sobota, 26 marca 2016

RECENZJA - "Ostatnie dni Królika" Anny McPartlin





Są takie książki, które można czytać po raz wtóry i za każdym kolejnym razem coraz bardziej przeżywać zawartą w nich historię. Są książki, do których pragnie się wracać i które trzeba polecać każdemu. Które zostawiają nas w stanie emocjonalnej agonii i zamieniają nasze oczy w potoki nieprzerwanie płynących łez. I w końcu są książki, o których chce się pisać i rozmawiać.
"Ostatnie dni Królika" są właśnie jedną z nich.


czwartek, 24 marca 2016

RECENZJA - Anthony Doerr i "Światło, którego nie widać"







Pulitzer odebrany w 2015 roku. Najlepsza historyczna powieść według użytkowników portalu lubimy czytać, przez wielu porównywana do bestsellerowej "Złodziejki książek" Marcusa Zusaka. Dzieło tworzone przez dziesięć lat (!), z intrygującym tytułem, wpadającą w oko okładką i tematem, który niezmiennie wzrusza i porusza. Wydawać by się mogło, że w moje ręce wpadła prawdziwa literacka perełka, której długo nie zapomnę i którą trudno będzie przebić. Okazało się jednak, że nie będzie to wyczyn godny kaskadera, a jedno, jedyne słowo, które idealnie opisuje mój stosunek do powieści Doerra to - nie, tym razem to nie "rozczarowanie" -  dziś to "ambiwalencja".


piątek, 18 marca 2016

A Ty? Jakim typem czytelnika jesteś?





Jak pewnie większość z Was dosyć aktywnie udzielam się na facebooku - i może również jak Wy - należę do kilku grup dyskusyjnych, w których głównym tematem są książki. Na każdej z nich w dość regularnych odstępach czasu pojawia się i niczym bumerang powraca retoryczne pytanie "Kim jest DOBRY czytelnik?", po którym zwykle zaczynają się licytacje. Czy jestem lepszy, bo czytam więcej? A może nie liczy się ilość, a jakość i wielbiciel harlequinów tak naprawdę nie powinien nazywać się czytelnikiem? Czy ktoś, kto nie trzymał w dłoni książki od x miesięcy ma prawo twierdzić, że je kocha? I czy czytanie na "kundelku" to faktycznie czytanie?


czwartek, 10 marca 2016

RECENZJA - "Magonia" według Marii Dahvany Headley



Mam problem z książkami, które są długo i dobrze promowane. Zanim trafią w moje ręce mija zwykle kilka tygodni, w ciągu których jestem bombardowana setkami ich zdjęć. Pasjami oglądam też vlogi i przeglądam recenzje - a nie oszukujmy się, w 90% są one więcej niż pozytywne. Efekt jest taki, że gdy w końcu mam okazję zapoznać się z tak głośną (i oczywiście "tak dobrą") powieścią, oczekuję naprawdę wiele. Mam szlochać z rozpaczy, by za moment śmiać się z zachwytem. Mam podziwiać fajerwerki, a za chwilę przeżywać bolączki głównego bohatera. Oczekuję hitu, ale nie jednego sezonu. Chcę książki, która zostanie ze mną na długo i do której z niecierpliwością wrócę za pewien czas.
Wtedy jednak przychodzi moment, gdy na wzór bohaterów epoki pozytywizmu zmuszona jestem do konfrontacji marzeń z rzeczywistością. Marzenia przegrywają z kretesem, a rzeczywistość rzuca tak wyczekiwaną książkę na półkę z etykietką "smutek i zawód".
Tak też było z "Magonią".


sobota, 5 marca 2016

Wesoły weekend - TMI Book Tag


Z reguły stronię od wszelkiego rodzaju TAGów. Kiedyś oglądałam je pasjami i na polskim, i na zagranicznym booktubie, jednak od dłuższego czasu nowe tagi mnożną się jak grzyby po deszczu i większość niestety jest pozbawiona sensu. Zostałam jednak nominowana do TMI Book Tag przez sympatyczną Isabelle West z bloga Z książkami przy kawie i stwierdziłam, że w sumie czemu nie? Jest to jedna z rozsądniejszych zabaw, a że trochę przydługa... Hm, sama mam skłonność do długich monologów, więc jak widzicie uzupełniamy się idealnie :)








Wykonała Ronnie