Zawsze chętnie sięgam po książki czy filmy, w których mogę obserwować rozwijającą się od kołyski relację. Opowieści, których bohaterowie znają się jak zły szeląg i w których spędzają ze sobą większą część swojego życia.
Historie te zwykle przesycone są emocjami, rozterkami i milowymi krokami, które można pokonać albo wspólnie, albo w pojedynkę.
Co jednak, jeśli jeden z bohaterów wybierze pierwszą opcję, a drugi uparcie optował będzie za inną?
Warto spytać o to Alison G. Bailey, która zdecydowanie wie, jak rozwiązywać tego typu sytuacje ;)
Amanda i Noah poznali się w dniu swoich narodzin i w zasadzie od tamtej pory byli nierozłączni.
Dzielili wspomnienia, przeżycia i wszystkie pierwsze razy. Do czasu, gdy zaczęli dorastać.
On zauważył, że ona nie jest już tylko jego przyjaciółką.
Ona mogłaby wpatrywać się w niego godzinami, a sama jego obecność przyprawiała ją niemal o palpitację serca.
A kiedy on chciał przenieść ich przyjaźń na wyższy, jeszcze głębszy poziom, ona... Uciekła. Usilnie próbowała nie wpuszczać go do swego serca, choć każdy - prócz niej - znał oczywistą prawdę. Zakompleksiona, wiecznie żyjąca w cieniu idealnej siostry, wciąż nie była na tyle doskonała, by tworzyć z nim związek.
A później... Później życie napisało swój własny scenariusz, a jej wydumane rozterki przestały mieć jakiekolwiek znaczenie.
Alison G. Bailey mnie zaskoczyła.
I to OGROMNIE.
Choć, jeśli mam być szczera, początek zapowiadał zupełnie, zupełnie co innego.
Przez więcej niż połowę książki wysłuchujemy bowiem (bo inaczej nie da się tego nazwać :D ) lamentów głównej bohaterki, Amandy. Jesteśmy świadkami jej nieracjonalnych zachowań, wciąż powtarzanych błędów i nieustannego samobiczowania się. Dziewczyna wychowywała się z idealną pod każdym względem siostrą, jej poczucie własnej wartości równe jest w zasadzie zeru, przez co dusi w zarodku kiełkujące uczucie do swego najlepszego przyjaciela, Noaha. Absurd polega na tym, że ona kocha jego, on kocha ją, każdy o tym wie, ale ona, Amanda, z uporem osła spycha Noaha w tzw. "friendzone". Jej zachowanie, stosunek do "przyjaciela-prawie chłopaka- a może jednak nie" i brak zdecydowania doprowadzają do szewskiej pasji. Nie raz i nie dwa miałam ochotę potrząsnąć nią i wrzasnąć, by się opanowała, by poszła po rozum do głowy i by - na litość boską! - przestała być takim psem ogrodnika. Tak, dobrze czytacie - Amanda nie tyle zabrania sobie związku z Noahem, ona zabrania KOMUKOLWIEK związku z nim.
Wiecie, co jest zabawne? To, że pomijając idiotyczne zachowanie względem Noaha, Amanda to naprawdę fajna bohaterka. Fajna, normalna i sympatyczna dziewczyna, której powiedzonka i pokrętna logika potrafią wywołać salwy śmiechu.
Co zaś do samego Noaha... Cóż, to jeden z "Panów Idealnych", przy czym za piękną twarzą, zabójczym ciałem i ostrym jak brzytwa umysłem idzie też wielkie serce i zdolność do odczuwania empatii, nic więc dziwnego, że wiecznie ciągnie się za nim tłum fanek, a celem ich wszystkich jest tylko jedno - usidlenie tego cud-chłopaka.
Co istotne, Alison G. Bailey nie skupia się wyłącznie na relacjach damsko-męskich w kontekście romantycznym, przede wszystkim przedstawia nam piękną historię przyjaźni, która sięga daleko poza uprzedzenia, która jest w stanie podtrzymać tę drugą stronę w najcięższych chwilach i która ślepa jest na wszelkie przeszkody. "Present perfect" to opowieść o życiu, o tym, jakie bywa nieprzewidywalne i o tym, że są sprawy, których nie da się zaplanować. Przyznam, że za żadne skarby nie przewidziałabym kierunku, w którym Alison poprowadziła historię swoich bohaterów. To nawet nie był plot-twist, bo ten zwykle jest jednym przełomowym punktem, który zmienia bieg wydarzeń albo - w świetle nowych okoliczności - nasz punkt widzenia. Ona cichutko i ostrożnie zaczęła snuć dodatkowy wątek, zupełnie niezwiązany z wcześniejszymi zdarzeniami, a później obdarzyła nas pewną informacją. Informacją, która pociągnęła za sobą całą kaskadę działań. I właśnie ten wątek sprawia, że "Present perfect" nie jest głupiutką historyjką o nieco nieracjonalnej dziewczynie. Czym jednak jest... Może nie będę zdradzać ;) Powiem tylko, że to zdecydowanie bardziej dojrzała powieść niż mogłoby się wydawać po kilku pierwszych rozdziałach, do tego napisana bardzo przystępnym językiem.
Zawsze chętnie sięgam po książki czy filmy, w których mogę obserwować
rozwijającą się od kołyski relację. Opowieści, których bohaterowie znają
się jak zły szeląg i i w których spędzają ze sobą większą część swojego
życia.
Zawsze chętnie sięgam po takie książki, a jeszcze chętniej wtedy, gdy prócz ogromnego ładunku emocjonalnego potrafią mnie też czymś zaskoczyć - tak jak to miało miejsce w "Present perfect".
Powieść Alison G. Bailey może wydawać się kolejnym do bólu wtórnym czytadłem dla nastolatek, które nie wnosi niczego nowego ani do życia czytelnika, ani do literatury, ale wiecie co? Nie dajcie zwieść się pozorom, dajcie za to szansę "Present perfect". Mam dziwne przeczucie, że pozytywnie Was zaskoczy ;)
Czy więc polecam?
Jasne, że polecam! ;)
Za egzemplarz dziękuję
Na razie nie mam zamiaru czytać tej książki, ale jej tytuł wpycham sobie w zakamarki pamięci w razie czego.
OdpowiedzUsuńOdstrasza mnie główna bohaterka, która cały czas lamentuje i zachowuje się bezsensownie. Do tego ta akcja, że nie pozwala innym dziewczynom chodzić z Noahem. Nosz kurczę. Nienawidzę takich bohaterek. Mam ochotę je udusić.
A do tego wszystkiego jest jeszcze on-pan idealny. Rozumiem, że schematy są, były i będą i wiele osób je lubi (ja również za niektórymi przepadam), ale ileż można.
Jestem jedynie ciekawa tej informacji, która zmienia wszystko, dlatego nie skreślam tej książki od razu.
Pozdrawiam ;*
Amanda jest irytująca, nie będę Cię oszukiwać, na sto procent miałabyś ochotę ją udusić :D Noah jest idealny, ale o dziwo w sposób, który absolutnie nie razi, naprawdę ;)
UsuńMam ochotę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńI słusznie! :>
UsuńCzytałam tę książkę dawno temu i już wtedy ją pokochałam. Jak dowiedziałam się, że będzie wydana, cieszyłam się ja dziecko. Oczywiście jak tylko wydawnictwo zaczęło szukać recenzentów, to się zgłosiłam. Udało się! Skończyłam czytać kilka dni wczoraj i tak jak myślałam, towarzyszyły mi te same cudowne emocje, jak za pierwszym razem. Uwzględniłaś w swojej recenzji wszystko co chciałabym teraz napisać :) Bohaterka jest jedną z bardziej irytujących bohaterek, jednak jednocześnie jak zaznaczyłaś, jedną z normalnych i życiowych postaci. Dzięki temu nie przeszkadzała mi tak bardzo jej irracjonalność. Noah, to Noah <3 Najlepszy przyjaciel jakiego tylko dziewczyna mogłaby sobie wymarzyć. Autorka przepięknie opisała ich przyjaźń od początku do samego końca. Aż chcę się mieć od razu wydaną część z perspektywy Noah :)
OdpowiedzUsuńAAAAA, nie miałam pojęcia, że jest taka część! :o Ale bardzo, BARDZO chętnie bym ją przeczytała :)
UsuńChcę to przeczytaać!
OdpowiedzUsuńHahahahah <3 :D
UsuńBardzo lubię książki o przyjaźni damsko-męskiej, szczególnie tej trwającej od najmłodszych lat, jednak irytujących bohaterek i idealnych bohaterów ostatnimi czasy unikam jak ognia, więc odpuszczę sobie tą książkę. c;
OdpowiedzUsuńhttps://biblioteka-wspomnien.blogspot.com
Szkoda, bo ostatecznie jest naprawdę dobra :(
UsuńDr Аgbazara-świetny człowiek, ten lekarz pomoże mi odzyskać mojego kochanka Jenny Williams, który zerwał ze mną 2 lata temu z jego potężnym zaklęciem, i dzisiaj wróciła do mnie, więc jeśli potrzebujesz pomocy, skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail. com ) lub zadzwoń / WhatsApp +2348104102662. I rozwiąż swój problem jak ja.
OdpowiedzUsuń