poniedziałek, 29 kwietnia 2019

RECENZJA - "Śmiały podryw" Scarlett Cole





Cztery książki, jedna seria. "Second Circle Tattoos" miało być małą odskocznią od typowo kampusowych romansów. Miało być nieco pikantne, trochę szalone, a przede wszystkim - dobre.
Tom pierwszy mnie pozytywnie zaskoczył. Drugi okazał się już tylko stratą czasu.
Trzeci zaś...
Ha, trzeci przywrócił wiarę w pióro pani Cole.





Pixie jest recepcjonistką i samozwańczą menagerką w Second Circle. Ma za sobą burzliwą przeszłość i tajemnicę, której nie zna ani Cujo, ani Trent. Złe wspomnienia skutecznie zniechęcają ją do jakiegokolwiek związku, kiedy jednak na horyzoncie pojawia się uparty jak osioł i przystojny niczym grecki heros Dred, Pixie powoli zaczyna wierzyć w siebie i swoją przyszłość.
Problem w tym, że demony z przeszłości są równie uparte co gorący Dred...






Nie byłam zbytnio przekonana do "Śmiałego podrywu", ale że nie lubię przerywać serii w połowie, to - uprzednio psychicznie się przygotowawszy - w końcu po tę książkę sięgnęłam. I mimo że nie była tak dobra jak część pierwsza cyklu, "Najtwardsza stal", to - dzięki Bogu! - nie jest też koszmarkiem na miarę "Rozdartego serca" (słowo daję, do dziś mam ciary żenady :o ).
Tym razem Scarlett Cole w roli głównej obsadza Pixie, recepcjonistkę w studiu tatuażu Trenta i Cujo, a do pary dorzuca jej Dreda Zandera - muzyka i łamacza niewieścich serc. Szkielet powieści jest w zasadzie identyczny jak w dwóch poprzednich częściach - jest ona, jest on, między nimi wyżyny szczęścia i niziny pełne problemów, a gdzieś w tle - bo jakżeby inaczej - Cole dorzuca wątek sensacyjny. Nie jest on może zbytnio wyszukany i przesadnie zaskakujący, jednak bez wątpienia jest o stokroć lepszy niźli w "Rozdartym sercu".  Na plus zapisuje się styl pani Cole - przyjemny, lekki, pozbawiony wulgaryzmów i w miarę subtelny tam, gdzie taki być powinien. Autorka ewidentnie czuje pociąg do trudnych tematów i bolesnej przeszłości, i trzeba przyznać, że ich opisywanie całkiem nieźle jej wychodzi. Ma jednak problem z konstrukcją bohaterów - albo są typowymi złoczyńcami, albo ich dusza czysta jest jak płatek śniegu, a serce przepełnia wyłącznie dobro. Zarówno Pixie jak i Dred są zbyt wyidealizowani, a ich relacja momentami staje się za bardzo cukierkowa. W stuprocentowo pozytywnym odbiorze książki przeszkadza też pozbawione logiki działanie Pixie, która niczym naiwna gąska ulega szantażyście i która zapomina, że przyjaciół ma się nie tylko na dobre, ale i na złe.
Ogólnie jednak "Śmiały podryw" jest całkiem niezłą, lekką i przyjemną książką, i jako romans naprawdę daje radę ;)





Jeśli doskonale kojarzycie serię "Second Circle Tattoos" i jeśli -  tak jak mnie - dziko rozczarował Was tom drugi, to mimo wszystko dajcie szansę "Śmiałemu podrywowi". Wiem, że tytuł może budzić uśmiech pełen politowania, a okładka wtórna jest niemal do bólu, ale sama powieść naprawdę nie jest zła ;)
Spróbujecie? ;)





















Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu



8 komentarzy :

  1. Nie czytałam tej serii, ale mimo tego rozczarowania drugim tomem, sięgnę po nią, warto dawać szansę nowym pozycjom!
    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej, że i pierwsza, i trzecia część są w porządku ;)

      Usuń
  2. Czeka na półce na swoją kolej :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. raczej nie moja bajka, ale kusisz ;P

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. "Tom pierwszy mnie pozytywnie zaskoczył. Drugi okazał się już tylko stratą czasu.
    Trzeci zaś...
    Ha, trzeci przywrócił wiarę w pióro pani Cole."
    Dokładnie to samo pomyślałam i podobnie napisałam. Drugi tom to jakiś wypadek przy pracy, jakby nie autorka go pisała. Śmiały podryw natomiast bardzo mi się podobał. Wątek sensacyjny ciekawy i nie przesadzony, bohaterów polubiłam, nawet Pixie choć wyidealizowana to spodobała mi się bardziej od Dreda. Przeszkadzało mi jedynie przyspieszanie ważnych momentów w książce przez co brak jej było dreszczyku emocji, ale ogólnie jestem pozytywnie zaskoczona i zadowolona. Oby ostatni tom był równie dobry i nie podzielił losu Rozdartego serca, no i żebyśmy nie musieli czekać na niego znowu rok. O okładkach się nie wypowiadam bo to koszmarki, ani trochę nie zachęcające do lektury. A szkoda, bo myślę że warto dać się porwać pierwszej i trzeciej części :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nie tylko mnie zażenował poziom "Rozdartego serca" :D O dziwo bardzo lubię postać Cujo w części pierwszej i trzeciej, ale w drugiej... W drugiej zachowywał się jak, nie przesadzając, półmózg.
      Również liczę na to, że tom finałowy nas pozytywnie zaskoczy ;)

      Usuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie