moją listę "must read" :)

    Pozdrawiam cieplutko
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam jeszcze niczego w takim stylu i myślę, że choć zdecydowanie jestem kociarą, to "Był sobie pies" przypadłoby mi do gustu. :)
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, czyli stoimy po dwóch stronach barykady :D
      Ale tak, myślę, że ta powieść i Tobie by się spodobała ;)

      Usuń
  8. Czytałaś "Mój przyjaciel Marley"?
    "Był sobie pies" nieszczególnie mnie ciekawi. Mam wrażenie, że to nie książka dla mnie, a od psów zdecydowanie wole koty. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, za to czytałam "Mój przyjaciel Henry" i "Marley i ja" ;)
      Może skusisz się na sam film ;)

      Usuń
    2. O, "Marley i ja", no tak - własnie o tę książkę mi chodziło. Myli mi się tytuł filmu z książką - obydwa opowiadają tę samą historię. :)

      Usuń
    3. Film ma taki sam tytuł, też "Marley i ja" :D

      Usuń
  9. Bardzo lubię psy. ;) Ale do książki jednak na razie mnie nie ciągnie - za dużo innych czeka na przeczytanie. ;/

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam jak sama niejednokrotnie płakałam czytając ,,O psie który jeździł koleją''! Uwielbiam książki, w których główną bądź ważną rolę pełnią zwierzaki. Twoja recenzja jest tak zgrabnie i dobrze napisana, że z jeszcze większą chęcią sięgnę po tę książkę! <3

    guide-to-the-world-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. To zdecydowanie książka, którą warto przeczytać i zobaczyć, jak może wyglądać świat oczami psa. Ja osobiście również kocham te zwierzęta, więc mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją przeczytać. Film obejrzę bez dwóch zdań, po samym zwiastunie podejrzewam, że mogę się wzruszyć :D
    Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie :)
    BOOK MOORNING

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja z chęcią się skuszę na książkę i film, jestem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest warta przeczytania,a film (jak przypuszczam) też będzie super ;)

      Usuń
  13. Świetny pomysł, aczkolwiek póki co nie gustuję w emocjonalnych książkach, wiec tę sobie daruję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, rozumiem, na razie wszystkie Twoje emocje przywłaszczył sobie Jace :D

      Usuń
  14. Dla mnie bomba, szalenie mi się podobała i zupełnie podbiła moje serce :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem właśnie po lekturze bardzo mi się podobała. Wzrusza i daje do myślenia. Dla psiarzy pozycja obowiązkowa. Pozdrawiam i zapraszam
    http://czytanienaprawdeuzaleznia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzięki tej naiwności książka zyskała tylko na autentyczności ;) Fajnie, że Ci się podobała; polecam też film, bo chociaż trochę w nim pozmieniali to i tak łapie za serducho ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie