Rzadko sięgam po reportaże. Nie chodzi nawet o to, że ich nie lubię; uważam po prostu, że to teksty, które wymagają pełnego skupienia, a w każdym razie większego niż podczas pochłaniania lekkiej obyczajówki czy młodzieżówki. A że czas, który mogę poświęcić na czytanie, jest u mnie przeważnie towarem deficytowym, to... Sami rozumiecie ;)
Traf jednak chciał, że w ostatnim wakacyjnym miesiącu na księgarnianych półkach pojawił się reportaż, który wybitnie mocno przyciągnął moją uwagę. Reportaż o kobietach, o braku wolności i o społeczeństwie, w którym rządzi patriarchat.
Traf jednak chciał, że w ostatnim wakacyjnym miesiącu na księgarnianych półkach pojawił się reportaż, który wybitnie mocno przyciągnął moją uwagę. Reportaż o kobietach, o braku wolności i o społeczeństwie, w którym rządzi patriarchat.
I o tym, że burka w Nepalu nazywa się sari.
Nepal. Według Wikipedii demokratyczna republika federalna w Azji Południowej, w środkowej
części Himalajów, granicząca na północy z Chinami i na południu,
wschodzie i zachodzie z Indiami; bez dostępu do morza. Miejsce, gdzie tradycyjnym kobiecym strojem jest kolorowe i dosyć śmiałe (w porównaniu do burki Afganek) sari. Kultura mocno kojarzona z pełnymi przepychu i muzyki bollywoodzkimi filmami.
Wydawać by się mogło, że to raj.
Być może tak jest. Niestety nie wtedy, gdy mowa o kobietach.
Ich codzienność nie jest ani kolorowa, ani głośna, ani śmiała. W niczym nie przypomina historii pisanych przez bollywoodzkich scenarzystów, bardziej za to smutny los muzułmanek.
Wszak "urodzić się kobietą to przekleństwo".
Wydawać by się mogło, że to raj.
Być może tak jest. Niestety nie wtedy, gdy mowa o kobietach.
Ich codzienność nie jest ani kolorowa, ani głośna, ani śmiała. W niczym nie przypomina historii pisanych przez bollywoodzkich scenarzystów, bardziej za to smutny los muzułmanek.
Wszak "urodzić się kobietą to przekleństwo".
Nigdy za specjalnie nie interesowałam się życiem kobiet w Nepalu, ale wydawało mi się, że nie jest wcale złe (w końcu te z bollywoodzkich filmów traktowane są niemal jak księżniczki). Okazuje się jednak, że ten blichtr i radość to tylko pozory, a prawda jest dużo bardziej szara. Reportaż Edyty Stępczak, która w Nepalu spędziła kilka lat, to momentami brutalny obraz świata, któremu obce jest pojęcie równouprawnienia i sprawiedliwości. To dosyć trudna lektura, której nie przeczytacie w jeden wieczór; przy której często zadacie sobie pytanie "dlaczego?" i przy której będziecie w niedowierzaniu kręcić głową. Czuć, że Stępczak przeprowadziła solidny research i zadała sobie wiele trudu, by zebrać konkretny materiał, a później z pasją go przedstawić. Widać, że rozumie o czym pisze i że jest żywo zainteresowana losem kobiet, z którymi rozmawia. "Burka w Nepalu nazywa się sari" to zresztą nie tylko opowieść o uciśnionych przedstawicielkach płci pięknej, ale i o trudnym dzieciństwie, o przedziwnych, często szokujących zwyczajach, o odbieraniu godności i notorycznym łamaniu podstawowych praw człowieka. To także portret kobiet, które nie godzą się na narzucony im przez tradycję los i które ze wszystkich sił walczą o to, by mogły same decydować o sobie i swojej przyszłości. Autorka powołuje się nie tylko na własne obserwacje, ale i na liczne zagraniczne publikacje, co w ostatecznym rozrachunku daje naprawdę wartościowy, merytoryczny reportaż.
Nie sposób nie wspomnieć też o oprawie książki - twarda okładka, a na niej przykuwająca wzrok fotografia, rodem niemal wzięta z dawnych wydań National Geographic - która naprawdę zasługuje na uznanie i brawa w stronę wydawcy.
Brawa należą się także (a może zwłaszcza) autorce, pani Edycie, która odważyła się podjąć kontrowersyjny i ważny temat, na który wciąż zrzuca się kurtynę milczenia i który z uporem maniaka przez wielu zamiatany jest pod przysłowiowy dywan.
Takie tematy zasługują na to, by głośno o nich mówić.
Nie sposób nie wspomnieć też o oprawie książki - twarda okładka, a na niej przykuwająca wzrok fotografia, rodem niemal wzięta z dawnych wydań National Geographic - która naprawdę zasługuje na uznanie i brawa w stronę wydawcy.
Brawa należą się także (a może zwłaszcza) autorce, pani Edycie, która odważyła się podjąć kontrowersyjny i ważny temat, na który wciąż zrzuca się kurtynę milczenia i który z uporem maniaka przez wielu zamiatany jest pod przysłowiowy dywan.
Takie tematy zasługują na to, by głośno o nich mówić.
Honoré de Balzac twierdził, że "nieświadomość sprawia nieraz to samo co wyrachowanie"
Nie pozwólmy więc na to, by żyć w niewiedzy. Nie zamykajmy oczu na dramat, który toczy się za płotem (albo nawet za dwoma).
"Burka w Nepalu nazywa się sari" Edyty Stępczak to ogromna dawka wiedzy na temat nepalskich tradycji, przekonań i działań. Pozycja, która przybliża nam nierzadko tragiczny los kobiet.
"Burka w Nepalu nazywa się sari" Edyty Stępczak to ogromna dawka wiedzy na temat nepalskich tradycji, przekonań i działań. Pozycja, która przybliża nam nierzadko tragiczny los kobiet.
Pozycja, którą naprawdę warto przeczytać.
Bo wiedza to siła.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Moim zdaniem ta recenzja jest bardzo dobrze napisana.Szkoda tylko że dopiero dziś się o tym blogu dowiedziałem.
OdpowiedzUsuńHahahaha, nic straconego, zawsze można czytać na bieżąco ;) :D
UsuńDopiero dziś po raz pierwszy zauważyłam tą książkę i niesamowicie mnie zainteresowała, więc bardzo mnie cieszy Twoja pozytywna opinia. Ja również rzadko sięgam po reportaże z tego samego względu, co Ty, ale ten konkretny będę miała na oku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
BOOKS OF SOULS
Mam nadzieję, że Cię nie rozczaruje ;)
UsuńInteresuje się takimi tematami, a nie przeczytałam ani jednej książki tego typu. Mam nadzieje, że na tą trafię.
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Myślę, że warto ;)
UsuńNie czytałam, ale bardzo lubię tego typu klimaty, bo jest to po prostu ciekawe i interesujące. A tytuł widzę teraz niemal wszędzie! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Może to znak, że powinnaś po nią sięgnąć :D
Usuń"Burka w Nepalu nazywa się sari" to starannie przemyślany i świetnie napisany reportaż, który wywołuje dużo emocji i zmusza do myślenia. Dokładnie taki, jaki powinien być. Polecamy wraz z Tobą.
OdpowiedzUsuń