sobota, 23 marca 2019

10# NIEKSIĄŻKOWO - rzecz o ulubionych musicalach





Nie wiem czy wiecie (choć znając siebie - wspominałam o tym jakieś pięć milionów razy :D ), ale od paru już lat uwielbiam musicale. Na część z nich oczywiście nie mogę się wybrać (i tu puszczam smutne oczko w stronę "Hamiltona" :( ), ale kilka już widziałam, a resztę mam w niedalekich planach.
Chcecie chwilę o nich posłuchać? ;)










WICKED
Muzyka i słowa - Stephen Schwartz
Scenariusz - Winnie Holzman
 



Pierwszy musical, na punkcie którego miałam tak wielkiego bzika i pierwszy, który zobaczyłam na żywo.
Obsesję na "Wicked" zapoczątkowało u mnie stare dobre "Glee" i pojedynek z "Defying gravity" w roli głównej (swoją drogą to piosenka, która nieustannie przyprawia mnie o dreszcze; kocham większą częścią serduszka <3 ). Później przyszła pora na książkę (i tu muszę ze smutkiem przyznać, że Gregory Maguire średnio dał sobie radę ;( ), zaś wisienką na torcie był spektakl w Apollo Thatre na londyńskim West Endzie. To, że miejsca - ze względu na dość ograniczony studencki budżet - nie powalały, okazało się żadnym problemem, bo widowisko było NIEZAPOMNIANE. Do dziś ekscytuję się na samo wspomnienie wykonanego na żywo "Defying gravity". Coś wspaniałego ;)
Polecam gorąco i mam nadzieję, że sama przynajmniej raz jeszcze obejrzeć mogła historię Elfaby.








 
 
Piloci
Muzyka - Jakub i Dawid Lubowicz
Teksty piosenek - Michał Wojnarowski
Libretto i reżyseria - Wojciech Kępczyński
 




Choć od dawna słyszałam mnóstwo entuzjastycznych głosów o "Pilotach", musicalu spod szyldu Romy, powiedzieć, że byłam do niego sceptycznie nastawiona to mało. Musical o pilotach? Musical o wojnie? No powiedzcie sami, czy to się mogło udać?
Owszem. Mogło.
I udało :D
Na "Pilotach" byłam troszkę ponad miesiąc temu i wciąż jestem zachwycona. To było naprawdę, naprawdę spektakularne :o Piosenki i choreografia - majstersztyk! Scenografia i sposób (a raczej tempo) jej zmieniania - WOW! Ubolewam jedynie nad obsadą. Nie zrozumcie mnie źle, Edyta Krzemień i Przemek Zubowicz byli w swych rolach naprawdę dobrzy (a ich głosy, ach, cudo <3 ), czaiłam się jednak na Zosię Nowakowską i Janka Traczyka, a niestety się nie udało :(
Ale cóż, może jeszcze będzie okazja ;)
 


 




Kinky boots
Muzyka i słowa - Cyndi Lauper
Libretto - Harvey Fierstein
Tłumaczenie tekstów - Michał Wojnarowski
 



Dwa.
Dokładnie tyle razy widziałam "Kinky boots".
Raz, bo Szczepaniak.
Krzysztof Szczepaniak jest genialny. Hipnotyzuje, czaruje i sprawia, że naprawdę nie idzie oderwać od niego wzroku.
Ciekawym "dodatkiem" są też Aniołki Loli, panowie, którzy - przysięgam! :D - na szpilkach biegają znacznie lepiej niż ja. Teksty skrzą się humorem, a samo przedstawienie cudownie poprawia humor. Jest kolorowo, jest edukacyjnie (to całkiem niezła lekcja tolerancji, słowo daję ;) ), jest głośno i wesoło.

Dwa.
Dokładnie tyle razy widziałam "Kinky boots".
Raz, bo Szczepaniak.
A dwa... Dwa, bo było mi mało.
Po prawdzie - wciąż jest.






 
Hamilton

Muzyka i słowa - Lin-Manuel Miranda
Scenariusz - Lin-Manuel Miranda



Wystarczyła tylko chwila, bym dostała pierdzielca na punkcie "Hamiltona".
Wystarczyła chwila, bym w dzikim szale przeglądała bilety (btw, wiecie, że w lipcu rusza sprzedaż na "Hamiltona" w Londynie?).
Zaczęło się od Accantusowego "Tonę". Tak bardzo mi się spodobało, że koniecznie musiałam przesłuchać oryginał. Po "Helpless" przyszedł czas na "Satisfied" i  wtedy... Wtedy przepadłam.
Jak opętana odtwarzałam ten utwór na youtube i jak... wariatka (cóż, muszę być szczera :D ) przekonywałam - a raczej zmuszałam - przyjaciół do przesłuchiwania go i emocjonowania się nim równie mocno co ja.
Obecnie znam wszystkie piosenki z "Hamiltona" i prawie każdą uwielbiam.
Postanowiłam też, że "Dear Theodesia" będzie śpiewana przynajmniej raz w tygodniu mojej córce na dobranoc.

Nie, nie mam córki.
Ale to szczegół :P









Król rozrywki
Muzyka i słowa - Benj Pasek, Justin Paul
Scenariusz - Jenny Bicks, Bill Condon




Przepraszam, MUSIAŁAM :D
Większości z Was pewnie powoli zbiera się na wymioty z powodu częstotliwości, z jaką wspominam o tym musicalu/filmie, ale... Jak już mówiłam - KOCHAM go.
Jako że mam jednak litość, oszczędzę Wam kolejnej litanii na jego temat, a zainteresowanych odeślę TUTAJ ;)
PS. Czy też macie dreszcze już na samym początku? Scena otwierająca film to ARCYDZIEŁO <3










To oczywiście nie wszystko. Coraz bardziej lubię popularne ostatnio DEH, dzikim sentymentem darzę HSM (taka prawda! :D ) i świetnie bawię się przy "Mamma mia!".
Ale o tym może innym razem ;)





4 komentarze :

  1. Ojej, to mi przypomniało, jak dawno nie oglądałam żadnych musicali...jakoś mi teraz z nimi nie po drodze. Ale mam dwa ukochane tytuły: "Metro" (koniecznie z pierwszą obsadą, znalazłam kiedyś film z zapisem całości i przepadłam) i "Upiór w operze" (zarówno w wersji filmowej, jak i tej z Broadwayu)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam kiedyś "Metro" i jakoś nie mogę się przekonać :/ Co do "Upiora" - ciągle się za niego zabieram i ciągle nie wychodzi... Koniecznie muszę nadrobić ;)

      Usuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie