poniedziałek, 20 stycznia 2020

RECENZJA - "First Last Night" Bianki Iosivoni




Pierwszy tom - choć miejscami głupiutki - pozytywnie mnie zaskoczył, ale już na myśl o drugim wciąż przechodzą mnie ciarki zażenowania. Dlatego też do tomu trzeciego serii "First" Bianki Iosivoni miałam mocno ambiwalentny stosunek.
Okaże się chłamem czy całkiem niezłym czytadłem?
Przebrnę przez niego niczym Usain Bolt na stumetrowej trasie czy też ugrzęznę jak walcząca z lepem mucha?
Pytań, jak widzicie, było sporo.
Co zaś do odpowiedzi... Czytajcie dalej ;)



On zrobił coś strasznego i od kilku lat boryka się z demonami przeszłości.
Ona w niewyjaśnionych okolicznościach straciła brata i z całych sił walczy o poznanie prawdy.
Spotykają się na uczelni. On staje się jej samozwańczym bodyguardem, choć jej jest to wyjątkowo nie na rękę. Aż pewnego dnia lądują razem w łóżku.
I sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej.





Będę szczera - toporne "First Last Kiss" nieco zniechęciło mnie do kontynuowania serii Bianki Iosivoni. Jako że jednak nie lubię zostawiać ich [serii ;) ] niedokończonych to zacisnęłam zęby i ze sporą obawą sięgnęłam po część trzecią. I wiecie co? "First Last Night" nie było wcale złe ;) Okazało się, że to całkiem przyjemna w odbiorze powieść, choć autorka pokusiła się tym razem o nieco poważniejszy wątek. I choć wątek ten sam w sobie nie był zły, to denerwował mnie fakt, że plot twistu (który przecież miał sprawić, że oczy wyjdą nam z orbit, a szczęka opadnie do samej aż podłogi) idzie się domyślić po 40 stronach (dosłownie! A dodam, że cała książka ma ich 400 -_-). Pomijając tę niedogodność, "First Last Night" dało radę ;) To niezaprzeczalnie najpoważniejsza i najmroczniejsza książka z całej serii, nie tylko pod względem fabuły - bo i bohaterowie wydają się i bardziej dorośli, i obarczeni większym (a może raczej "cięższym" bagażem). Oczywiście można polemizować nad zasadnością ich działania (czy też ukrywania pewnych faktów) i nad bezmyślnym utrudnianiem sobie życia poprzez plecenie pełnej tajemnic sieci, ale cóż... To tylko New Adult, a od czego jak czego, ale od niego nauczyłam się nie wymagać już zbyt wiele.





"First Last Night" to całkiem niezła, choć mocno (naprawdę MOOOOCNO) przewidywalna powieść z nurtu New Adult. Jeśli jednak jesteście fanami Estelle Maskame, ostatnio zachwycił Was debiut Laury Kneidl, a powieści Jenny Han łyknęliście szybciej niż pelikan wyjątkowo tłustą rybę to... To myślę, że i tu się nie zawiedziecie.





















Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu

6 komentarzy :

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie