Kiedy w maju sięgnęłam po "First Last Look", pierwszą część nowej serii nieznanej mi wówczas Bianki Iosivoni, byłam zachwycona. Jak mogłam nie być? Trafiłam przecież na wciągające i niegłupie New Adult, z niebanalnymi na dodatek bohaterami.
I wiecie co? Kolokwialnie mówiąc - jarałam się jak zapalniczka na samą tylko myśl, że już niedługo dorwę w swe łapki kolejną książkę tej pani.
Ha.
Problem w tym, że płomień mojej dzikiej ekscytacji został bardzo szybko - i bardzo brutalnie - zgaszony.