Prawie rok temu, bo we wrześniu, pojawił się pierwszy tom serii "Tatuaże" Scarlett Cole. I mimo że na co dzień raczej nie czytam erotyków i mimo że zdecydowanie daleka jestem od nazwania siebie ich fanką, to "Najtwardsza stal" była naprawdę w porządku. Spodobała mi się na tyle, że z wielką ciekawością czekałam na kontynuację serii. Okazuje się jednak, że czekałam na marne - "Rozdarte serce" jest zwyczajnie słabe.
Chociaż nie, wróć.
Jest okrutnie słabe.
Chociaż nie, wróć.
Jest okrutnie słabe.
On wraz z przyjacielem prowadzi studio tatuażu i unika w życiu komplikacji. Ona opiekuje się śmiertelnie chorą matką, a "komplikacje" to jej drugie imię.
Poznają się, gdy mają zaplanować przyjęcie dla pary swoich przyjaciół.
Mają ogniste temperamenty, cięte języki i nie planują wchodzić w żadną głębszą relację, a już na pewno nie ze sobą. Plany jednak lubią się zmieniać...
Zwłaszcza wtedy, gdy do głosu dochodzą gorętsze niż sycylijskie lato emocje.
Mają ogniste temperamenty, cięte języki i nie planują wchodzić w żadną głębszą relację, a już na pewno nie ze sobą. Plany jednak lubią się zmieniać...
Zwłaszcza wtedy, gdy do głosu dochodzą gorętsze niż sycylijskie lato emocje.
Gdybym miała określić "Rozdarte serce" jednym tylko słowem, to na milion procent wybrałabym "rozczarowanie". Kurczę blade, jakie to było słabe! Wszystko, czym Cole błyszczała w pierwszym tomie, odeszło w zapomnienie. Cała historia oparta jest tak naprawdę na dziwnym związku Drei i Cujo, którzy to raz się kochają i uprawiają dziki seks w zasadzie przez większość spędzanego wspólnie czasu, a za moment, ni z gruszki, ni z pietruszki, urywają kontakt. Ona się na niego obraża, później on na nią, za sekundę lądują w łóżku, a za dwie on powie coś nie tak, więc ona odwróci się i wyjdzie -_- No na litość boską! Myślicie, że nasi bohaterowie mają naście lat i jeszcze prawo do tak głupiego zachowania? Ha, nic bardziej mylnego, Cujo jest już po trzydziestce, a jego wybranka (albo raczej kochanka?) do tej trzydziestki się zbliża. W życiu byście się nie domyślili, prawda? Spokojnie, ja też nie.
Scarlett Cole ze wszystkich sił chciała napisać coś więcej niźli tylko zwykły erotyk, wplotła więc w fabułę wątek sensacyjny. I w porządku, przyjęłabym go z radością, gdyby tylko miał on ręce i nogi. Tymczasem wątek sensacyjny to DNO. Dosłownie. Jest naciągany, za cholerę nie ma sensu, a finał całej sprawy można przewidzieć znacznie łatwiej niż zwycięzcę Mundialu.
Gdyby jeszcze kulawą fabułę ratował porywający i bardzo przyjemny w odbiorze styl Cole... Ale nie, oczywiście, że nie, bo jak już knocić to po całości. W efekcie "Rozdarte serce" to słaba, irytująca i przewidywalna do granic historia, z drętwymi dialogami i mało rozgarniętymi w relacjach międzyludzkich bohaterami.
A szkoda, bo Scarlett Cole i jej seria naprawdę miały potencjał.
Scarlett Cole ze wszystkich sił chciała napisać coś więcej niźli tylko zwykły erotyk, wplotła więc w fabułę wątek sensacyjny. I w porządku, przyjęłabym go z radością, gdyby tylko miał on ręce i nogi. Tymczasem wątek sensacyjny to DNO. Dosłownie. Jest naciągany, za cholerę nie ma sensu, a finał całej sprawy można przewidzieć znacznie łatwiej niż zwycięzcę Mundialu.
Gdyby jeszcze kulawą fabułę ratował porywający i bardzo przyjemny w odbiorze styl Cole... Ale nie, oczywiście, że nie, bo jak już knocić to po całości. W efekcie "Rozdarte serce" to słaba, irytująca i przewidywalna do granic historia, z drętwymi dialogami i mało rozgarniętymi w relacjach międzyludzkich bohaterami.
A szkoda, bo Scarlett Cole i jej seria naprawdę miały potencjał.
Tak jak polecałam Wam "Najtwardszą stal", tak równie gorąco odradzać będę "Rozdarte serce". To naprawdę słaba historia, która absolutnie niczym się nie wyróżnia i której tytuł wybrany został chyba przypadkowo, bo nijak ma się do książki, bohaterów czy czegokolwiek.
Nie wiem co stało się z panią Cole, mam jednak cichutką nadzieję, że drugi tom serii "Tatuaże" był tylko malutkim potknięciem, a w kolejnym wróci z głową pełną (dobrych!) pomysłów.
Obym się - ponownie :D - nie rozczarowała.
Nie wiem co stało się z panią Cole, mam jednak cichutką nadzieję, że drugi tom serii "Tatuaże" był tylko malutkim potknięciem, a w kolejnym wróci z głową pełną (dobrych!) pomysłów.
Obym się - ponownie :D - nie rozczarowała.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Okładkę już gdzies widziałam i od razu stwierdziłam że to nie dla mnie - szata graficzna sugeruje tani naiwny romans z brakiem logiki.twoja recenzja utwierdzila mnie w przekonaniu że po książki tej autorki nie sięgnę (nawet mimo twojej dobrej opinii o pierwszym tomie tej historii) 😊
OdpowiedzUsuńSzata graficzna w tym przypadku mówi prawdę :D
UsuńTa książka mignęła mi kiedyś podczas przeglądania nowości, jednak nie zwróciłam na nią większej uwagi – okładka wygląda jak w wypadku kolejnego erotyka, który aż promieniuje schematem, a ja nie miałam ochoty na nic takiego. Po twojej recenzji widzę, że się nie pomyliłam i nie mam czego żałować ;) Po pierwszy tom też raczej nie sięgnę :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Książki bez tajemnic
Pierwszy tom naprawdę daje radę, ale do najnowszego nawet nie będę Cię zachęcać, bo jest straszny :/
UsuńOj, szkoda, że po całkiem niezłym pierwszym tomie, autorka nie popisała się w drugim. W takim razie nie będę zabierać się za tę serię.
OdpowiedzUsuńTeż żałuję :<
UsuńOch, szkoda że drugi tom jest słaby. Słyszałam sporo o pierwszym tomie, ale chyba sobie odpuszczę...
OdpowiedzUsuńPOCZYTAJ ZE MNĄ
Chyba Ci się nie dziwię :D
UsuńJa też byłam rozczarowana tą częścią :( Jedynka była super i nie mogłam się doczekać kontynuacji. Nie wiem jednak co się stało tym razem, ale ubolewam nad tym, że została tak schrzaniona. I zgadzam się co do wątku sensacyjnego. Potencjał ogromny, ale wykonanie marne :( Liczę na to, że kolejne tomy poziomem będą przypominać tom pierwszy.
OdpowiedzUsuńKurczę, mam nadzieję :/
Usuń