wtorek, 23 kwietnia 2019

11# NIEKSIĄŻKOWO - opowieści z krypty i inne dziwne historie




Cześć i czołem, kochani! ;)
Mam nadzieję, że święta nie dały Wam zbytnio w kość, a wszystkie serniczki, makowce i inne sałatki już dawno wygodnie ułożyły się w Waszych brzuszkach. Dziś - po raz przedostatni już - wracam do Was z nieksiążkowym wpisem. Tym razem porozmawiamy chwilkę m.in. o moim masochizmie i o... klaunach.
Zaczynamy? ;)





Niesamowite opowiastki




"To jest prawdziwa historia, która przydarzyła się bratu mojego kolegi/siostrze koleżanki wujka mojej mamy..."
Och, jak ja kochałam ten miniserial! Nie wiem czemu, wszak wydawał mi się wtedy (tłumaczę - wtedy = mniej więcej 14 lat temu) przerażający, straszny i momentami obrzydliwy, fakt jednak faktem, że po lekcjach gnałam do domu jak dzika, byleby tylko zdążysz na tę swoją ulubioną porcyjkę obrzydliwostek. 
Byłam fanką czołówki, samych historii i za każdym razem z niecierpliwością oczekiwałam na mały fabularny twist, który wieńczył każdą opowiastkę.
Wiecie, co jest zabawne? Kilka miesięcy temu (w końcu!) znalazłam na youtube parę odcinków tego serialiku. Zacierałam z uciechy ręce i uśmiechałam się prawie tak szeroko jak kociak z Cheshire na samą tylko myśl o wybornym mini-maratonie z "Niesamowitymi opowiastkami". 
Przysiadłam przed laptopem i obejrzałam. 
I nie wiem - albo trafiłam na wyjątkowe kiepskie odcinki, albo z moją głową te x lat temu coś było mocno nie halo. 
Dylemat iście hamletowski :D ;)





Klauni





Otóż to, moi mili. Boję się klaunów. Niby to uśmiechnięte, niby radosne i podobno niegroźnie, ale wystarczy, że spotkam się wzrokiem z takim delikwentem, a już przechodzą mnie ciarki grozy. 
Swego czasu moi dziadkowie wpadli na rewelacyjny pomysł i w swoim salonie, na drewnianej huśtawce, zawiesili szmacianego klauna z zastygniętym na twarzy uśmiechem. Dacie wiarę?
DRAMAT! :o 






Porcelanowe laleczki





Mając raptem kilka lat obejrzałam pewien horror. Dlaczego - nie pytajcie. Do dziś nie potrafię przypomnieć sobie jego tytułu, pamiętam jednak fabułę i głównego złoczyńcę - porcelanową lalkę, która (dosłownie!) miała diabła za skórą. Od tego czasu może nie panicznie, ale jednak boję się tych laleczek. Odczuwam w ich obecności okropny dyskomfort, a te szklane oczka mrożą mi krew w żyłach.
Mniej więcej 2-3 lata po niezapomnianym seansie do kiosków weszła seria gazetek z pewnym dodatkiem. Dodatkiem tym była... Tak, ewidentnie czujecie klimat, porcelanowa laleczka, jedna na każde wydanie. Moja ciocia była nimi oczarowana - i to na tyle mocno, że regularnie mi je kupowała. Miesiąc w miesiąc. Kolekcja moich przerażających koleżanek stale rosła, ja bałam się nawet na nie zerkać, a ciocia z uśmiechem na ustach pędziła do kiosku po nowy numer.
Tragikomedia.




Niebezpieczne zwierzęta





...a pisząc "niebezpiecznie" na myśli mam żaby i dzikie szczury.
Żaby przerażają mnie odkąd tylko pamiętam. Traf jednak chciał, że moja siostra z uporem maniaka je łapała i "hodowała", przy okazji piętnaście razy każdego dnia mnie z nimi ganiając. Za żadne skarby świata nie wezmę ich do ręki, choć widok ich wnętrzności po tym, jak spotkały się z samochodowym kołem, nieustannie mnie zasmuca.
A szczury... Te hodowlane uwielbiam, ale dzikie.... Brrr. Wystarczy, że zobaczę te czerwone ślepka, a w głowie, niczym refren wyjątkowo irytującej piosenki, powraca jedno tylko słowo - wścieklizna. 






Koniec na dziś, kochani ;)
Dajcie znać co przyprawia Was o gęsią skórkę ;)




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie