Dosyć rzadko sięgam po książki naszych rodzimych debiutantów, a już na pewno nie wtedy, gdy ów autor ma w metryce mniej lat niż ja. O ile lubię powieści o nastolatkach pisane przez dorosłych już twórców, o tyle te wychodzące z rąk młodziutkich dziwnie mnie odstręczają i przeważnie są nie tylko słabe, a także irracjonalne i pozbawione jakiegokolwiek sensu.
Dla "To, czego nie widać" Agaty Polte zrobiłam jednak wyjątek.
Czy było warto...?
Malwina ma prawie osiemnaście lat, zamożnych rodziców i na pozór idealne życie. Jest najlepszą uczennicą w klasie, uczęszcza na tysiące pozalekcyjnych zajęć, ma starszego - i jakże popularnego - brata. Wydawać by się mogło, że niewiele brakuje jej do pełni szczęścia.
A jednak.
Okazuje się że to wspaniałe życie to tylko ułuda, a dziewczyna nieustannie żyje pod presją wiecznie niezadowolonej z niej matki, w cieniu brata, któremu każdy występek uchodzi na sucho. Gdy jednak Malwina powoli zaczyna dopuszczać do siebie myśl, że może matka ma rację; że może rzeczywiście jest beznadziejna i że wszystko co robi, robi źle; w jej świecie pojawiają się nowi znajomi, którym naprawdę na niej zależy.
Tylko czy ich wsparcie wystarczy do tego, by Malwina w końcu zaczęła w siebie wierzyć...?
Pierwszy plus? Tej książki się nie czyta, przez nią wręcz się płynie. Jest napisana naprawdę lekko, a słownictwo - choć typowe dla młodych ludzi - dalekie jest od rynsztokowego. Sama fabuła nie jest zbytnio skomplikowana i zamyka się w problemach młodej dziewczyny z jej matką, które - oczywiście :D - przetykane są wątkiem romantycznym. Brawa dla autorki za to, że zdecydowała się sięgnąć po - jakby nie było - mało popularny temat przemocy psychicznej w rodzinie, choć nie mogę pozbyć się wrażenia, że nie do końca wiedziała jak ów temat ugryźć. Repertuar naszego "dręczyciela" stanowi powtarzane w każdej możliwej sytuacji słówko "gówniara" tudzież "gówniarz", co w pewnym momencie zaczyna wręcz bawić (a chyba nie powinno, prawda?). Postacie są niemal łopatologicznie podzielone na dobre i na te złe - nie ma tu miejsca na żadne odcienie szarości, albo jesteś złoczyńcą, albo bohaterem. Zachowanie Malwiny wydaje się mocno irracjonalne; dziewczyna od lat stawia się w pozycji ofiary i nie robi absolutnie nic, by z tej roli wyjść. Z niewiadomych przyczyn trzyma zachowanie matki w tajemnicy przed ojcem, a każdą próbę pomocy kwituje krótkim "to moja matka, chce dla mnie dobrze". Naprawdę, Malwina? Naprawdę? -_-
Co najistotniejsze - ta książka niczym Was nie zaskoczy. Jest szalenie przewidywalna, a to, co miało być wielkim plot twistem, przestaje być tajemnicą po pięćdziesięciu pierwszych stronach.
Nie zrozumcie mnie jednak źle, to nie jest - mimo wszystko :D - tragicznie zła powieść, ona jest po prostu bardzo przeciętna. Ot, typowa młodzieżówka, którą dziś przeczytasz, a za tydzień całkowicie wyprzesz z pamięci.
Co najistotniejsze - ta książka niczym Was nie zaskoczy. Jest szalenie przewidywalna, a to, co miało być wielkim plot twistem, przestaje być tajemnicą po pięćdziesięciu pierwszych stronach.
Nie zrozumcie mnie jednak źle, to nie jest - mimo wszystko :D - tragicznie zła powieść, ona jest po prostu bardzo przeciętna. Ot, typowa młodzieżówka, którą dziś przeczytasz, a za tydzień całkowicie wyprzesz z pamięci.
"To, czego nie widać" Agaty Polte mogło być naprawdę świetną historią, w ostatecznym jednak rozrachunku wypada bardzo przeciętnie. To książka, która miała potencjał, a której, jak sądzę, zabrakło gruntownego researchu jeśli chodzi chociażby o podstawy psychologii.
Komu polecam? Tym z Was, którzy nigdy za specjalnie nie zagłębiali się w meandry umysłów złoczyńców i tym, których nie razi zbyt pobieżne zbadanie tematu.
Czepialskim - jak ja - odradzam.
Komu polecam? Tym z Was, którzy nigdy za specjalnie nie zagłębiali się w meandry umysłów złoczyńców i tym, których nie razi zbyt pobieżne zbadanie tematu.
Czepialskim - jak ja - odradzam.
Za egzemplarz dziękuję autorce oraz
Od dłuższego czasu wymagam od książek więcej, niż (podejrzewam, że) ta mogłaby mi dać. Może gdybym miała z 10 lat więcej i była jeszcze nastolatką, ale teraz to na pewno nie jest lektura dla mnie.
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe ;)
UsuńZnając życie, pewnie również sceptycznie podchodziłabym do książki napisanej przez tak młodą osobę, a potem, gdy już zdecydowałabym się ją przeczytać, bardzo irytowałyby mnie wszystkie te rzeczy, o których piszesz. Wiem już, czego unikać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
BOOKS OF SOULS
Będziesz miała więcej czasu na lepsze książki :D ;)
UsuńNIe wiem czy kiedyś po nią sięgnę. Chyba nieświadomie ale bywa tak, ze wiele książek mnie zniechęca do siebie - nie wciągają mnie. Nie wiem czy to wina treści, czy bardziej fabuły ale tak jest. Ta książka nie przekonała mnie do siebie. Raczej podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńSkoro czepialskim odradzasz, to ja odpadam z marszu xDD
OdpowiedzUsuńNie no i wgl jestem z wykształcenia kryminologiem, więc... No sama rozumiesz.
Podczas przeglądania premier stwierdziłam, że hej, to dobre może być, ale już zdechła moja ochota na nią :D
Pozdrawiam ciepło :)
Niekulturalna Kasia
Tobie bym jej nawet nie proponowała :D
Usuń