środa, 31 października 2018

RECENZJA - "Kiedy ciebie nie ma" Lisy Jewell




Kiedy w 2014 roku sięgałam po "Zaginioną dziewczynę" Gillian Flynn, nie przypuszczałam, że przez długi (naprawdę dłuuuuugi) czas będzie ona dla mnie wzorem, jeśli o solidny thriller chodzi. Choć od tamtej pory przeczytałam mnóstwo innych książek, to nie znalazłam takiej, która choć trochę zbliżona byłaby do niej poziomem.
Wszystkie były banalne.
Nudne.
Jednym słowem - złe.
Aż w końcu 4 lata i ponad 350 książek później trafiłam na "Kiedy Ciebie nie ma" Lisy Jewell.
I wiem już, że Flynn ma groźną konkurentkę. 





Ellie ma 15 lat, fantastycznego chłopaka i cudowne plany na przyszłość. Jest ukochaną, najmłodszą i wychuchaną córką, a w szkole idzie jej lepiej niż fantastycznie.
I nagle...
Znika.

10 lat później jej matka, Laurel, wciąż nie traci nadziei i pragnie wierzyć, że kiedyś odnajdzie córkę.
Desperacko chwyta się przeszłości i traci przy tym kontakt z dziećmi, które jej pozostały.
A wtedy spotyka jego.
Floyd jest przystojny, charyzmatyczny i powoli przywraca Laurel chęć do życia. Ich romans nabiera rumieńców, a Floyd postanawia przedstawić Laurel jedną ze swoich córek.
Poppy.
Poppy, która wygląda jak skóra zdarta z Ellie.

Kto ukrywa prawdę, a kto pragnie, by w końcu wyszła na jaw...?
I co tak naprawdę stało się z Ellie?










JAKIE TO BYŁO DOBRE!!!!!!
Trudno jest mi powściągnąć emocje, ale jestem tą książką zachwycona, oczarowana i tak, troszkę zaskoczona (wszak nie spodziewałam się takiej petardy po tak lichej objętościowo powieści! :o ). Nie będzie zbytnią przesadą, gdy powiem, że to bodaj najlepszy thriller jaki czytałam (porównywalny ze wspomnianą wcześniej  "Zaginioną dziewczyną", serio!). Wzbudza okrutnie silne emocje, od przerażenia i żalu, na nienawiści kończąc. Spotkałam się co prawda z zarzutami, że jest mocno naciągany i mało prawdopodobny, ale wiecie co? Znam kanał "Stanowo" na youtube i wiem, że nie takie historie pisało życie, dlatego ta stworzona przez Jewell jak najbardziej do mnie przemawia.
A skoro już o pisaniu mowa... Nie wiem jakim cudem nigdy wcześniej nie trafiłam na książki Jewell, ale - RANY BOSKIE - ta kobieta pisze fenomenalnie! Ta fabuła, ta narracja, to budowanie napięcia - cudo! Zabawne, że finał historii nie jest tajemnicą i w sumie bardzo szybko zyskujemy pewność, kto stoi za zniknięciem Ellie, a mimo to książka wciąż intryguje i przez długi czas nie daje nam odpowiedzi na podstawowe pytanie - "dlaczego?".
Być może jestem przewrażliwiona, być może mam za miękkie serce i za łatwo ulegam emocjom, ale kurczę blade, żadna, dosłownie ŻADNA książka tego gatunku nigdy nie doprowadziła mnie do łez. Ta zaś wywołała istny rollercoaster emocji. Raz na głowie jeżył mi się włos, innym razem ciskałam wzrokiem gromy (całe szczęście, że nie mam w drzewie genealogicznym Bazyliszka :o ), a końcówka... Ech, zakończenie rozłożyło mnie na łopatki. 
Ogromnie żałuję, że premiera tej książki przeszła bez większego echa, bo to zdecydowanie jedna z tych historii, których nie chce się kończyć i które pragnie się czytać (choćby do czwartej rano :D ).
Powtórzę więc raz jeszcze.
To naprawdę, NAPRAWDĘ, dobra książka.
Przekonani? ;)







Kiedy w 2014 roku sięgałam po "Zaginioną dziewczynę" Gillian Flynn, nie przypuszczałam, że przez długi (naprawdę dłuuuuugi) czas będzie ona dla mnie wzorem, jeśli o solidny thriller chodzi.
Nie przypuszczałam również, że paskudnie ciężko będzie znaleźć po niej książkę, która w równym stopniu mnie zaintryguje i zachwyci. Która sprawi, że nocami nie będę spać, a dni miną mi na rozmyślaniu o losach jej bohaterów.

W końcu jednak się udało.
Mam nadzieję, że i Wam uda się sięgnąć po "Kiedy ciebie nie ma" Lisy Jewell.
Ta książka naprawdę zasługuje na rozgłos.






















Za egzemplarz dziękuję


10 komentarzy :

  1. nono, zachęciłaś mnie :) Dobre thrillery to ja lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przekonana. Bardzo! A dodatkowy plus masz ode mnie za wspomnienie w tekście o "Stanowo";)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o tej książce. Zdecydowanie wpada w moje klimaty i może się skuszę. :)

    Zapraszam do siebie na najnowszą recenzję - https://hiddenxguns.blogspot.com/2018/10/nie-przestajesz-kogos-kochac-tylko.html oraz do obserwacji. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A więc tak. Przeczytałam tę książkę już dobre dwa tygodnie temu (o ile nie więcej). W każdym razie, nie była niczym szczególnym objętościowo, więc kiedy do mnie przyszła, usiadłam i po prostu ją przeczytałam.
    Niewątpliwie kupiła mnie psychologia postaci, bo trzymała mnie przy tej powieści jak magnes, ale... nic poza tym. Styl autorki był w porządku, z napięciem śledziłam kolejne wydarzenia i zacierałam ręce, zastanawiając się, czym autorka może mnie zaskoczyć. Szczerze powiedziawszy, właśnie, niczym. Od początku wiedziałam, jak potoczy się cała intryga, co się wydarzy. Zaskoczyła mnie tylko jedna sytuacja związana z ojcem Poppy, ta przy samej końcówce, z drzewem, pewnie domyślasz się, o co chodzi.
    Cóż, dla mnie sama książka była zbyt... płytka. Wszystko działo się zbyt szybko, nie miałam czasu odetchnąć, a jednocześnie się nudziłam. Już tłumaczę, o co chodzi: autorka przysypuje wydarzeniami, ale ja od początku do końca wiem, co się stanie, więc czuję się, jakby ktoś strzelał do mnie faktami z karabinu.
    No niestety, duży zawód.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, szkoda :/ Jak pisałam, to raczej nie jest książka, której zakończenie ma zaskoczyć (chociaż to z drzewem faktycznie było nieco niespodziewane) ;) Mnie osobiście ujęły portrety psychologiczne postaci; to jak Jewell operuje słowem i za pomocą krótkich, pozornie neutralnych emocjonalnie zdań sprawia, że ma się na rękach gęsią skórkę ;)
      Jak to mówią, jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził ;)

      Trzymaj się ciepło, Izu ;)

      Usuń
  5. A na mnie ta książka wywarła całkiem pozytywne wrażenie. Bez szału, ale ogólnie w porządku.

    Pozdrawiam,
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie