"Gośka czyta Greja, widziałaś? A ten "Zmierzch"? Chłam jakich mało! Wiesz, sama nie czytałam żadnej z nich, ale ciocia Basia powiedziała, że siostra ciotecznego brata wujka jej koleżanki...."
Ludzie mają tendencję do popadania ze skrajności w skrajność.
W podstawówce - w gimnazjum zresztą także - wielokrotnie powtarzano mi, że każdy ma prawo posiadać własną opinię oraz prawo do tego, by móc się nią podzielić. Inni mogli się z nią zgodzić, albo i nie. Proste i raczej normalne, prawda? Ostatnio, w związku ze zbliżającą się niepokojąco szybkimi krokami sesją, mam skłonność do popadania w różnego rodzaju zadumę i zauważyłam dość niepokojącą sprawę, jeśli chodzi o wyrażanie własnej opinii. Przy czym, od razu zaznaczę, mam tu na myśli tylko i wyłącznie światek pochłaniaczy książek ;)