piątek, 1 lipca 2016

RECENZJA - "Poradnik pozytywnego myślenia" Matthew Quicka





Pierwsze, nadzwyczaj udane spotkanie z Matthew Quickiem (o którym więcej tutaj) spowodowało, że poczułam dziwną i niemożliwą do zignorowania potrzebę przeczytania wszystkich napisanych przez niego książek. Po cichu nazywałam go swym ulubionym autorem, a w głowie już układałam peany na jego cześć. Dlatego cieszyłam się jak dziecko, gdy na bibliotecznej półce znalazłam - ewidentnie na mnie czekający! - egzemplarz "Poradnika pozytywnego myślenia". Nastawiłam się na przygodę, na fantastyczną historię; na emocje, śmiech i wzruszenie. Tymczasem jedyne, co poczułam to gorzki smak rozczarowania.


Pat Peoples to dorosły mężczyzna z przemyśleniami na poziomie 10-letniego chłopca. Wychodzi ze szpitala psychiatrycznego (który uparcie nazywa "złym miejscem") i na powrót próbuje znaleźć swoje miejsce w świecie. Tym razem jednak ma plan, dzięki któremu odzyska żonę. Trenuje po kilkanaście godzin dziennie, ćwiczy bycie miłym i wiernie kibicuje Orłom. Jego względnie uporządkowaną rzeczywistość burzy pojawienie się Tiffany, dziwnej i nieco nieobliczalnej kobiety, która - uwaga - również ma plan.
Plan, który niekoniecznie pokrywa się z tym, który ma Pat.



Zawiodłam się. Choć styl Quicka wciąż mi się podoba, choć wciąż potrafi i wzruszyć, i rozbawić, to koszmarnie się zawiodłam. Nijak nie czułam tej historii. Nie pojmuję przemiany Pata ze zdrowego człowieka w psychicznie chorą osobę. Nie rozumiem jego pragnienia "odzyskania Nikki", a obszerne opisy meczów i kibiców najzwyczajniej w świecie mnie nudziły. Pozytywnego myślenia było w tej książce jak na lekarstwo (o, a optymizm ojca Pata wręcz mnie zabijał -_- ) i nie potrafię też pozbyć się wrażenia, że powiedziano nam zdecydowanie zbyt mało na temat przeszłości głównego bohatera.
Wydaje mi się, że Quick chciał stworzyć niebanalny romans, a wyszło z tego sama-nie-wiem-co.
Relacja dwójki głównych bohaterów (o ile Tiffany można tak nazwać) faktycznie zapowiadała się nieszablonowo, niestety dalej zawiało sztampą. Zabrakło logiki, sensu i ciekawego zakończenia całej historii.



Nie rozumiem - i  już chyba nie zrozumiem - fenomenu tej książki. Prócz kilku zabawnych scen i "montażu Pata" nie ma w niej nic odkrywczego; czegoś, co zapadłoby w pamięć. Ot, takie czytadło, które czyta się po to, by raz na jakiś czas uciec gdzieś myślami i o którym szybko się zapomina. Mam nadzieję, że "Poradnik pozytywnego myślenia" to tylko mała rysa w twórczości Quicka i że  pozostałe książki są tak świetnie jak Leonard i jego opowieść. "Poradnik..." to dla mnie przeciętniak.
A może po prostu zbyt wiele oczekiwałam...?





28 komentarzy :

  1. O tym autorze było niesłychanie głośno jakiś czas temu. Każdy zachwalał jego powieści. Wtedy też chciałam po nie sięgnąć, ale jakoś tak wyszło, że nigdy nie kupiłam sobie żadnej jego książki, a w bibliotece nie ma nowszych książek niż sprzed dwudziestu pięciu lat. Teraz nie mam już 'ochoty' na tego autora, ale jeśli będę chciała sięgnąć po jego powieść to już raczej nie będzie to ,,Poradnik pozytywnego myślenia''.

    http://wielopasja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choć "Poradnik..." był według mnie słaby, to "Wybacz mi, Leonardzie" polecam z całego serca :) Jedna z najlepszych książek dla młodzieży (chociaż nie tylko!), jakie kiedykolwiek czytałam.

      Usuń
  2. Hm, no to mnie znowu nie zachwyciło Wybacz mi, Leonardzie. Nie przepadam za bardzo za książkami w tym stylu, dla mnie to takie historie o wszystkim i o niczym jednocześnie. Jedynym tytułem, który mnie interesuje od tego autora to "Prawie jak gwiazda rocka". Ale... zobaczymy czy to kiedykolwiek nastąpi, już wyrastam z tego typu historii. No, a co do tej książki - widziałam ekranizację, więc mi wystarczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Prawie jak gwiazda rocka" (i "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" też :D ) kupiłam jakiś czas na szalonej promocji Znaku, mam nadzieję, że się nie rozczaruję :/
      I tak, też zauważyłam, że wyrastam z niektórych historii.
      Słyszałam opinie, że film znacznie różni się od książki, jeśli był niezły to wykorzystam wakacyjną przerwę i go obejrzę ;)

      Usuń
  3. ja tego autora czytałam "niezbędnik obserwatorów gwiazd" i się w niej zakochałam, z kolei poradnik pozytywnego myślenia, nie przypadł mi do gustu. w większosci książka i jej bohaterowie mnie denerwowali, wprawdzie przeczytałam do końca, ale nie, nie jestem przekonana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Niezbędnik..." dopiero przede mną, ale jeśli miałaś podobne uczucia do "Poradnika pozytywnego myślenia" jak ja to jest szansa, że "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" skradnie i moje serducho :)

      Usuń
  4. Do tej pory miałam jedynie okazję przeczytać "Wybacz mi, Leonardzie", które skradło moje serce. Uwielbiam styl autora, głównego bohatera i mądrość, jaką ma w sobie ta książka. Niedawno kupiłam również pozostałe powieści Quicka i mam nadzieję, że się nie rozczaruję...

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zaczęłam czytanie Quicka od "Wybacz mi, Leonardzie" i myślę, że sięgnęłam po zbyt dobrą książkę na początek. Możliwe, że stąd wzięło się rozczarowanie "Poradnikiem..." :D

      Usuń
  5. Ja z dzieł tego autora czytałam tylko "Niezbędnik obserwatorów gwiazd", jak dla mnie był genialny. A "Poradnika pozytywnego myślenia na razie nie zamierzam rozpoczynać. :)
    Pozdrawiam: https://kochaneksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny optymistyczny głos za "Niezbędnikiem..." :) Może Quick znów mnie oczaruje.

      Usuń
  6. Jak do tej pory jedynie oglądałam film i jakoś nie czuję, bym chciała sięgnąć po książkę. Ogólnie mam mieszane odczucia względem twórczości tego autora, więc chyba po prostu odpuszczę.
    Pozdrawiam,
    Kochamy Książki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czytałaś jakąkolwiek jego książkę? Jeśli nie, może warto spróbować? :)

      Usuń
  7. Film był kiepski, dziwiłam się że dostał Oskara. Widzę, że książka też nie jest rewelacyjna, więc chyba odpuszczę sobie. Dzięki za ostrzeżenie.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka przyciągała mnie też w dużej mierze ze względu na film - tyle oscarowych nominacji, nagroda dla Lawrence... Szkoda, że te świetne książki/filmy nie są tak doceniane :/

      Usuń
  8. Szkoda, że summa summarum się zawiodłaś. Mam w planach tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam w planach tę książkę, ale nie mam pojęcia czy warto. Czytałam wiele negatywnych opinii, moja przyjaciółka była wręcz zażenowana tym niewypałem, więc boję się, że to tylko strata czasu, który mogłabym poświęcić na czytanie dużo lepszych dzieł.
    Zapraszam do siebie: https://bookwormss-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, może nie nazwałabym jej niewypałem, ale na pewno jest mnóstwo lepszych książek ;)

      Usuń
  10. Książki nie czytałam, ale oglądałam film, który bardzo mnie rozczarował, dlatego nie mam ochoty więcej poznawać tej historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskakujące, że film zdobył tyle nagród, a książka ogromną popularność :/

      Usuń
  11. Ta książka leży na mojej półce, brat ją zakupił, a ja jakoś nie mogę po nią sięgnąć. Teraz, po recenzji, przekonałam się, że nie jest jakaś świetna.


    Serdecznie zapraszam na post o Zanim się pojawiłeś, a także na Wyzwanie Lipca :)
    http://want-cant-must.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może akurat Tobie się spodoba ;) W wolnej chwili możesz po nią sięgnąć, nie jest to jednak coś, co zwala z nóg.

      Usuń
  12. Nie znam twórczości autora, a o tej książce czytałam kilka raczej negatywnych opinii. Chociaż skoro nie mam zbyt wysokich oczekiwań, to może jeśli też znajdę ja w bibliotece to spróbuję;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dokładnie :) Może się pozytywnie zaskoczysz. Mnie zachwyciło "Wybacz mi, Leonardzie" i stąd wzięły się wysokie oczekiwania wobec tej pozycji.

      Usuń
  13. A mi się książka naprawdę podobała. Może nie była super hiper genialna, ale gdzieś zagościła w moim serduszku.
    Chociaż nie ukrywam, film był o wiele lepszy :)
    Pozdrawiam gorąco i zapraszam na nową recenzję,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba w końcu go obejrzę, bo opinie co do niego są różne, jednych rozczarował, drugich zachwycił.

      Usuń
  14. Oglądałam film i był całkiem ciekawy, chociaż również i dziwny. Jakoś nie mam ochoty na książkę.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie