poniedziałek, 8 lipca 2019

Z pamiętnika filmowego freaka - CZERWIEC




Kolejny miesiąc (tym razem pierwszy letnio-wakacyjny <3 ) już za nami. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że większość filmów obejrzałam stacjonarnie (czyli w domku, a konkretniej w łóżku i pod ciepłym kocykiem ;) ).
To jak, gotowi na czerwcowe podsumowanie? ;)




Iron man 3
 reż. Shane Black, 2013






Ostatnia część przygód Starka i pierwszy zakończony przeze mnie cykl samodzielnych historii o Avengersach. "Trójeczka" podobała mi się bardziej niż jedynka, ale już znacznie mniej niż dwójka. Generalnie jest to ładny obrazek i uczta dla miłośnika efektów specjalnych (i technologicznych nowinek), mam jednak wrażenie, że każdy z tych filmów jest po prostu zbyt długi i przez to momentami nużący.
Co nie zmienia faktu, że i dobrych scen w nim (a raczej "w nich") nie brakuje ;)










Dziennik Bridget Jones
 reż. Sharon Maguire, 2001








Co tu dużo mówić - uwielbiam "Dziennik Bridget Jones" ;) To jeden z tych filmów, które można oglądać dosłownie milion razy (tak jak "To właśnie miłość" <3 ) i w których znasz na pamięć większość scen, a i tak każdy jego seans sprawia, że szczerzysz się jak głupi do sera ;) 
Lubię Bridget i szalenie polecam film każdemu, kto jeszcze go nie widział. W zasadzie tym, którzy widzieli też polecam :D ;) 











Rocketman
 reż. Dexter Fletcher, 2019







Jeśli chodzi o piosenki czy sceny z koncertów - jestem zachwycona. Poważnie. 
Oczywiście kiedyś (i gdzieś) słyszałam kilka piosenek Eltona Johna, ale nigdy nie byłam ich przesadną fanką, tymczasem po obejrzeniu "Rocketmana" nie raz i nie dwa przeszukiwałam youtube w poszukiwaniu teledysków czy koncertowych klipów.  Jeśli więc chodzi o muzykę i dźwięk - cudeńko. Gorzej robi się w przypadku choreografii (niektóre są tak proste i słabiutkie, że to aż smutne) i w warstwie fabularnej. Mnóstwo jest scen gloryfikujących Eltona i dzikich sytuacji rodem wyjętych z wizyt u psychoanalityka. Część podanych na tacy przemyśleń trąci prozą i mądrościami pana Coelho (za co daję ogromnego minusa, niestety), nie brakuje też jednak przeraźliwie smutnych scen, z których aż zieje samotność. 
Podsumowując - film całkiem niezły, ale na pewno nie oscarowy.











Sposób na teściową
reż. Robert Luketic, 2005






Najwyższy czas w końcu to powiedzieć - komedie romantyczne to moje ogrooooomne (poważnie, OGROMNE :D ) guilty pleasure, a te z Jennifer Lopez mogę oglądać zawsze i wszędzie. Choć na szczycie moich topek króluje "Pokojówka na Manhatanie", to "Sposób na teściową" plasuje się tuż za nią ;)  Duet Lopez + Fonda wypada świetnie, a sam film jest naprawdę zabawny. Oczywiście gro scen jest mocno przesadzonych i zakrawa o parodię relacji w realnym świecie, nijak nie odbiera to jednak przyjemności z oglądania tej produkcji ;)











Światło między oceanami 
reż. Derek Cianfrance, 2016







To zdecydowanie nie jest film dla fanów akcji i nieprzewidywalnych zwrotów wydarzeń. To film, który zachwyci nie fabułą, a przekazem, i film, który długo po seansie zostaje w głowie. 
Przepiękne kadry i rewelacyjna gra Vikander (choć i Fassbender wypada całkiem nieźle), i problematyka, która kruszy serce (czy matką jest ta, która urodziła czy ta, która przywłaszczyła i przez lata wychowywała dziecko?) - to wszystko sprawia, że "Światło między oceanami" jest naprawdę godnym uwagi i polecenia filmem. 
Żałuję, że tak długo zwlekałam z seansem. 
Mam nadzieję, że Wy nie będziecie (zwlekać, a nie żałować, rzecz jasna :D ) ;)










Bridget Jones : W pogoni za rozumem
 reż. Beeban Kidron, 2004







Druga część przygód  Bridget Jones to w mojej ocenie zdecydowanie najsłabsza część z całej trylogii. Klimat z jedynki gdzieś uleciał, a Bridget już nie bawi, a irytuje powielanymi przez siebie błędami. Śmieszne sceny w większości przypadków wcale nie są zabawne (niestety!), momentami robi się wręcz żenująco.
Choć nie ukrywam, bójka Darcy'ego i Daniela Cleavera za każdym razem doprowadza mnie do dzikiego kwiku (czytaj śmiechu) :D











Bridget Jones 3
reż. Sharon Maguire, 2016





KOCHAM. TĘ. CZĘŚĆ.
Poważnie, uwielbiam :D To chyba najlepsza część ze wszystkich - lepsza nawet niż ta pierwsza. Chociaż... Może jestem odrobinkę nieobiektywna, wszak Dempseya uwielbiam od pierwszego odcinka Chirurgów :D
Jest lekko, jest zabawnie i baaaardzo w klimacie dawnej Bridget. Nie brakuje też smaczków w stylu gościnnego występu Eda Sheerana (btw, mówiłam już, że jestem jego fanką? <3 ). Jeśli zatem zastanawiacie się czy warto po 12 latach wracać do panny Jones to... TAK, warto ;)










Oszustki 
reż. Chris Addison, 2019





Spodziewałam się, że scenarzyści nieco inaczej rozwiną fabułę, że tytułowe oszustki dadzą nam piękny popis tego, jak działać w duecie. Tymczasem lwia część filmu opiera się na rywalizacji między paniami, a ich wspólne przekręty stanowią może z 10% całej produkcji. Nie zmienia to jednak faktu, że film jest niezły i momentami naprawdę zabawny, więc idealnie sprawdzi się jako odmóżdżacz po ciężkim dniu ;)
PS. Dacie wiarę, że upchnięto w nim nawet nie taki mały plot twist? :D










Ma
reż. Tate Taylor, 2019







Ech. Miałam całkiem spore oczekiwania wobec tego filmu, reklamowanego jako "horror" i - standardowo - srogo się zawiodłam..Można go bowiem śmiało przyrównać do telewizyjnych niskobudżetówek. Jedynym dobrym elementem jest Spencer i jej gra (świetna!), cała reszta - niestety! - mocno kuleje. Jest okrutnie przewidywalnie, a część wątków jest mocno pozbawiona logiki (coraz więcej trupów, którymi - oczywiście! - nikt się nie interesuje). Działania młodych bohaterów są irytująco wręcz durne (och, nie mówmy dorosłym co się dzieje, wiemy, że coś jest nie tak, ale halo, dalej biegajmy jak dzicy na organizowane przez wariatkę imprezy... -_- ), a wątek Genee został potraktowany mocno po macoszemu i wręcz na odwal. 
Szkoda.
Naprawdę szkoda. 









Iii...koniec czerwcowego podsumowania ;)
A jak prezentował się Wasz miesiąc, jeśli o filmy chodzi?
Koniecznie dajcie znać ;)



4 komentarze :

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie