Mam 22 lata i wciąż czytam literaturę młodzieżową. Powiem nawet więcej - ostatnio coraz częściej sięgam po powieści Young Adult, tym samym rzucając w przysłowiowy kąt gros pisanych na jedno kopyto historii z gatunku New Adult. O ile te drugie skupiają się głównie na seksie i ekspresowym uczuciu, o tyle pierwsze próbują poruszać trudne i ważne tematy; otworzyć nam oczy na sprawy, których z różnych przyczyn nie dostrzegamy. I choć pozornie skierowane są do młodych czytelników (by nie rzec "dzieci jeszcze"), to dają do myślenia i tym nienastoletnim już odbiorcom.
Właśnie taką, kolejną już powieścią z przesłaniem, jest "Lato Eden".
I niech Was nie zwiedzie tytuł. TO lato Eden nie będzie ani ciepłe, a już na pewno nie słoneczne.
I niech Was nie zwiedzie tytuł. TO lato Eden nie będzie ani ciepłe, a już na pewno nie słoneczne.
Latem nie może stać się nic złego.
Latem ginie jednak Eden. A Jess, jej najlepsza przyjaciółka, nie ma pojęcia dlaczego.
Osamotniona połówka zgranego do tej pory duetu postanawia odnaleźć zgubę, kierując się wskazówkami, które być może nieświadomie przegapiła i pomocą chłopaka, o którym nie powinna nawet marzyć. Jess wie, że przeznaczony na jej działanie czas nie jest nieograniczony.
I ucieka.
I to zdecydowanie za szybko.
I ucieka.
I to zdecydowanie za szybko.
"Lato Eden" jawiło mi się w wyobraźni jako lekka, niewymagająca zbyt wiele myślenia opowieść (tak zresztą podobna w swym opisie do przesympatycznego "Odkąd cię nie ma" Morgan Matson). Spotkała mnie jednak ogromna niespodzianka - powieść Flanagan czyta się co prawda w tempie ekspresowym (i to dosłownie w takim, które zawstydziłoby Nimbusa 2000 ), ale zawarta w niej historia nie jest ani łatwa, ani lekka, ani zbytnio przyjemna.
Dwie przyjaciółki, z których jedna zostaje uznana za zaginioną, a druga (przejmująca rolę narratorki) postanawia ją odszukać - tak w wielkim skrócie można opisać główny wątek. Historię poznajemy na bieżąco, kiedy to śledzimy poszukiwania i rozterki Jess (cała akcja toczy się w ciągu jednego tylko dnia), a także w licznych retrospekcjach, za pomocą których autorka bardzo powoli (i z wyczuciem!) odsłania przed nami kolejne elementy całej układanki. Przyznam, że to dzięki tym wstawkom z przeszłości byłam w stanie choć trochę zrozumieć Eden, która według wielu zachowywała się jak "rozwydrzona pannica". Nie miałam za to absolutnie żadnych trudności z polubieniem Jess. To odważna, pozbawiona egoizmu dziewczyna, która zrobiłaby wszystko dla swojej najlepszej przyjaciółki - nawet gdyby tożsame byłoby to z odrzuceniem swojej miłości czy wyrzeczeniem się szczęścia. Postać Jess posłużyła też autorce do ukazania pewnego trudnego problemu społecznego, do aktów dyktowanych nienawiścią i przemocy, która nie ma żadnego usprawiedliwienia. To, co ją spotkało wywołało u mnie dreszcze, ogromne współczucie i uświadomiło (niestety po raz kolejny) jak bezduszni potrafią być ludzie.
Dwie przyjaciółki, z których jedna zostaje uznana za zaginioną, a druga (przejmująca rolę narratorki) postanawia ją odszukać - tak w wielkim skrócie można opisać główny wątek. Historię poznajemy na bieżąco, kiedy to śledzimy poszukiwania i rozterki Jess (cała akcja toczy się w ciągu jednego tylko dnia), a także w licznych retrospekcjach, za pomocą których autorka bardzo powoli (i z wyczuciem!) odsłania przed nami kolejne elementy całej układanki. Przyznam, że to dzięki tym wstawkom z przeszłości byłam w stanie choć trochę zrozumieć Eden, która według wielu zachowywała się jak "rozwydrzona pannica". Nie miałam za to absolutnie żadnych trudności z polubieniem Jess. To odważna, pozbawiona egoizmu dziewczyna, która zrobiłaby wszystko dla swojej najlepszej przyjaciółki - nawet gdyby tożsame byłoby to z odrzuceniem swojej miłości czy wyrzeczeniem się szczęścia. Postać Jess posłużyła też autorce do ukazania pewnego trudnego problemu społecznego, do aktów dyktowanych nienawiścią i przemocy, która nie ma żadnego usprawiedliwienia. To, co ją spotkało wywołało u mnie dreszcze, ogromne współczucie i uświadomiło (niestety po raz kolejny) jak bezduszni potrafią być ludzie.
Żeby nie było za poważnie (za dorośle?), Flanagan zadbała też o wątek miłosny, który poprowadziła ze smakiem i który - przede wszystkim! - nie był zbytnio odklejony od rzeczywistości. Liam, nasz główny męski bohater, jest postacią nieoczywistą - raz jest butny i ze skłonnościami do bójek, by później stać się niemal miodem na serce każdej dziewczyny. Daleko mu jednak do wyidealizowanego Edwarda czy piekielnie irytujących (a przynajmniej mnie :D ) chłopców z książek Kirsty Moseley. Jest, można by rzec, chłopakiem z sąsiedztwa, który w gruncie rzeczy mógłby istnieć naprawdę.
Brawo, Liz.
Brawo, Liz.
Niech Was nie zwiedzie nieco marzycielska okładka.
Niech Was nie zwiedzie dość enigmatyczny opis i swojsko brzmiący tytuł.
"Lato Eden" to kawał naprawdę dobrej literatury młodzieżowej, po którą śmiało mogą sięgnąć i ci, którzy z "naście" w dowodzie (czy też legitymacji :D ) pożegnali się już dawno.
Niech Was nie zwiedzie dość enigmatyczny opis i swojsko brzmiący tytuł.
"Lato Eden" to kawał naprawdę dobrej literatury młodzieżowej, po którą śmiało mogą sięgnąć i ci, którzy z "naście" w dowodzie (czy też legitymacji :D ) pożegnali się już dawno.
Powieść Liz Flanagan to piękna lekcja przyjaźni i historia o podnoszeniu się po najgorszych upadkach. To opowieść o walce z samym sobą i wyrzutach sumienia, które niszą i wypalają duszę niczym najbardziej żrąca z trucizn.
Gorąco polecam.
Gorąco polecam.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu
Mam 27 lat i wciąż czytam literaturę młodzieżową, kurczę! :) A powieść jest na mojej liście must read :)
OdpowiedzUsuńHa, czyli nie jestem w tym sama, cudownie! :D
UsuńKoniecznie przeczytaj, to naprawdę dobra książka ;)
Ja tam też lubię wracać do książek młodzieżowych, mimo iż też wyrosłam z nich. Książka już też mnie zainteresowała, więc kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńSuper :)
UsuńJa mam 24 lata i nadal sięgam po książki młodzieżowe. ;) "Lato Eden" będę za momencik czytać. :)
OdpowiedzUsuńPiątka! :) Mam nadzieję, że też Ci się spodoba ;)
UsuńNastolatką nie jestem od dłuższego czasu, ale lubię czasami sięgnąć po dobrą młodzieżówkę, dlatego będę miała na uwadze "Lato Eden".
OdpowiedzUsuńSłusznie, bo naprawdę jest warta uwagi 😊
UsuńChyba w ogóle nie zwróciłabym uwagi na ten tytuł, gdyby nie Twoja recenzja, ponieważ wydawało mi się, że to kolejny romans albo młodzieżówka. Ten wątek zaginięcia bardzo mnie zaintrygował i chyba dam szansę tej książce, jak tylko nadarzy się okazja ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo się cieszę, że zmieniłam Twoją opinię :) Daj znać jak książka (gdy już ją przeczytasz, rzecz jasna 😄 )
UsuńSłyszałam o tej książce różne opinie, ale twoja przekonała mnie do niej! Zapisuje i mam nadzieje, że przeczytam!
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Świetnie 😊
UsuńJa też bardzo często skłaniam się do Young Adult, zamiast New Adult. Drugi z gatunków jest dla mnie jak loteria - jedna książka przypadnie mi do gustu, ale trzy kolejne okażą się katastrofą. Natomiast YA często, mimo że przeznaczone są dla młodzieży, to poruszają ważne wartości. Lato Eden od razu zainteresowało mnie okładką (okładkowe sroki!), ale fabuła także mnie do niej przyciągnęła. Poza tym bardzo lubię motyw zaginięcia jednego z bohaterów, więc ta książka wydaje się dla mnie idealna :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
A widziałaś zagraniczną okładkę? Tą z dziewczyną? Jest jeszcze lepsza :)
UsuńJeśli lubisz książki o zaginięciu to polecam Ci też wspomniane w tekście "Odkąd cię nie ma" Morgan Matson ;)
Och, mam to samo! 22 lata i wciąż czytam literaturę młodzieżową, na szczęście nam to nie przeszkadza, prawda XD?
OdpowiedzUsuńPatrząc na okładkę tej książki, myślałam sobie: e, to musi być coś lekkiego, ale to co przekazałaś w recenzji jest zastanawiające :o. Kiedyś muszę się wziąć za tę książkę!
Pozdrawiam.
http://zniewolone-trescia.blogspot.com
Absolutnie nie przeszkadza 😄
UsuńWydaje mi się, że właśnie większość osób tak myśli 😄
Koniecznie do przeczytania!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ola z pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com
Miałam okazję przeczytać tą książkę, ale stwierdziłam, że to nie dla mnie. Ostatnio bardzo irytuje mnie literatura młodzieżowa i nie jestem pewna, czy "Lato Eden" mogłoby mi się spodobać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz, prawda? ;) Jestem zdania, że "Lato Eden" to książka, na którą warto jest zwrócić uwagę ;)
UsuńTa książka czeka właśnie na półce na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zapoczytalna.blogspot.com
Udanej lektury :)
Usuńjeszcze nie czytałam, mam w planach! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam od mnie. :)
http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/
Bardzo, bardzo polecam :)
Usuń