sobota, 6 lutego 2016

RECENZJA - Morgan Matson i jej "Lato drugiej szansy"






Z Morgan Matson po raz pierwszy spotkałam się ponad rok temu, kiedy to świeżo po zakończeniu letniej sesji w niecałe dwa dni pochłonęłam jej "Aż po horyzont". Dlatego gdy na jednej z bibliotecznych półek zobaczyłam jej kolejną książkę, nie musiałam się długo zastanawiać. Chociaż nie, wróć. Wcale się nie zastanawiałam.


Nie trzeba być Sherlockiem, by domyślić się, że akcja "Lata drugiej szansy" toczy się - uwaga! - właśnie latem.Taylor ma 17 lat, szalenie zdolne rodzeństwo i dziwną skłonność do uciekania od problemów. Co istotne, Taylor ma też umierającego na raka trzustki ojca, co skłania całą rodzinę do spędzenia ostatnich wspólnych wakacji w Lake Pheonix. Maleńki domek nad jeziorem i znajdujący się tuż obok niego pomost staną się miejscem, w którym nastolatka zmuszona będzie do konfrontacji z dawniej bliskimi jej sercu osobami, które ponad 5 lat temu ogromnie zawiodła. Czy odzyskanie ich zaufania przyjdzie jej równie łatwo, jak wyrządzona im krzywda? I czy naprawdę każdy zasługuje na drugą szansę...?


Obie powieści Morgan Matson to przedstawiciele tak popularnego dziś nurtu Young Adult, jednak ta druga, oprócz dość schematycznego wątku romansowego (nie, to nie spoiler, przecież każdy wiedział, że to nieuniknione ;) ), dodatkowo porusza ważny problem, o którym trzeba mówić.
Matson nie skupia się na śmierci, a raczej na procesie, jakim jest umieranie, przy czym światła reflektorów kieruje nie na chorego, a na jego bliskich. Widzimy jak każdy z trójki rodzeństwa - z naciskiem oczywiście na Taylor - próbuje poradzić sobie z tym, co nieuniknione, z tym, przed czym nie ma ucieczki. Jesteśmy także świadkami rozkwitu nowych relacji i starań o odbudowę tych na pozór doszczętnie zniszczonych. Tylko czy "zniszczonych" to odpowiednie słowo?


Wiemy, że 5 lat temu Taylor zrobiła coś niewybaczalnego, na skutek czego straciła dwójkę swych najlepszych przyjaciół. Rzecz jasna, występek głównej bohaterki pozostaje tajemnicą przez sporą część powieści. Nie ukrywam, że byłam przygotowana na wielkie BUM, na coś, co mną wstrząśnie, co wytłumaczy nienawiść (a może pogardę?), z jaką główna bohaterka spotkała się po powrocie do Lake Pheonix ze strony Henry'ego i Lucy.
Tymczasem...
Nic takiego się nie dzieje. Przyczyna zerwania kontaktów jest tak zwyczajna, tak błaha, że miejsce moje upragnionego "BUM" zajęło zwykłe, bure i ponure rozczarowanie. Nie wiem czy jest to kwestia braku pomysłu, czy może autorka stwierdziła, że wystarczy tragedii na jedną książkę - w każdym razie jest to duży mankament. Na całe szczęście - jedyny. 


Znacie takie książki, które mimo tego, że nie porywają prędkością swej akcji, to wyciskają na twarzy czytelnika duży uśmiech? "Lato drugiej szansy" to właśnie jedna z takich powieści. Gdybym miała określić ją jednym słowem, bez wahania przypięłabym jej etykietkę "urocza". Bardzo podobał mi się sposób poprowadzenia wątku z chorobą i czyhającą tuż za rogiem śmiercią Roba, ojca Taylor. To nie był wulkan emocji, kipiący od strachu i złości; nie było epatowania tragedią - i bardzo dobrze. Spokojnie poprowadzona narracja spowodowała, że nim się spostrzegłam, byłam zaprzyjaźniona z całą rodziną i z całą rodziną przeżywałam ich smutek. Śmiałam się, chwilami bałam, czasem płakałam... Cóż, czego więcej chcieć od książki?


Jeśli macie ochotę na lekką, ale nie głupawą powieść dla młodzieży to gorąco polecam i "Lato drugiej szansy", i inne książki Morgan Matson. Bohaterki (i bohaterowie, drodzy Panowie! :) ) przez nią kreowani nie są bezmyślnymi nastolatkami, którym w głowie jedynie imprezy. To całkiem rozsądne osoby, które naprawdę dają się lubić. I o ile z czytaniem "Aż po horyzont" wstrzymałabym się do czasu wakacji, o tyle nic nie stoi na przeszkodzie, byście z "Latem drugiej szansy" czy najnowszą "Odkąd cię nie ma" zapoznali się już dziś.
 






9 komentarzy :

  1. Nie czytałam żadnej książki tej autorki. Nastolatką dawno już nie jestem, ale ostatnio sięgam właśnie po takie książki trochę dla młodszych :) Jeśli to coś w stylu Greena, a z recenzji można wywnioskować, że trochę tak- z chęcią dopiszę do listy "do przeczytania" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, uważam, że jest warta przeczytania ;) Bardzo polecam też "Maybe someday" Colleen Hoover, która prócz tego, że jest ciekawie opowiedzianą historią to zawiera napisany specjalnie pod siebie soundtrack (oczywiście dostępny na oficjalnej stronie powieści).

      Usuń
    2. Przeczytałam o książce i trochę się boję typowego romansu, bo takich nie lubię, ale opinie ma świetne :) Pomysł z soundtrackiem oryginalny!

      Usuń
  2. Czytałam tę książkę bardzo dawno temu, ale bardzo mi się podobała. Kolejną rzeczą, które mnie cieszy jest to, że nie tylko ja próbuję wplatać do moich recenzji humor. :)
    Pozdrawiam bardzo serdecznie!
    http://tysiac-zyc-czytelnika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) Gorąco polecam też "Aż po horyzont" tej samej autorki oraz - z "Serii Pastelowej" - "Morze spokoju" Katji Millay.

      Usuń
  3. ,,Aż po horyzont" stoi u mnie na półce :) jestem ciekawa tej autorki i właśnie jej bohaterów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam :) Dowiedziałam się z niej np. tego, że noszę na nadgarstku dewizę stanu Kansas :D

      Usuń
  4. Ja również dodam "Lato drugiej szansy" na półkę "Do przeczytania". :) Też mam bliskich chorych na raka i zaciekawiłaś mnie "procesem umierania" widzianym z perspektywy bliskich chorego ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie