sobota, 27 lutego 2016

RECENZJA - "Wiek cudów" Karen Thompson Walker





Zastanawialiście się kiedyś jak skończy się świat?
Czy spadnie meteoryt, który w ułamki sekund pozbawi nas wszystkich tych, których kochamy?
Może wybuchnie pożar, którego nie ugaszą nawet gorące modły?
Uderzy bomba, która odrze wszystkie istoty z ich "jestestwa"?
Pojawi się susza odbierająca resztki godności?
Zaraza, która wedrze się do trzewi i skradnie ostatnie uderzenie serca?
Scenariusze można mnożyć bez końca, lecz ich mianownik zawsze jest taki sam - życie skończy się nagle, a cały dramat rozegra się w ciągu kilkunastu sekund.


A jeśli jesteśmy w błędzie?
 Wszak "Ostatecznie zdarzają się nie te katastrofy, których oczekujemy, lecz te, których wcale się nie spodziewamy".



Karen Thompson Walker w swoim debiucie dzieli się z nami inną - jakże nietypową! - wizją Apokalipsy. Spełnia marzenia ogromnej rzeszy ludzkości
i obdarza ją dłuższą dobą. Ileż to razy sami chcieliśmy zagiąć czasoprzestrzeń i wydrzeć z magicznej pętli choćby jedną dodatkową sekundę , minutę, godzinę...? Brzmi piękne, prawda?  Problem w tym, że  "W nadmiarze nawet piękno staje się odrażające".  Gdy z niewyjaśnionych przyczyn zmienia się ruch obrotowy Ziemi dochodzi do zjawiska określanego "Spowolnieniem". Spowolnienie to nie tylko niebezpiecznie wydłużające się dni i noce. To całkowita dezintegracja życia i początek końca. Ptaki tracą orientację, a niegroźne z pozoru wypadki kończą się tragicznie. Szerzy się "syndrom". Długie okresy światła doprowadzają do szaleństwa, a świat dzieli się na dwa obozy - na  tych, którzy żyją zgodnie z czasem zegarowym oraz  na rebeliantów, dla których każdy nowy dzień nadchodzi wraz ze wschodem słońca. Ludzie tracą zdolność racjonalnego myślenia, a granica między dobrem a złem niebezpiecznie się zaciera. Odmienny tryb funkcjonowania staje się przyczyną małych dramatów i sąsiedzkich waśni, któremu z boku przygląda się nasza - także nietypowa - narratorka.


Julia ma 11 lat, rodziców, którzy nie umieją się ze sobą porozumieć i głowę wypełnioną marzeniami typowymi dla wczesnych nastolatków. Śni o chłopcu imieniem Seth, cierpi z powodu społecznego wyobcowania i większość czasu spędza ze swoją jedyną przyjaciółką. Ta nieśmiała, niezbyt popularna dziewczynka, która wchodzi właśnie w "wiek cudów" zmuszona przez okoliczności staje się naszym przewodnikiem po świecie, który nieubłaganie zmierza ku zagładzie. Nie ukrywam - początkowo sądziłam, że Walker popełniła ogromny błąd za narratora obierając sobie raptem 11-letnie dziecko. Okazuje się jednak, że dziecko to jest nad wyraz dojrzałe, a jego przemyślenia poruszają do głębi.


"Wiek cudów" to powieść dosyć specyficzna. To nie literatura faktu ani wybuchowy opis katastrofy, który zwala wszystkich z nóg. To spokojnie opowiedziana historia osoby pogodzonej z losem, wspomnienia człowieka, który był naocznym świadkiem początku końca.


Nie jest to książka, która spodoba się każdemu. Nie jest też tak fenomenalna jak zapowiadały entuzjastyczne okładkowe rekomendacje. Karen Thompson Walker nie trzyma swych czytelników w napięciu, więc wielbiciele "głośnych scen" mogą poczuć się znudzeni. Ma jednak w rękach inną broń - potrafi pisać nieskomplikowanie, a przejmująco. Tworzyć krótkie, proste zdania, które skłaniają do refleksji i zmuszają do kwestionowania istoty człowieczeństwa. Zdania, które rodzą pytania - pozornie bez odpowiedzi. Co dzieje się ze związkami gdy wszystko nieuchronnie chyli się ku upadkowi? Czy w kryzysowych sytuacjach jest jeszcze miejsce na emocje inne niż strach? I czy w czasach zagłady w ogóle można pozostać człowiekiem...?


"Byliśmy jak pustynni wędrowcy : z rzadka błogosławieni ulewą, ale niezdolni do magazynowania deszczu"



Wszystkim, którzy lubią lektury zostawiające po sobie w  pamięci ślad. Wszystkim tym, dla których ważniejsza jest nie akcja, lecz okoliczności. I tym, którzy preferują zapoznanie się z książką nim usiądą w wygodnych kinowych fotelach*. Wam wszystkim polecam "Wiek cudów", który być może uświadomi Wam, że cuda zdarzają się codziennie.





* Obecnie trwają prace nad ekranizacją "Wieku cudów" w reżyserii Catherine Hardwicke. Prawa do niej zostały zakupione przez producentów odpowiedzialnych m.in. za "Tajemnicę Brokeback Mountain" (i to jeszcze przed światową premierą książki!) za rekordową sumę miliona dolarów.









16 komentarzy :

  1. Książka zapowiada się ciekawie, lecz nie wiem czy po nią sięgnę. Napewno obejrzę ekranizacje. Pozdrawiam
    zapoczytalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może skusisz się przed filmową premierą :) Film pojawi się pewnie nieprędko, także będziesz miała na to dużo, dużo czasu ;)

      Usuń
  2. Może być ciekawie. Nie wiem, czy po nią sięgnę, bo przeważnie wypożyczam książki z biblioteki, a tej raczej tam nie ma, ale na pewno poważnie się zastanowię.
    Ściskam cię mocno i zapraszam do przeczytania recenzji "Ognia i wody" na moim blogu,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam to szczęście, że moja biblioteka (a właściwie biblioteki) są bardzo dobrze wyposażone, a nowości pojawiają się w nich w zastraszająco szybkim tempie. Myślę, że za jakiś czas "Wiek cudów" pojawi się i u Ciebie :)

      Usuń
  3. Jaka śliczna okładka. A mówi się nie oceniać książki po okładce... No cóż, taki nałóg :D Chętnie przeczytam :)
    Pozdrawiam :D
    http://books-world-come-in.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię podobnie :) Poza tym zawsze przyjemniej czyta się piękną wizualnie książkę niż okładkowy koszmarek.

      Usuń
  4. Wydaje się być bardzo interesująca, ale osobiście najpierw oglądam film a dopiero później delektuję się książką :)
    Możesz się czuć obserwowana ;) Pozdrawiam Pośredniczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi :) Jesteś chyba wyjątkiem, bo większość raczej najpierw czyta książki :) Sama nie potrafiłabym przeczytaj tej, której fabułę zaspoilerowałam sobie filmem.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Spróbuje skusić się na książkę przed premierą filmu. Ale nie wiem czy mi się uda mam nadzieję że tak, bo ciekawie się zapowiada. Super recenzja
    Pozdrawiam cieplutko
    http://wiktoriaczytarazemzwami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, że się uda, film pojawi się raczej nieprędko ;)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Pomysł na fabułę bardzo ciekawy. Inny wyraz apokalipsy, który bardzo intryguje. Rzeczywiście można mieć wątpliwości, co do narracji 11-latki, ale skoro nie było wcale źle, a wręcz przeciwnie, to widocznie nie ma co się obawiać ^^
    Bądź tu teraz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam bardzo sceptyczna jeśli chodzi o narratorkę i nadal uważam, że powinna nią zostać nieco starsza osoba, bo Julia była bardzo, bardzo mądra, czasami aż za bardzo. Chodzi mi o to, że 11-latka to wciąż dziecko, a przemyślenia, którymi się z nami dzieliła nie były przemyśleniami dziecka. Walker chciała pokazać obraz dorastania w czasach zagłady, stąd pewnie wiek Julii. Mimo wszystko uważam, że 15 czy 16 - letnia narratorka byłaby bardziej wiarygodna. Tak czy siak książkę polecam ;)

      Usuń
  7. Pozycja zapowiada się wyśmienicie :) Tak szybko wykupiona ekranizacja to także zadziwiające w tej powieści. Dodaję do obserwowanych.
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? I to za taką sumę? Mam nadzieję, że zrobi większą karierę niż seria "Jutro" Marsdena.
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  8. Książka bardzo przyjemna chociaż 11 latka zasługuje na więcej lat niż ma. Po lekturze trochę ubolewam z powodu małej liczby opisów zjawisk, lecz nie oto chodziło w „Wieku Cudów”. ;)
    Paulina masz bardzo przyjemny styl pisania. Pisz tak dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, faktycznie to 11-latka, która nie jest 11-latką :D :) Z ilością opisów zjawisk się zgadzam,rzeczywiście było ich troszkę mało, myślę jednak, że najważniejsze były "zjawiska" zachodzące w bohaterach - a to akurat zarysowano bardzo dobrze.
      Dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie