środa, 6 stycznia 2021

Z pamiętnika filmowego freaka - GRUDZIEŃ

 

Trochę trudno mi w to uwierzyć, ale właśnie skończył się grudzień.
Oznacza to, że przez 24 kolejne miesiące spowiadałam Wam się z moich filmowych poczynań. Troszkę krytykowałam, czasami się zachwycałam, zazwyczaj narzekałam :D
Mam ogromną nadzieję, że choć raz skłoniłam Was do obejrzenia jakiegoś naprawdę dobrego filmu (patrz: "Narodziny gwiazdy". Patrz: "Król rozrywki" :D) i że czasem znaleźliście tu jakąś inspirację na wieczór.
To nie tylko dwudziesty czwarty post z serii.
To również ostatni post (ale spokojnie, nie na blogu, a jedynie z cyklu ;) ).
Do zobaczenia przy kolejnych projektach :>
A tymczasem...


O północy w Magnolii
 reż. Max McGuire, 2020


Po fenomenalnych "Randkach od święta" czułam ogromny głód na netlflixowe świąteczne komedie. Zachęcona całkiem niezłym opisem i miłą - przynajmniej w mojej ocenie - fabułą zdecydowałam się na "O północy w Magnolii".
I cóż... Zachwycona nie jestem. Aktorstwo dość średnich lotów, plot twistów zero, całość ślamazarna, nudna i przewidywalna.
Jedyne, co ratuje ten film to wyczuwalny mimo wszystko świąteczny klimat.
A to chyba trochę za mało, by móc tę produkcję polecać. 





Klaus
 reż. Sergio Pablos, 2019


 

"Klausa" planowałam obejrzeć już w zeszłym roku, ale - nie wiedzieć czemu - tego nie zrobiłam.
W tym roku już się udało i mogę powiedzieć jedno: WOW!
Nawet nie sądziłam, że to tak świetna animacja. Rozgrzewająca serducho, z przesłaniem, mądra, do tego także zabawna. Genialny pomysł na film i fantastyczne wytłumaczenie świątecznych oczywistości (wiedzieliście dlaczego strój Mikołaja jest czerwony? Albo dlaczego do diaska on lata na tych reniferach?). Teraz w pełni rozumiem już nominację do Oscara (choć braku nagrody już nie :P )
Wspaniały film do obejrzenia w wigilijny wieczór, całą rodziną.
Okrutnie mocno polecam <3





Cztery gwiazdki
 reż. Seth Gordon, 2008




Jestem z lekka zaskoczona, że to mówię, ale "Cztery gwiazdki" okazały się naprawdę przyjemnym filmem ;) Jasne, jest troszkę schematycznie i przewidywalnie, ale podano to w bardzo strawnym stylu.
Fajna obsada, nienajgorszy scenariusz, w tle trochę miłostek i wszechobecny świąteczny klimat - jak dla mnie fajna propozycja do obejrzenia w czasie "przedświątecznego zapalenia mózgu"(btw, też na nie zapadacie każdego roku? :D )







Święta, święta i... znowu święta
 reż. Roberto Santucci, 2020




Jedna z najświeższych propozycji Netflixa w świątecznym klimacie na początku mocno mnie rozczarowała. Spodziewałam się czegoś w stylu "7 razy dziś" (a więc przeżywania ciągle tego samego dnia, tyle tylko, że na różne sposoby). Tymczasem w "Święta, święta..." mamy do czynienia z bohaterem, który cierpi na swego rodzaju amnezję - pamięta tylko Wigilię, rok po roku, cała reszta jest dla niego ciemną masą. Nie ukrywam, z początku było to nudnawe. Te same teksty, te same śpiewki, nawet te same żarty. Z czasem jednak zaczęłam dostrzegać cel, który przyświecał jego twórcy i wtedy... popłynęłam ;) Na końcu poleciała mi nawet łezka :D
Chociaż... może po prostu taka ze mnie miękka buła :D





To właśnie miłość
 reż. Richard Curtis, 2003



Cóż mogę powiedzieć - KOCHAM "To właśnie miłość" <3 <3 <3
To jeden z tych filmów, które mogę oglądać x razy, a i tak mi mało.
Uwielbiam w nim wszystko - scenariusz, obsadę, zdjęcia, muzykę i całą resztę. Kocham opowieść o wspaniałym premierze, za każdym razem rozczula mnie historia zdradzonego pisarza i jego obcojęzycznej pomocnicy, a tablica z "To me you are perfect" niezmiennie wyciska z moich oczu łzy, a z ust przeciągłe "ooooooch".
Panie Richardzie, BŁAGAM o kolejny film w świątecznym klimacie! ;)






Listy do M. Listy do M. 2
 reż. Mitja Okorn, 2011
reż. Maciej Dejczer, 2015

 



Uwielbiam "Listy do M." i od dłuższego już czasu uważam je za obowiązkowy punkt przedświątecznej gorączki.
Za każdym razem do łez bawi mnie relacja Szczepana i Kariny (choć, nie ukrywam, po części też jednak smuci), a serce łamie historia Małgorzaty i Wojciecha. Co prawda część druga jest zauważalnie słabsza niż pierwsza (wątek z panem Zakościelnym zupełnie nie przypadł mi do gustu - trudno bym uważała za romantyka osobnika, który z dnia na dzień, bez mrugnięcia okiem, gotów jest porzucić swoją narzeczoną), to jednak cała seria trzyma poziom.
I choć bardzo trudno pozostać ślepym i głuchym na mocne inspirowanie się "Love Actually" to i tak filmy te - za każdym razem! - oglądam z ogromnym rozczuleniem i radością.






Nadszedł czas, by po raz ostatni zadać to pytanie:

Jak minął Wasz filmowy grudzień? ;)



8 komentarzy :

  1. Muszę nadrobić Klausa :) Sama widziałam wiele filmów świątecznych w grudniu i póki co mam przesyt, więc pewnie przełożę Klausa najwcześniej na grudzień 2021 :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Listy do M obejrzałam wiele razy i to każdą z tych części. Co do reszty to słyszałam, ale nie oglądałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie musisz obejrzeć "To właśnie miłość" - jestem pewna, że będziesz zachwycona ;)

      Usuń
  3. Muszę koniecznie obejrzeć ten film "O północy w Magnolii". Nie słyszałam o nim wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ze świątecznych oglądałam Holiday ;) Ależ nabrałam ochoty na Klausa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, "Holiday" planowałam, a ostatecznie jakoś wypadło mi z głowy :D

      Usuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie