Nie da się ukryć, że ostatnimi czasy (a dokładniej w stresogennym okresie sesji :D ) gatunkiem, po który najczęściej sięgam jest literatura młodzieżowa. Młodzieżówki (a w każdym razie znaczna ich część, zwłaszcza ta spod znaku Kasie West) mają wspólną cechę - nie trzeba przy nich wysilać tak zmaltretowanych już setnym egzaminem szarych komórek, nie trzeba przedzierać się przez meandry zawiłej wyobraźni autora i - bądźmy szczerzy - w zasadzie nie trzeba przy nich w ogóle myśleć. Historie te są zwykle schematyczne, przesłodzone do bólu (zębów :> ) i równie realistyczne co latający rumak Herculesa z Disneya.
I tak właśnie opisać można "Odrobinę brokatu" Shari L. Tapscott.
I tak właśnie opisać można "Odrobinę brokatu" Shari L. Tapscott.
Lauren lubi wszystko to, co się błyszczy i od dłuższego już czasu prowadzi bloga DIY. W wolnych chwilach spędza czas w nieużywanym domku gościnnym, który zaanektowała na potrzeby swej pasji. Ma już wizję własnej przyszłości i poukładane plany na życie, gdy nagle, NAGLE (!), domek gościnny, jej azyl i jej pracownię, bezczelnie przejmuje Harrison, przyjaciel z dzieciństwa starszego brata Lauren. Harrison, który jest diabelnie irytujący, nieziemsko wkurzający, a na domiar złego... Nieprzyzwoicie przystojny.
Lauren postanawia zacisnąć zęby, do minimum ograniczyć kontakty z intruzem i jakoś przeczekać ten niewygodny dla niej czas. W międzyczasie jednak odkrywa, że obecność Harrisona wcale nie jest tak nieprzyjemna jak na początku myślała...
Lauren postanawia zacisnąć zęby, do minimum ograniczyć kontakty z intruzem i jakoś przeczekać ten niewygodny dla niej czas. W międzyczasie jednak odkrywa, że obecność Harrisona wcale nie jest tak nieprzyjemna jak na początku myślała...
Zacznijmy od najbardziej oczywistej kwestii - "Odrobina brokatu" to jedna z tych okrutnie przewidywalnych i do bólu schematycznych książek; historii, które niczym nie zaskakują i które pozbawione są szalonych zwrotów akcji. Czy jest to jednak wadą, skoro od samego początku wiemy, z jaką książką mamy do czynienia....? Otóż to ;)
"Odrobina brokatu" to - wybaczcie kolokwializm, ale inaczej się nie da ;) - typowy odmóżdżacz, lekka, momentami głupiutka książeczka, z którą O DZIWO można spędzić całkiem przyjemnie czas, oczywiście pod warunkiem, że nie oczekuje się od niej zbyt wiele. Historię Lauren i Harrisona, choć przesłodzoną do granic możliwości, czyta się naprawdę nieźle, czego dużą zasługą są zgrabnie napisane i dowcipne dialogi. Sama Lauren jest dosyć płytką osobą, a szczytem jej ambicji jest znalezienie sobie męża i dwóch springer spanieli do kompletu. Ma dość infantylne momentami poglądy, a rodzice traktują ją jak 10-latkę (nie, wcale nie przesadzam :P ). Harrison jest już zdecydowanie bardziej rozgarnięty życiowo, choć Tapscott nieco popuściła wodze fantazji, jeśli chodzi o jego pozycję zawodową (co może nie razi, ale na pewno bawi). Nieco absurdalnym było również uczynienie różnicy wieku powodem, dla którego to nasi bohaterowie nie mogą być razem. Ciekawi, jakaż to szokująco duża różnica? Otóż, moi drodzy, to całe... 2 lata. Bariera nie do przeskoczenia, nie ma co.
Żeby nie było, że tylko narzekam - książka Tapscott nie jest gniotem, naprawdę ;) Jasne, jest naiwna, jest infantylna i jest troszkę dziurawa jeśli o logikę idzie, ale jeśli nie oczekujecie arcydzieła, a jedynie lekkiego czytadła na wolne popołudnie, to idealnie wstrzeli się w Wasze wymagania.
