Historie pisane przez życie (tudzież te oparte na faktach) mają w sobie coś specyficznego. Wzbudzają ciekawość większą niż "zwykłe" powieści, choć jednocześnie wiadomo, że nie są przeznaczone dla każdego.
Nerwy ze stali i umiejętność zdystansowania się od sytuacji wydają się być niezbędne u osób, które czytają książki mające swe źródła w autentycznych wydarzeniach. A już zwłaszcza wtedy, gdy bohaterami tych wydarzeń są dzieci.
Tak jak w przypadku "Małej baletnicy" Wiktora Mroka.
Nerwy ze stali i umiejętność zdystansowania się od sytuacji wydają się być niezbędne u osób, które czytają książki mające swe źródła w autentycznych wydarzeniach. A już zwłaszcza wtedy, gdy bohaterami tych wydarzeń są dzieci.
Tak jak w przypadku "Małej baletnicy" Wiktora Mroka.
Rosja, czasy współczesne. Luksusowa posiadłość z mnóstwem dziwnych pomieszczeń, trup jej właścicielki i dziecko, które odarto z intymności.
Śledztwo, które ujawnia szokujące zainteresowania tysięcy osób i odsłania brudną prawdę o majętnych biznesmenach.
Śledztwo, które ujawnia szokujące zainteresowania tysięcy osób i odsłania brudną prawdę o majętnych biznesmenach.
A wszystko to z niewielkim dopiskiem na okładce.
"Opowieść oparta na faktach".
"Opowieść oparta na faktach".
Niektórych historii nie da się ocenić na zasadzie "podobało mi się, chcę jeszcze" (albo, wedle gustu, "nie podobało mi się, co za szmira!"). "Problem" ten zwykle dotyczy opowieści, które oparte zostały na autentycznych wydarzeniach i doskonale opisuje mój stosunek do "Małej baletnicy". Lektura nie była ani przyjemna, ani lekka, czego jednak nie można rozpatrywać w kategorii wad - wszak nikt nie spodziewa się, że książkę o pedofilii będzie się czytało równie sprawnie i miło co np. kryminały Chmielewskiej. Trzeba przyznać, że pan Mrok przeprowadził solidny research - opisane w książce śledztwo przedstawione zostało solidnie i nawet przez chwilę przez myśl mi nie przeszło, że opisuje je laik. Czytelnik towarzyszy służbom mundurowym w zasadzie od pierwszego dnia śledztwa, poznaje kulisy ich pracy, jest obecny przy przesłuchaniach świadków i w zasadzie przez cały czas obserwuje tok myślowy ekipy. Pan Mrok jest wnikliwy (nawet aż za bardzo) i diabelnie szczegółowy, co momentami nuży. Zdarzają się niestety zbędne wstawki, które w sumie ni to mają chwilowo rozśmieszyć, ni to przybliżyć sylwetki mundurowych, a które finalnie jedynie wydłużają i tak obszerną już książkę.
Krótki opis z tyłu woluminu głosi, że "akcja toczy się dwutorowo". Moim zdaniem jest to stwierdzenie mocno na wyrost, bo lwia ( choć odpowiedniejszym gabarytowo zwierzęciem byłoby określenie "walenia", ale cóż, nie moją rolą jest tworzenie utartych zwrotów :P ) część skupia się wyłącznie na śledztwie, jeśli zaś chodzi o środowisko ludzi zamieszanych w biznes pornograficzny.... Cóż, ono opisane jest bardzo, bardzo oszczędnie, a początkowe retrospekcje (które miały ogromny potencjał) potraktowane zostały po macoszemu i stanowiły wyłącznie wstęp.
A szkoda.
Krótki opis z tyłu woluminu głosi, że "akcja toczy się dwutorowo". Moim zdaniem jest to stwierdzenie mocno na wyrost, bo lwia ( choć odpowiedniejszym gabarytowo zwierzęciem byłoby określenie "walenia", ale cóż, nie moją rolą jest tworzenie utartych zwrotów :P ) część skupia się wyłącznie na śledztwie, jeśli zaś chodzi o środowisko ludzi zamieszanych w biznes pornograficzny.... Cóż, ono opisane jest bardzo, bardzo oszczędnie, a początkowe retrospekcje (które miały ogromny potencjał) potraktowane zostały po macoszemu i stanowiły wyłącznie wstęp.
A szkoda.
"Mała baletnica" Wiktora Mroka zdecydowanie nie jest pozycją dla każdego. To książka szczera i brutalna, ukazująca brzydką prawdę o tej części świata (czy może o tej grupie ludzi), gdzie nie liczy się człowiek, a jedynie zysk.
To historia o tym, że źli ludzie istnieją.
Choć oczywiście nie każdy wie - i nie każdy chce - o tym wiedzieć.
Ale mam ochotę na tę książkę... Boję się tylko tematyki, bo faktycznie jest wyjątkowo mocna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Jest; niektóre opisy też są bardzo mocne.
UsuńMam coraz większe przeczucie, że nie jest to książka dla mnie
OdpowiedzUsuńNic na siłę ;)
UsuńMrok odwalił kawał dobrej roboty. Z reguły nie czytam książek opartych na faktach, ale cieszę się, że sięgnęłam po tę. Szczerze mówiąc podobała mi się głównie dlatego, że nie była pisana sztywnym stylem i wypełniona tylko faktami. Autor skupił się też na życiu osobistym bohaterów, przez co czasami miałam wrażenie, że czytam powieść całkowicie fikcyjną. Na pewno jeszcze kiedyś sięgnę po dzieła tego autora.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa
To prawda, choć dla mnie akurat tego skupiania się na życiu osobistym bohaterów było zdecydowanie za mało.
UsuńLubię takie historie pisane życiem :) Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńW takim razie śmiało sięgaj po "Małą baletnicę" ;)
Usuń