Mam problem z książkami, które są długo i dobrze promowane. Zanim trafią w moje ręce mija zwykle kilka tygodni, w ciągu których jestem bombardowana setkami ich zdjęć. Pasjami oglądam też vlogi i przeglądam recenzje - a nie oszukujmy się, w 90% są one więcej niż pozytywne. Efekt jest taki, że gdy w końcu mam okazję zapoznać się z tak głośną (i oczywiście "tak dobrą") powieścią, oczekuję naprawdę wiele. Mam szlochać z rozpaczy, by za moment śmiać się z zachwytem. Mam podziwiać fajerwerki, a za chwilę przeżywać bolączki głównego bohatera. Oczekuję hitu, ale nie jednego sezonu. Chcę książki, która zostanie ze mną na długo i do której z niecierpliwością wrócę za pewien czas.
Wtedy jednak przychodzi moment, gdy na wzór bohaterów epoki pozytywizmu zmuszona jestem do konfrontacji marzeń z rzeczywistością. Marzenia przegrywają z kretesem, a rzeczywistość rzuca tak wyczekiwaną książkę na półkę z etykietką "smutek i zawód".Tak też było z "Magonią".
Pomysł na fabułę był genialny i daleki od banału. 16-letnia Aza Ray Boyle cierpi na tajemniczą chorobę płuc, przez którą "topi się w powietrzu". Jej życie naznaczone jest cierpieniem, na które sama przestała zwracać już uwagę, a które za wszelką cenę stara się zmniejszyć jej matka. Dziewczyna z powodu choroby jest dziwadłem, a za przyjaciela ma Jasona, chłopaka darzącego nadmiernym uczuciem liczbę π. Gdy nadchodzi czas Aza zostaje zmuszona do opuszczenia bliskich i udania się do krainy, która postawi jej diagnozę i w której dowie się, kim naprawdę jest.
Brzmi nieźle, prawda? Coś jednak poszło nie tak.
Brzmi nieźle, prawda? Coś jednak poszło nie tak.
"Złamane serca" - śpiewa jedno ze stworzeń wykreowanych przez Marię Dahvanę Headley. "Zniszczone marzenia i zmarnowany potencjał" chciałoby się dodać. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że autorce wpadło do głowy kilka różnych pomysłów, a że każdy jego zalążek był świetny to postanowiła wszystkie je rozwinąć. Problem w tym, że później chyba nie bardzo wiedziała jak je logicznie połączyć. W efekcie powstała dziwna - naprawdę dziwna - powieść. Rozumiem, że "Magonia" w założeniu należy do nurtu (gatunku?) fantasy, ale tam po prostu dzieje się za dużo. Sercoptaki i płucoptaki, otwierająca się na żądanie klatka piersiowa i statki na niebie, a gdzieś między nimi nietopeżagle i Aza, która nie jest Azą... Uważam się za osobę z dość dobrze rozwiniętą (acz nie wybujałą :) ) wyobraźnią, ale w pewnym momencie miałam spory problem ze zrozumieniem kto, gdzie, jak, po co i przede wszystkim - dlaczego? Do tego dodajmy kolejnego, obok Azy, narratora, który troszkę za często i czasami bez sensu dochodzi do głosu i już zamiast zgrabnie skonstruowanej powieści dostajemy dziwadełko*
Mogłabym napisać, że "Magonia" jest słaba - i pewnie bym to zrobiła. Męczyłam tę książkę STRASZNIE (a przy okazji i siebie) i wręcz nie mogłam się doczekać jej końca. Jednak między bielą a czernią jest jeszcze wiele odcieni szarości, a "Magonia" ma w sobie to przysłowiowe "coś". Te kilka fragmentów, tak wzruszających i pięknych, że łzy cisnęły się do oczu, a ludzie w metrze patrzyli na mnie z mieszanką niepokoju i współczucia. To one ratują "Magonię", a mnie utwierdzają w dość śmiałym przekonaniu, że Maria Dahvana Headley byłaby świetną autorką powieści obyczajowych. Mało kto - i to już na początku swej pisarskiej drogi - potrafi tworzyć tak wspaniałe sceny pożegnań i powitań. Jeśli zaś chodzi o fantasy... Na nie jeszcze przyjdzie czas ;)
Ogromnie chcę przeczytać tą książkę :) Tyle o niej dobrego słyszałam, i Ty znalazłaś w niej to coś, więc myślę że warto po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Na pewno warto ją przeczytać, chociażby po to, by wyrobić sobie o nie własne zdanie. Poza tym jak mówiłam (pisałam?) - w "Magonii" jest kilka przepięknych scen ;) Koniecznie napisz mi co o niej sądzisz :)
UsuńNo i nadal nie wiem co zrobić, czytac czy nie czytac :-) również boję się książek z wielką reklamą. Często kupuję książki sama, w bibliotece w mojej miescinie będą za ... oj minie sporo czasu zanim się doczlapie do tej książki. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzytać! :) Może Tobie bardziej się spodoba?
UsuńRównież pozdrawiam :)
A ja czytam właśnie tę książkę i bardzo mi się podoba. Szkoda, że aż tak bardo rozminęłyśmy się w ocenie, choć czytałyśmy w tym samym czasie! :/
OdpowiedzUsuńFajna recenzja! <3
Buziaki! :*
StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com/
Może to wynika z tego, że na ogół nie czytam fantastyki i za nią nie przepadam. Jak na pierwszy,bliższy z nią kontakt i tak jest nieźle :D
UsuńŚciskam mocno ;)
Jestem wzrokowcem, więc obok takiej okładki nie mogę przejść obojętnie. Mam wielką ochotę na tę książkę i może niebawem uda mi się ją zdobyć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Powiedzieć, że okładka jest przepiękna to duże niedopowiedzenie. Ona jest magiczna i niesamowita, rewelacyjnie ozdobi półkę każdego mola książkowego ;) Trzymam kciuki, by szybko trafiła w Twoje łapki ;)
UsuńJuż od dawna mam zamiar tą książkę przeczytać :D Jedynie mam nadzieję na to, że spodoba mi się ona bardziej niż Tobie :) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jessie
http://lifting-pages.blogspot.com
Dziękuję! :) Nie przepadam za fantastyką i zwykle jej nie czytam, więc może dlatego nie potrafiłam wgryźć się w książkę i poczuć historii snutej przez panią Headley. Nie zmienia to faktu, że książka jest warta przeczytania i wielu osobom naprawdę się podoba.
UsuńRównież pozdrawiam :)
Czytałam raczej dość pozytywne recenzje tej książki. Z ciekawości bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńZachęcam :) Sama też spotkałam się wyłącznie z entuzjastycznymi recenzjami, myślę, że to przez nie miałam zbyt wygórowane oczekiwania w stosunku do "Magonii".
UsuńMnie osobiście książka nie zachwyciła, jednak podobała mi się :) Podobnie jak Ty uważam, że pomysł na fabułę jest niezwykle oryginalny, choć momentami gubiłam się i myliły mi się postacie :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że ktoś myśli podobnie, nie wyjdę na ostatniego na świecie hejtera :D
UsuńA ja po raz pierwszy słyszę o tej książce i z przyjemnością wzięłabym się za lekturę
OdpowiedzUsuńGdzieś Ty się uchowała? :)
UsuńWiele o niej słyszałam i zazwyczaj były to tylko i wyłącznie ( tak jak powiedziałaś ) więcej niż pozytywne rzeczy ;-; Muszę przyznać, że nawet nie wiedziałam o czym jest! Myślę, że jeśli nie będę miała co czytać ( a w to raczej wątpię ) to może po nią sięgnę ;) Trochę mnie przestraszyłaś tą poplątaną mieszanką. Także w jakiejśtam przyszłości się z nią zaponam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Cmentarz Zapomnianych Książek
Myślę, że nie ma się czego bać, zawsze istnieje szansa, że tylko ja nie nadążałam za panią Marią i nie potrafiłam ogarnąć jej toku rozumowania ;)
UsuńO kurczę!
OdpowiedzUsuńWieje krytyką, Paulino :D
No, ale fajnie czasem zobaczyć krytyczną opinię czegoś, co uważało się za naprawdę dobrą książkę. Tak! Ponoć "Magonia" to niezwykła, bajkowa historia... Jednak ja jakoś nie mam ani chęci, ani czegokolwiek, żeby ją czytać. Wydaje mi się, że nie będę sobie nią zaprzątać głowy - przynajmniej na razie.
Ehh...
Pozdrawiam,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Ano wieje :D Muszę dbać o swoją reputację Geniusza Zła :) A tak poważnie - myślę, że najważniejsze są szczere recenzje, a słodzenie dla samego tylko słodzenia jest tak bardzo, bardzo pozbawione sensu.
UsuńTrzymaj się! :)
Słyszałam już wiele pozytywnych opinii na temat tej książki, jednak Twoja znacząco różni się od nich. Cieszę się, że piszesz prawdę i nie owijasz w bawełnę, bo dla czytelnika to naprawdę ważne. Mnie do tej lektury jakoś nie ciągnie i póki co nie zamierzam się za nią rozglądać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przygody mola książkowego
Nie lubię kłamstwa i bardzo nie chcę go na swoim blogu. Jeśli czytam peany na cześć jakiejś książki, która potem okazuje się najgorszą książką świata, to automatycznie bloger ten traci moje zaufanie. Chcę polecać to, co moim zdaniem naprawdę warte jest przeczytania i jawnie opowiadać o minusach tych mniej udanych.
UsuńDzięki za komentarz i pozdrawiam :)
Haha, uwielbiam jak ludzie dziwnie patrzą się na mnie, kiedy ryczę nad książką w pociągu czy tramwaju :D A co do samej "Magonii" - od początku jakoś mnie do niej nie kusiło, choć już zaczynałam się do niej przekonywać po tych wszystkich pochlebnych opiniach. Ale strasznie nie lubię, kiedy muszę wręcz męczyć książkę - tak było w przypadku "Najdłuższej podróży" i szczerze powiem NIGDY WIĘCEJ! :P
OdpowiedzUsuńBuziaki kochana!
BOOKBLOG
Dziwne spojrzenia, kiedy to płaczę nad książką jestem w stanie przeboleć, gorzej gdy trafia się jakiś soczysty, erotyczny moment, a akurat ktoś czyta mi przez ramię. Brrr, niemal palę się wtedy ze wstydu.
UsuńFaktycznie, ostatnio głośno o tej książce i gdybym czytywała więcej młodzieżówek, to może zechciałabym sama sprawdzić, jaka jest Magonia, ale, że porzucam już gatunek kwalifikujący się pod kategorię nastoletnich czytelników, to odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNim porzucisz na zawsze tę kategorię - polecam Ci "Maybe someday", jedna z lepszych książek tego nurtu ;)
UsuńRównież spotkałam się z tego typu książkami, które w trakcie czytania były po prostu... nieciekawe. Chciałam je zakończyć i odłożyć. Ale jak usiadłam i pomyślałam nad nią, to dostrzegałam jej piękno. Nad "Magonią" na pewno się zastanowię :) w wolnej chwili zapraszam do mnie. Serdecznie pozdrawiam: http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńW prawie każdej książce - niezależnie od tego, jak bardzo byłaby nieciekawa - można znaleźć choć jedną pozytywną rzecz. Myślę, że choćby dla niej warto jest się przemóc i poznać daną powieść w całości :)
UsuńRównież pozdrawiam :)
Mam na półce - czeka. :D
OdpowiedzUsuńGdy już się z nią uporasz podziel się opinią :) Ciekawe czy Cię oczaruje, czy może wręcz przeciwnie.
UsuńJa jestem w trakcie czytania - a właściwie od piątku się do niej zbieram, ale weekend miałam tak zabiegany, że jeszcze właściwie jej nie ruszyłam :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rav http://swiatraven.blogspot.com
W takim razie będę czekała na Twoją recenzję :)
UsuńHmm i co ja mam teraz myśleć? "Magonię" mam, na razie zachwycam się okładką, ale na lekturę przyjdzie czas. Z tym, że nie oczekuję dobrego fantasy, bo zwyczajnie niezbyt się na nim znam. Myślę, że obyczajowa warstwa mnie usatysfakcjonuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Okładka jest magiczna :) A wątek obyczajowy moim zdaniem wyszedł naprawdę nieźle.
UsuńRównież pozdrawiam :)
bardzo dużo czytałam opinii na temat tej książki i z chęcią się za nią, a swoją drogą śliczna okładka.
OdpowiedzUsuńwww.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Również dużo o niej słyszałam i chyba przez to oczekiwałam czegoś rewelacyjnego :/ A okładka jest najpiękniejsza :)
UsuńCóż podobnie jak ty przeczytałam już stanowczo za dużo recenzji "Magonii". Być może kiedyś przeczytam, jednak nie czuję zbyt wielu chęci, więc jak znajdę w bibliotece to przeczytam, ale dopiero wtedy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dobrą opcją jest sięgnięcie po książkę w momencie, gdy jej popularność nieco spadnie. Ja tak zrobiłam z "Intruzem", który mnie oczarował.
UsuńPozdrawiam cieplutko! :)
Mnie również do sięgnięcia po książkę skusił wygląd okładki, ale co do jej treści nie zawiodłam się ani trochę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam http://cosmo-books.blogspot.com/
W takim razie cieszę się, że podobała się komuś innemu ;) Okładka jest rewelacyjna, szkoda tylko, że mało trwała - w moim egzemplarzu literki starły się w niewiarygodnie szybkim tempie :/
UsuńOstatnio było o niej bardzo głośno w blogosferze.Mnie nie przekonała.Okładka przepiękna,ale jest wiele innych pozycji,które wolałabym przeczytać zamiast tej. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://olalive-blog.blogspot.com/
Otóż to. Zrobił się na nią taki szał, a okazała się bardzo przeciętna. Okładka cudowna, ale niestety nie rekompensowała nudnawej treści i mojej męki podczas czytania tej książki :/
Usuń