poniedziałek, 16 lipca 2018

Miłe złego początki, czyli o kontynuacjach, które okazały się klapą




Zdarzyło Wam się kiedyś trafić na serię, której pierwszy tom Was porwał, może i zachwycił, a już na pewno bardzo się podobał, ale kolejne - niestety! - okazały się jedynie wielkim rozczarowaniem? Tak wielkim, że aż nie dowierzaliście, że taki koszmarek (ewentualnie koszmarki) wyszedł spod pióra tak dobrego uprzednio autora?
Bo mnie i owszem. 





Rozczarowanie nr 1
seria "Slammed" Colleen Hoover







Moja przygoda z Hoover zaczęła się banalnie - ot, pewnego dnia znalazłam w bibliotece osławione tamtymi czasy "Hopeless". Choć książka może i nie była wybitna, to bardzo spodobał mi się styl Colleen, dlatego następne biblioteczne łowy poskutkowały przytachaniem do domu torby pełnej powieści, wśród których była "Pułapka uczuć".  Nawet nie macie pojęcia jak bardzo (naprawdę bardzo, BARDZO, bardzo) przypadła mi ona do gustu. Była czymś nowym, czymś świeżym; do tego nie skupiała się wyłącznie na wątku romansowym, ale i zawierała przepięknie poprowadzony motyw rodziny, a wpleciona w fabułę poezja... No kurczę, byłam zachwycona! Czym prędzej sięgnęłam więc po "Nieprzekraczalną granicę" i... Nie. To był błąd. Przecierałam oczy ze zdumienia i nie mogłam uwierzyć, że to nielogiczne, durnowate i tandetne "coś" jest kontynuacją tak fajnej powieści. Nic nie trzymało się tam kupy, a oglądanie schnącej na ścianie farby byłoby o stokroć ciekawsze niż jej czytanie.
Jeśli zaś chodzi o zamknięcie serii, "Tę dziewczynę" - jak dla mnie była znacznie lepsza niż część środkowa, choć w zasadzie nie wnosiła do całej historii niczego nowego. Chociaż może to kwestia tego, że po "Nieprzekraczalnej granicy" moje wymagania odnośnie tej serii poszybowały na łeb, na szyję.
Być może. 






Rozczarowanie nr 2
seria "Carve the mark" Veroniki Roth






Wiem, że na dalsze części "Niezgodnej" wylano wiadro pomyj, ale że sama poznałam jedynie tom pierwszy, to nie zdążyłam  uprzedzić się do twórczości Roth i z entuzjazmem podeszłam do jej nowej serii, "Carve the mark". "Naznaczeni śmiercią" naprawdę dali radę. Choć Roth stworzyła w nich nowy świat (czy nawet "światy"), to przedstawiła go w niezwykle skrupulatny i obrazowy sposób, i nawet ja - laik jeśli o fantastykę chodzi - bez większego trudu się w nim połapałam. Polubiłam też charakternych bohaterów, którym życie od dawna rzucało kłody pod nogi, a którzy mimo wszystko gotowi byli walczyć w imię swoich ideałów. Wyobraźcie więc sobie moje zdziwienie, gdy w tomie drugim, w "Spętanych przeznaczeniem", zamiast żwawych i pełnych temperamentu postaci dostałam nijakich, miałkich bohaterów, którzy sami nie wiedzą, czego tak naprawdę chcą i gubią się w tym, co jest dla nich ważne. Cyra z wojowniczki przeistoczyła się w trzpiotowatą dziewką, a Akos... Ech, leniwiec ma w sobie więcej pasji niż ten pan. Co zaś się tyczy dokładnych opisów.... Ha, po nich też nie został nawet ślad. "Spętanymi przeznaczeniem" rządził ogromny chaos.
Brrrr. 





Rozczarowanie nr 3
seria "Tatuaże" Scarlett Cole






CO SIĘ TU ZADZIAŁO, TO JA NIE MAM POJĘCIA.
Nie wiem jak można sknocić tak dobrze zapowiadającą się serię i nie wiem jak można stworzyć tak wtórnych i nudnych bohaterów, którzy opętani są seksem jak... No wybaczcie, ale aż brakuje mi porównań. "Najtwardsza stal", mimo że teoretycznie jest erotykiem, okazała się naprawdę dobrą historią, która nie opiera się wyłącznie na scenach erotycznych, a ma naprawdę niezłą fabułę i intrygujących bohaterów. "Rozdarte serce" z kolei jest stuprocentowym przeciwieństwem tomu pierwszego -zamiast mądrych i pełnych pasji postaci, zgrabnego wątku kryminalnego i subtelnych scen łóżkowych otrzymujemy infantylnych i nielogicznych bohaterów, którzy kopulują częściej niż króliki, a wstawka sensacyjna jest tak żałosna, że aż woła o pomstę do nieba.
Coś poszło bardzo, bardzo nie tak.






Rozczarowanie nr 4
seria "LUX" Jennifer L.Armentrout




 
Zgadza się, LUX, które wiele z Was uwielbia.
Wybaczcie, ale nie cierpię tej serii. O ile "Obsydian" naprawdę mi się podobał, o ile intrygował mnie Daemon, a jego relacja z Kate wywoływała uśmiech na twarzy, to kolejne części sprawiły, że miałam ochotę bić głową o ścianę. No na litość boską, ileż można pisać o tym samym? Ileż można bazować na tym samym schemacie, ile razy można skłócać i porywać bohaterów, ileż razy można częstować czytelnika identycznymi żarcikami i docinkami?
Nawet najlepszy żart powtarzany do znudzenia przestaje być śmieszny.
Zdaje się, że Armentrout o tym zapomniała. 






Uff, koniec koszmarków na dziś :D
A jak to jest u Was?
Które serie - mimo dobrego początku - Was rozczarowały?


24 komentarze :

  1. Ja byłam baaaardzo rozczarowana kolejnymi tomami Niezgodnej.Hoover mnie nie rozczarował, chociaż była ciut gorsza. Drugiej części Naznaczonych śmiercią nie czytałam jeszcze. W ogóle ostatnio rzadko czytam seriami, bo właśnie drugi Tom często jest słaby.

    OdpowiedzUsuń
  2. Seria "Slammed" kusiła mnie niesamowicie! Ale jak widać, nie warto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tom pierwszy, "Pułapkę uczuć", jak najbardziej warto sięgnąć ;)

      Usuń
  3. Jeśli chodzi o pierwszą serię to już pierwsza część okazała się dla mnie rozczarowaniem. ;/ Nie kontynuowałam jej nawet.
    "Lux" przeczytałam i też uważam, że z każdym kolejnym tomem było znacznie gorzej. Jednak jak zaczęłam to chciałam ją dokończyć. ;)
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też skończyłam LUX, nie lubię nie kończyć zaczętych już serii/książek ;)

      Usuń
  4. Post świetny!!! <3
    Co do książek, to zgadzam się co do ,,Pułapki uczuć" - pierwszy tom mi się podobał, drugi był już niepotrzebny i średni, a trzeci to totalne nieporozumienie!
    ,,Naznaczeni śmiercią" nie czytałam i z początku chciałam bo byłam ciekawa jak autorka poradzi sobie tym razem po osławionej ,,Niezgodnej". Ale koniec końców nie sięgnęłam po nią i jakoś nie mam na to ochoty...
    Co do LUX to jest jedną z serii, których nie lubię, choć inni uwielbiają... U mnie akurat im dalej tym nieco lepiej, początkowe tomy w ogóle mnie nie ujęły... Dwa ostatnie najbardziej mi się podobały, ale dla mnie i tak wszystko mogło zmieścić się w trzech częściach i byłoby o wiele lepiej!

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, zamknięcie LUX w trzech tomach byłoby genialnym posunięciem i wyszłoby zdecydowanie na dobre tej serii.

      Usuń
  5. Właściwie jeszcze mi się nie zdarzyło rozczarowanie serią, może dlatego, że jestem wybredny i jeżeli początek jakiejś serii mnie rozczaruje, to nie daję szansy pozostałym tomom. Autora jeszcze nie skreślam, ale na pewno nie przeczytam nic spod jego pióra w najbliższym czasie. A wszystko z tego powodu, że książek coraz więcej, a czasu no niestety mniej :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie sposób przeczytać wszystkiego, na co ma się ochotę ;)

      Usuń
  6. "Naznaczeni śmiercią" było nawet dobre, podobało mi się. "Spętanymi przeznaczeniem" miałam ochotę rzucić! Kurka, jak można było to tak koncertowo spieprzyć?! To był niezły pomysł, cały świat, tworzenie go od nowa, a nie wierzę w to jaki gniot dostaliśmy w drugim tomie. Mówi to fanka autorki, która uwielbia jej serię "Niezgodna", dla mnie ta część to była żenada:/

    OdpowiedzUsuń
  7. Serii Lux nie czytałam, ale co do Slammed się zgadzam. Potknięcie autorki, które odstaje od reszty fenomenów :(
    Pozdrawiam, pozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. "Ta dziewczyna" jeszcze przede mną, ale na poprzednich częściach się nie zawiodłam i nawet planuję kiedyś przeczytać tę serię ponownie. Dla mnie "Spętani przeznaczeniem" okazali się nawet ciut lepsi od "Naznaczonych śmiercią"... A na temat serii LUX za wiele nie mogę powiedzieć, bo bohaterowie irytowali mnie już w pierwszej części i nie odważyłam się sięgnąć po kolejne :P
    Ja miałam dziwną sytuację z DELIRIUM Lauren Oliver, ponieważ pierwszy tom bardzo mi się nie podobał. Niestety albo stety wkopałam się, bo od razu kupiłam całą trylogię, więc zdecydowałam, że brnę w to dalej... a kolejne tomy tak mnie wciągnęły, że jeszcze dokupiłam dodatek z opowiadaniami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę :D
      Ha, czyli konsekwencja w Twoim wypadku pomaga :D ;)

      Usuń
  9. Nie czytałam żadnej z tych serii. Rozczarowanie numer 4 mnie zaskoczyło - spotykałam się wyłącznie z pozytywnymi opiniami. Natomiast o rozczarowaniu numer 2 już słyszałam - podobno straszna klapa. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już wspominałam, LUX jest chwalone przez gro osób ;)

      Usuń
  10. Jest wiele serii, w których kolejne części są strasznie naciągane, ale jak na złość nie potrafię sobie ich przypomnieć. Tych, które tutaj wymieniłaś nie czytałam i do większości z nich totalnie mnie nie ciągnie.
    xoxo
    L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli chodzi o Slammed, to mnie drugi tom się podobał. Chociaż szczerze mówiąc z tego drugiego tomu już nic nie pamiętam, bo czytałam tę książki parę ładnych lat temu. Za trzeci tom zaś się nie zabrałam do tej pory :( Jednak nadal ją mam w planach.
    Seria Tatuaże. Pierwszy tom mnie zachwycił. Naprawdę mimo schematów i przewidywalności, bardzo mi się ta książka podobała. Dostałam dokładnie to czego oczekiwałam. Nic więc dziwnego, że z niecierpliwością czekałam na kontynuację. Niestety, ale podzielam twoje zdanie. Co tam się wydarzyło to nie mam pytam. Zupełnie jakbym czytała książkę innego autorka. Bardzo długo ją męczyłam i odetchnęłam z ulgą, gdy przewróciłam ostatnią stronę. Nie tracę nadziei jednak i czekam na kolejne tomy, które mam nadzieję będą na poziomie pierwszego.
    Z serii Lux natomiast przeczytałam tylko dwa pierwsze tomy dawno temu. Nie pamiętam nic... Niby dalej mam w planach zabrać się za kontynuację, ale czy to w końcu zrobię, to nie wiem.
    Dla mnie takim rozczarowaniem było na pewno "Conviction" Corinne Michaels.. Jak i po co? Egoistyczna bohaterka, która nie widziała nic po za czubkiem swojego nosa. Halo inni też cierpieli.
    Kolejną taką kontynuacją jest "Franco" Kim Holden. O losie, autorka poleciała na popularności "Promyczka" i "Gusa" i niestety nie wyszło. "Franco" był tak słaby, że aż bolało mnie to, jak można było zacząć tak świetną serię i zakończyć takim słabym tomem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, jesteś chyba pierwszą osobą, która pochlebnie wypowiada się o drugim tomie "Slammed" :D ;)
      Taaaak, Cole zdecydowanie poszła w złym kierunku :/ Podzielam jednak Twoje nadzieje ;)
      O rany, zapomniałam o "Franco"! Całkowicie się z Tobą zgadzam, to było okrutnie słabe. Już w "Gusie" czułam pewne zgrzyty, ale "Franco".... No porażka, niestety.

      Usuń
  12. Miałam podobnie z serią Slammed - pierwszy tom był naprawdę dobry i z chęcią przeczytałabym go jeszcze raz, ale... potem było coraz gorzej. A ostatnia część to już w ogóle była moim zdaniem nikomu do niczego nie potrzebna. Naznaczonych śmiercią czytałam niedawno i byłam zachwycona. Kupiłam już drugi tom, lecz jeszcze go nie czytałam. Mam cichą nadzieję, że jednak w moim przypadku nie okaże się taką klapą, jak wszyscy mówią, bo byłabym bardzo zawiedziona :(

    Pozdrawiam cieplutko!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie również mam nadzieję, że Ci się spodoba, choć uprzedzam, szanse na to są dosyć liche :/

      Usuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie