środa, 9 listopada 2016

RECENZJA - "Wszystko to, co wyjątkowe" Matthew Quicka




Jak wiele czasu i jak dużo książek potrzebujecie, by wyrobić sobie zdanie o danym autorze?
Sama bardzo rzadko daję drugą szansę pisarzom, którzy nie zachwycili mnie podczas naszego pierwszego spotkania, bo też rzadko zdarza się, że mam jakąkolwiek ochotę na kolejne. Kiedy zaś i jedna, i następna książka nowego dla mnie autora podbija moje serce, zyskuję pewność, że piąta, dziesiąta czy setna również mnie oczarują. I niemal zawsze tak jest.
Niemal.


Życie Nanette, ale nie Nan, z pozoru jest takie jak każdej innej przyzwoitej amerykańskiej nastolatki. Dobrze się uczy, odnosi sukcesy w drużynie futbolowej, a uczelnie (na jedną z których wkrótce ma pójść) wręcz prześcigają się w zarzucaniu jej propozycjami stypendiów. Wydaje się, że nie ma na co narzekać i że życie zazwyczaj ją rozpieszcza. Nikt nie wie jednak, że Nanette nie jest sobą. Że ukrywa się w wysłużonym już kostiumie idealnej córki, wzorowej uczennicy i zgodnej przyjaciółki, i że kostium ten coraz bardziej ją uwiera. Że jej prawdziwa osobowość nigdy nie została przez nikogo poznana, a dziewczyna, którą jest przed oczami innych, coraz bardziej ją męczy.
Całe szczęście, że każde udawanie kiedyś się kończy.
Nanette trafia na książkę, która - dosłownie - zmieni jej życie. Da siłę, by wyjść z cienia i zawalczyć o samą siebie. Obdarzy ją przyjaciółmi, pozwoli wyciszyć opinię innych i wyjaśni, że także ona, Nanette, może mieć monopol na szczęście. Sprowadzi na nią ból i ukaże kulisy nieudanej bitwy o szczytne idee i obłęd, który wyniknął z chęci czynienia dobra.
Przede wszystkim jednak pozwoli być sobą.



Po gorzkim rozczarowaniu, jakie zafundował mi "Poradnik pozytywnego myślenia", nie spodziewałam się zbyt wiele po najnowszej książce Quicka, tym bardziej, że okładkowy opis niespecjalnie mnie zainteresował. Wiedziałam jednak, że im gorszy opis, tym zwykle lepsza książka, dlatego też postanowiłam dać Quickowi jeszcze jedną, ostatnią szansę. I wiecie co? Gdybym tylko mogła, przybiłabym sobie samej piątkę, bo "Wszystko to, co wyjątkowe" to dokładnie taki Matthew Quick, jakiego polubiłam. Przenikliwy, inteligentny i dający nam, czytelnikom, wiele pytań i wiele możliwych na nie odpowiedzi.
Nanette bardzo przypomina mi Leonarda Peacocka. Oboje są inni, oboje są nierozumiani i oboje są nieszczęśliwi, z tą tylko różnicą, że Leonard nigdy nie starał się udawać kogoś, kim nie jest. Nanette za to brakuje odwagi, by pokazać reszcie świata prawdziwą siebie - próbuje więc żyć zgodnie z oczekiwaniami innych. Jest twarzą tysiąca młodych osób, które nie mając planu na przyszłość, z obawy przed brakiem akceptacji, godzą się na najprostsze rozwiązanie - na spełnienie ambicji własnych rodziców. Choć jej postać może irytować (choćby biernością czy ogólnym brakiem zdecydowania) to jest na wskroś prawdziwa. Dojrzewa i zmienia swoje nastawienie; pierwszy raz w życiu buntuje się i ośmiela powiedzieć, że coś jest nie tak. Przestaje godzić się na udawanie i stara się (choć z różnym skutkiem) znaleźć prawdziwą siebie i dowiedzieć się, kim jest i kim chce być.
W poszukiwaniach towarzyszy jej garstka osób, w równym stopniu oczarowana "Kosiarzem balonówki". Jedną z lepiej wykreowanych postaci jest Aleks - poeta, wrażliwiec i młody chłopak, którego boli krzywda innych i który naprawdę chce walczyć o sprawiedliwość. Wiem, że wiele osób nie rozumie jego postępowania. Uważa go za zwykłego dzieciaka, który nie potrafił się określić i któremu po prostu pomieszało się w głowie. I może jest w tym ziarno prawdy, dla mnie jest bohaterem, który pokazuje, że czasem warto jest odpuścić i że nie można zapędzać się za daleko. Że granica między katem a ofiarą naprawdę jest bardzo cienka i chcąc nie chcąc możemy stać się tym, kogo najbardziej nienawidzimy.
Lubię Quicka za sposób, w jaki opowiada swoje historie. Tematy, które porusza nie należą do najłatwiejszych, a jego wielką siłą jest fakt, że wcale nie sili się na tworzenie górnolotnych, pełnych dziwnych metafor zdań. Nie udziwnia i nie sieje patosu. Wszystkie przemyślenia i bolączki przemyca w niezwykle subtelny sposób, i właśnie przez to jeszcze bardziej porusza i trafia do czytelnika. Pokazuje, że młody człowiek nie musi mieć pstro w głowie i że ma prawo do szukania własnej drogi.
Bo tylko podążając tą własną może znaleźć szczęście.




Matthew Quick nie stara się podkoloryzować rzeczywistości i wmawiać ludziom, że wszystko się zawsze udaje. Że jednostka może zmienić ogół i że nic nie wymaga ofiar. Tworzy intrygujących i różnorodnych bohaterów, którzy zaskarbiają sobie sympatię - mimo że rzadko kiedy są idealni i nie zawsze racjonalni. Nie daje o sobie zapomnieć i sieje w czytelniczych głowach spustoszenie, zmuszając do wielu refleksji i prób rozwiązania kwestii, która tak bardzo dręczy Nanette - kim tak naprawdę jestem? Kim będę? Kim chcę, a kim mogę być?
"Wszystko to, co wyjątkowe" nie da Wam jednoznacznej odpowiedzi na te pytania. Nie wskaże drogi i nie określi ścieżki przyszłości. Da jednak podstawę, dzięki której sami spróbujecie dowiedzieć się więcej. Pokaże Wam, że literatura młodzieżowa niekoniecznie przeznaczona jest tylko dla młodzieży, a wyjątkowe rzeczy nie zawsze zaczynają się od czegoś wyjątkowego.
Polecam.
To zdecydowanie wyjątkowa książka.







34 komentarze :

  1. Książka nie do końca w moim typie :/

    Nominowałam Cię do tagu :) Jeżeli masz ochotę to zapraszam, link:
    http://jabluszkooo.blogspot.com/2016/11/the-emoji-book-tag.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego? ;) Myślę, że to jedna z tych uniwersalnych książek, w której każdy dostrzeże co innego i co innego też doceni ;)

      Usuń
  2. Nie, ja się raz z twórczością Quicka bardzo męczyłam i nie mam zamiaru ponownie sięgać po jego książki. Może coś tracę, ale nie zamierzam tego sprawdzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A którą książkę czytałaś? :) Bo jedna też mnie okropnie zmęczyła, za to dwie inne były świetne. Może więc warto zaryzykować? :)

      Usuń
  3. Z tym autorem do czynienia jeszcze nie miałam :D Ale zmienię to xD Planuję zacząć od Prawie jak gwiazda rocka, a potem właśnie Wszystko to, co wyjątkowe, reszta jego książek tak mnie jakoś nie zainteresowała :D

    OdpowiedzUsuń
  4. "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" Quicka przypadł mi do gustu, więc z przyjemnością sięgnę po jego nowość.

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam wiele niepochlebnych opinii ;/
    http://justboooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. GENIALNA RECENZJA! *.*
    Wchodzę i patrzę-książka Quicka, o której nie słyszałam, muszę przeczytać jej recenzję! I jestem zauroczona!
    Wczoraj skończyłam "Wybacz mi Leonardzie" i ta książka była tak dobra, że aż z trudem przychodzi mi napisanie jej recenzji. Pokochałam styl pisania Quicka, który jest tak lekki i to, że auotr porusza tak trudne tematy. Kolejną książką jaką mam ochotę przeczytać jest "Prawie jak gwiazda rocka", a po niej na pewno sięgnę po "Wszystko to co wyjątkowe" A to, że porównałaś Nanette z Leonardem jeszcze bardziej mnie do tej książki nakręca.

    Pozdrawiam cieplutko! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! <3
      Czytaj koniecznie, jestem niemal pewna, że Tobie także się spodoba ;)

      Usuń
  7. Często sięgam po literaturę młodzieżową, jeśli tylko dobrze napisana, to naprawdę można z niej wiele wynieść dla siebie. :) Książkę będę miała na uwadze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że każda młodzieżowa książka Quicka niesie ze sobą naprawdę wiele ;)

      Usuń
  8. Dotychczas czytałam dość mieszane opinie o tej książce i sama nie jestem do niej całkowicie przekonana, ale jednak nie mogę zaprzeczyć, że jeszcze żadna powieść Quicka mnie nie zawiodła. Teraz na nowo zaciekawiłam się tą pozycją, tym bardziej, jeśli główna bohaterka przypomina Leonarda, którego bardzo polubiłam, właśnie za oryginalny charakter i skłonność do przemyśleń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie byłam do niej przekonana ;) Spróbuj, może jednak Ci się spodoba :)

      Usuń
  9. Za mną dwie pozycje tego autora i przy obu bawiłam się naprawdę świetnie. Skoro mówisz, że "Wszystko co wyjątkowe" jest dobrą książką tego autora to pozostaje mi jedynie przy najbliższej okazji się w nią zaopatrzyć. :)

    biblioteka-wspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam jego try książki i wszystkie mnie tak samo zachwyciły. Tę mam w planach.
    Pozdrawiam,
    Johamna z booksinshadow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w 100% pewna, że i najnowsza zachwyci tak wierną fankę Matthew Quicka ;)

      Usuń
  11. Muszę koniecznie sięgnąć po tę książkę. "Wybacz mi, Leonardzie" pokochałam, "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" też jest fajny :) "Poradnik pozytywnego myślenia" jeszcze przede mną i po Twojej opinii będę go omijać szerokim łukiem. Żałuję trochę zmiany wydawnictwa, bo wydania książek młodzieżowych Quicka w Moondrive były świetne. :)
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie w ogóle trochę śmieszy sprawa z wydawaniem jego książek, bo jest lekko dziwna :D "Poradnik pozytywnego myślenia" można dostać tylko w wersji z filmową okładką. Podobną ma "Niezbędnik...", ale występuje on też w tej klasycznej, młodzieżowej od Moondrive, w której ukazały się jeszcze dwie inne książki. Teraz dochodzi zmiana wydawnictwa i kolejna stylistyczna zmiana w okładkach :D

      Usuń
  12. Jakoś od początku ta książka do mnie nie przemawia i chyba ją sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  13. O, fajnie, że to był powrót do stylu, jaki najbardziej polubiłaś u autora. ;) Ta książka, jak i wszystkie inne autora, dopiero przede mną, ale mam zamiar nadrobić. ;) Poradnik pozytywnego myślenia polubiłam w formie filmu, ale skoro książka średnia, to może zacznę właśnie od Wszystkiego, co wyjątkowe. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, machnęłam się w tytule, przepraszam. :)

      Usuń
    2. Film a książka to w tym przypadku dwie różne sprawy :/ Filmowa wersja też mi się podobała, z książką zaś było znacznie gorzej :<
      PS. Coś jest w tym tytule, bo niemal każdy robi ten błąd. I tak, ja też :D

      Usuń
  14. Do tej pory czytałam wszystkie ksiązki Matthew Quicka i jest to jeden z moich ulubionych autorów, ale nie dziwię Ci się, że ,,Poradnik pozytywnego myślenia" zostawił u Ciebie uraz, bo według mnie, to jego najsłabsza książka. Niemniej jednak, Leonard Peacock to jeden z moich ulubionych bohaterów literackich wszechczasów, więc bardzo podoba mi się porównanie głównej bohaterki do niego. Muszę jak najszybciej sięgnąć po tę najnowszą książkę, tym bardziej jeśli jest taka fajna, jak piszesz. :)
    Pozdrawiam cieplutko
    Dominika z Books of Souls

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli te dwie, których nie czytałam będą już tylko lepsze...? Cudownie! :)
      A Leonarda też bardzo, bardzo lubię ;)

      Usuń
  15. Mnie ta książka strasznie przytłoczyła. Zbyt wiele problemów w jednej książce. Straszne.. :D

    Pozdrawiam Iza
    Niech książki będą z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  16. Własnie miałam po nią sięgać, a tu bum! post o niej. Mam nadzieję, że mi spodoba się równie bardzo jak Tobie :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie