Filia to jedno z najpopularniejszych wydawnictw, publikujących książki z gatunku New Adult. Niemal każda zaczytująca się w tego rodzaju powieściach dziewczyna (czy też kobieta) zna Kim Holden, Tillie Cole, Brittainy C.Cherry czy Jennifer L. Armentrout.
W październiku do tego uwielbianego przez wielu grona dołączyły M. Leighton i Sawyer Bennett.
I o tej drugiej właśnie - a konkretniej o jej książce - dziś "porozmawiamy".
Jest ich czworo.
Christopher stracił nogę w eksplozji na polu walki.
Jillian za moment utraci wzrok, a jej serce w każdej chwili może przestać bić.
Connor ma guza mózgu i dosłownie umiera, ale to czarnowłosa Barb najbardziej na świecie pragnie śmierci.
Każde z nich ma za sobą tragiczną przeszłość i niezbyt optymistyczną przyszłość na horyzoncie. Każde z nich w zupełnie inny sposób radzi sobie z bólem i każde przed czymś ucieka.
Kiedy cała czwórka wyruszy w podróż, na niespełna kilku metrach kwadratowych zderzą się różne światopoglądy i charaktery.
Jillian rozpocznie swoistą misję, która na celu ma zarażenie pozostałej trójki jej optymizmem. Tylko czy radość jednej osoby może przegonić mrok od dawna trawiący duszę innych...?
Gdy tylko trafiłam na zapowiedź książki Bennett byłam bardziej niż pewna, że ją przeczytam. No bo proszę Was, weteran wojenny i kilka innych osób poszkodowanych przez los w roli bohaterów, do tego w powieści drogi? Uwielbiam takie klimaty. Co prawda troszkę zdziwiła mnie cisza, która towarzyszyła premierze książki, a także niewielki wysyp recenzji (co, przyznajcie, jest nietypowe dla historii Filii), stwierdziłam jednak, że zwykle najlepsze nie jest to, o czym głośno krzyczą inni, a właśnie traktowane trochę po macoszemu i omijane przez tłumy opowieści. Niestety okazało się, że "Cała prawda o szczęściu" absolutnie nie jest jedną z tak wyczekiwanych przeze mnie perełek.
Sawyer Bennett pisze naprawdę dobrze i przyjemnie, nie zanudza czytelnika i nie ma skłonności do przydługich, zbyt filozoficznych rozważań, do tego w jej książce nie brakuje akcji. Wręcz przeciwnie - przez cały czas coś się dzieje. Autorka nie snuje swej historii w porządku chronologicznym, co i raz przenosi nas w przeszłość, co jest ciekawym zabiegiem (i przydatnym - wszak tylko tak jesteśmy w stanie zrozumieć zachowanie Christophera, narratora i poniekąd głównego bohatera). Plus należy się jej za próbę stworzenia czterech skrajnie różnych od siebie postaci, minus - niestety! - za ich słabe nakreślenie. Głównym zresztą zarzutem, jaki mam w stosunku do Bennett, jest brak głębi, niepociągnięcie wątków (chociażby tylko tych głównych) w jakimś konkretnym kierunku, spłycenie całej historii i - przede wszystkim - to, że jej książka nie wywołuje większych emocji. To ostatnie jest zresztą dla mnie - osoby, która odnajduje dziwną przyjemność w książkach, które dosłownie wyrywają serducho i obracają je w popiół - niewybaczalne. Teoretycznie "Cała prawda o szczęściu" porusza niełatwe tematy, które naprawdę powinny szarpać każdą strunę czytelniczej duszy (a zwłaszcza mojej, tej przewrażliwionej) , ale - prawdę mówiąc - tego ładunku emocjonalnego jest jak na lekarstwo. Brakuje pełnych pasji (ale i pełnych bólu) momentów; brakuje scen, które doprowadzą do łez; które sprawią, że inaczej spojrzymy na życie.
Sawyer Bennett stworzyła technicznie dobrą powieść, może jedynie odrobinę za krótką. Technika jednak, jak wiemy, to nie wszystko. Moim zdaniem tej historii zabrakło jednego.
Serca.
Sięgając po "Całą prawdę o szczęściu" nie nastawiajcie się na pełną emocji lekturę. Co prawda książka ta pełna jest przemyśleń i wartościowych wniosków, i jak najbardziej zasługuje na przeczytanie, ale nie wzrusza i nie porusza tak jak - chociażby - "Promyczek" Holden.
Jeśli jednak szukacie solidnej, nieoderwanej od rzeczywistości historii, w której znajdziecie kilka mądrych myśli, a która niekoniecznie doprowadzi Was przy tym do odwodnienia, to jak najbardziej chwytajcie po powieść Bennett.
Zdaje mi się, że to będzie Wasz strzał w dziesiątkę ;)
Jeśli jednak szukacie solidnej, nieoderwanej od rzeczywistości historii, w której znajdziecie kilka mądrych myśli, a która niekoniecznie doprowadzi Was przy tym do odwodnienia, to jak najbardziej chwytajcie po powieść Bennett.
Zdaje mi się, że to będzie Wasz strzał w dziesiątkę ;)
Jakoś szczególnie mnie nie ciągnie do tej książki :(
OdpowiedzUsuńNie jest zła (naprawdę!), ale tak jak wyżej napisałam - trochę mnie rozczarowała, więc nie będę na siłę polecać ;)
UsuńNie ukrywam, że po przeczytaniu opisu, czuję się zachęcona do lektury tej książki. Mam nadzieję, że mnie nie rozczaruje i będzie dla mnie bardziej ekscytująca i wzruszająca niż dla ciebie. :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce ale jakoś nie skupiłam na niej swojej uwagi zbyt długo ale... po przeczytaniu recenzji stwierdzam że to totalnie moje klimaty więc książka trafia na moją listę :) Postanowiłam w tym roku zrobić sobie chociaż zarys tego co mam w planach przeczytać bo w ubiegłym roku panował kompletny chaos :D
OdpowiedzUsuńMam zatem nadzieję, że Tobie spodoba się bardziej niż mi ;)
UsuńPo Twojej recenzji raczej mimo wszystko po nią nie sięgnę, nawet jeśli technicznie jest napisana naprawdę dobrze. Straszna szkoda, że mimo naprawdę obiecującej fabuły, zabrakło tych emocji. Mogła to być naprawdę ciekawa pozycja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe
Kurczę, dokładnie! :<
Usuń