Jeśli zdecydujecie się na lekturę "Odrobiny brokatu" Tapscott, to dobrze Wam radzę, wyłączcie myślenie (zwłaszcza te logiczne), nie zwracajcie uwagi na nadmiar lukru i po prostu zbytnio się nie czepiajcie, a gwarantuję, że całkiem nieźle się zrelaksujecie.
Ja tak zrobiłam.
I wiecie co?
Dobrze na tym wyszłam. W pojedynku ja vs sesja aktualnie na tablicy lśni wynik 1:0. Dla mnie, oczywiście ;)
Za egzemplarz dziękuję
Takie książki faktycznie są dobre w czasie sesji i krótko po sesji.
OdpowiedzUsuńDlatego sięgam po nie niemal w ilościach hurtowych :D
UsuńKsiążka raczej nie dla mnie, bo nie lubię takich głupiutkich, naiwnych historii. Może w przerwie między egzaminami faktycznie się sprawdzi, ale że akurat takich nie mam, to podziękuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ♡
Ciekawi mnie głupia rzecz... czy na okładce jest brokat? XD Bo aż się ta książka o to prosi xD
OdpowiedzUsuńMam w domu egzemplarz przedpremierowy i na nim go nie ma, ale faktycznie, na finalnym byłby w sam raz :D
UsuńNa razie nie będę się decydować, bo mam problem z wyłączaniem logiki. ;/
OdpowiedzUsuńHahahah, okej! :D Czasem wiele bym dała za taki problem 😄
UsuńOjej! Powiem tak - za dużo brokatu, lukru i brak logiki to zdecydowanie cos, co mnie odstrasza. Na całe szczęście sesja jest już za mną, i to na zawsze, więc nie muszę odkładać wymagających książek ;) a zauważyłam w mlodziezowkach tendencje do tego, że autor po prostu uważa, że skoro pisze o młodzieży i dla młodzieży, to można napisać coś pustego, schematycznego, a bohaterów potraktować jak podlotków..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jola
Jakprzezokno.pl
Często tak jest, ale nie zawsze ;) Jeśli szukasz czegoś poważniejszego (a wciąż w granicach młodzieżówek) to polecam Matthew Quicka, Tommy'ego Wallacha, Jennifer Niven, Amber Smith, Brigit Kemmerer i Julie Buxbaum ;)
UsuńSpodziewałam się dużo lepszej historii po tej książce, a tu kolejna recenzja, w której czytam, że jest infantylna i irracjonalna. Na przykład problem z tą przerażającą różnicą wieku :D Mimo to, myślę że ją przeczytam, właśnie po to by się odmóżdżyć :D
OdpowiedzUsuńWiesz, ona nie jest zła, jeśli oczywiście podchodzisz do niej z odpowiednim nastawieniem :D
UsuńKsiążka kilka razy rzuciła mi się w oczy ale jednak nie jestem do niej przekonana :/
OdpowiedzUsuńhttp://onlybooks-jdb.blogspot.com/2018/06/bez-leku.html#more
Może z czasem Ci się odmieni :D ;)
UsuńNIe dla nie takie opowieści i powieści ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńDoceniam dobroczynny wpływ lekkich odmozdzajacych książek ale bez przesady haha :p na mnie to przesłodzenie, warstwa lukru, pozycja zawodowa bohatera męskiego i ta bariera nie do przeskoczenia (2lata)podzialalyby jak Płachta na byka ;> lubię sięgać po odprezajace książki ale przy tym oczekuje że książka będzie dobra i umiejętnie napisana :)
OdpowiedzUsuńAle o dziwo ona jest naprawdę przyjemnie napisana 😄
UsuńW trakcie sesji nie da się po prostu siegnąć po nic bardziej ambitnego i wymagającego. Sama przeczytałam w tym okresie zakończenie serii Lux (kwintesencja guilty pleasure) i kryminały ;)
OdpowiedzUsuńPrawda 😄
Usuń