Z pamiętnika filmowego freaka - WRZESIEŃ

Kolejny jesienny miesiąc za nami i kolejny miesiąc posuchy na blogu - niestety!
Nie będę mnożyć wymówek, bo myślę że i średnio Was to obchodzi, i średnio sami macie czas na czytanie o tym :P
Zatem do rzeczy :>

Piła II
reż. Darren Lynn Bousman, 2005

Choć część drugą tej pełnej krwi serii miałam obejrzeć tuż po pierwszej to... Chyba straciłam rachubę czasu,bo minęły już ponad 2 miesiące :D
Przez większą część filmu byłam nieco znudzona - wszak nie było tak krwawo jak w jedynce, a tego przecież oczekiwałam. Akcja rozwijała się dość długo, nie było tak emocjonująco jak w "Pile" numer jeden i mniej związałam się z bohaterami.
Jedyne jednak, co mnie nie zawiodło to zakończenie i solidny, wbijający wręcz w fotel (albo łóżko :P ) plot twist - o kochani, toż to był prawdziwy smaczek.
To właśnie dla tych zakończeń warto będzie obejrzeć całą serię :>

AFTER 2
reż. Roger Kumble, 2020

Tak, tak, wiem, widziałam opinie i oceny na Filmwebie i "jedyną" słuszną opinię - chłam.
Ja będę jednak szczera i powiem, że PODOBAŁO MI SIĘ. Naprawdę. Było zdecydowanie zabawniej niż w "After 1", Tessa była przeurocza i przesympatyczna, a całość oglądało się naprawdę szalenie przyjemnie i lekko. Co prawda do granic obłędu bawił mnie aktor grający Hardina w scenach, w których miał okazać oburzenie, ale czy ja wiem, czy można uznać to za wadę... :D
Jak na młodzieżówkę opartą na fanfikach z elementami erotyki - wyszło dobrze i ze smakiem.

Mulan
reż. Niki Karo, 2020

Namiętnie oglądam każdy film zrealizowany na podstawie klasycznych bajek Disneya, także rzecz oczywista, że nie mogłam odpuścić "Mulan".
I choć nie jest to moja ulubiona adaptacja, to nie mogę powiedzieć, że było marnie.
Świetnie przedstawiono tam to, co liczyło się w kulturze Mulan; to, czego oczekiwano od kobiet i to, co spotykało te, które się buntują. Było kolorowo, momentami trochę zbyt fantastycznie (Mulan skacząca jak pająk po ścianach - serio?) no i niestety ogromnie brakowało mi piosenek - dacie wiarę, że nie ma tu "Zrobię z Was mężczyzn"? Mnie ciężko było to przeboleć :<
Jeśli spodziewacie się odtworzenia disneyowskiej bajki z roku '98 w skali 1:1 to pewnie poczujecie się oszukani. Jeśli jednak śmiało przyjmiecie drobne modyfikacje to myślę, że będziecie zadowoleni ;)

Nowi Mutanci
reż. Josh Boone, 2020

Nie wiem co to było :D Spodziewałam się czegoś klimatem zbliżonego do najnowszego Spidermana, tymczasem otrzymałam... Sama nie wiem co :D Ani to nie było poważne, ani przezabawne jak dobra komedia, ani - kolokwialnie mówiąc - fajne jak Avengersi. Kilka scen przyprawiało o dreszcz żenady, a momenty, w których nastoletnie bohaterki niemal rzucają się sobie do gardeł, w międzyczasie soczyście nazywając się "wywłokami" i "dziwkami" powodowały we mnie ambiwalentne uczucia - śmiać się? Płakać? A może wyjść z kina?
Szkoda, że powstało z tego takie byle co, bo były też sceny z naprawdę dużym potencjałem, które przerażały i mroziły krew w żyłach.
Cóż, może następna część będzie lepsza.

Jak romantycznie!
reż. Todd Strauss-Schulson, 2019

Nie będę kłamać - uwielbiam komedie romantyczne. Nie mogłam więc odmówić sobie obejrzenia "Jak romantycznie", filmu, który zbiera WSZYSTKIE główne motywy pojawiające się w tym gatunku i filmu, który moooocno je uwypukla, czasem w prześmiewczy wręcz sposób.
I wiecie co? Całkiem to przyjemne ;) Wiadomo, że trochę głupawe, że mocno schematyczne (halo, przecież to opiera się na SAMYCH schematach :D ) i że mało ambitne, ale jeśli tylko szukacie filmu na odstresowanie się i rozluźnienie - a tak jak ja lubicie komedie romantyczne - to będzie dla Was idealny wybór ;)

A jak wyglądał Wasz filmowy wrzesień? ;)