
Blisko 10 lat temu na jednej z bibliotecznych półek znalazłam książkę. Książkę z bardzo charakterystyczną okładką i z jeszcze bardziej intrygującym tytułem. Książkę o Liesel, która kradła to, co kochałam i książkę, która sprawiła, że zachwyciłam się piórem mało znanego wówczas Marcusa Zusaka.
Blisko 8 lat temu ponownie spotkałam się z Zusakiem - tym razem za sprawą "Posłańca". I choć nie skradł mi serducha z takim sprytem, z jakim zrobiła to "Złodziejka książek", to naprawdę bardzo mi się podobał i bardzo poruszał.
Blisko miesiąc temu, dzięki uprzejmości wydawnictwa Nasza Księgarnia, dostałam w swe łapki najnowszą - i jakże wyczekiwaną! - powieść pana Marcusa Z.
I... I nie wiem, co się stało.
I co dobrego mogłabym o niej powiedzieć.