czwartek, 11 października 2018

RECENZJA - "Pan perfekcyjny" Jewel E. Ann




Zdarza Wam się ocenić książkę po okładce? Mnie - i tu szczerze biję się w pierś - tak.
Gdyby nie okładkowy opis  "Pana perfekcyjnego", raczej nieprędko sięgnęłabym po tę historię. I mało oryginalna okładka, i typowy dla tego typu literatury tytuł mocno sugerowały banalny erotyk dosyć niskich lotów.
Na szczęście przeczytałam opis.
Dałam szansę "Panu Perfekcyjnemu".
I wiecie co? To była PERFEKCYJNA decyzja ;)




On stara się ją wyrzucić, a ona uparcie nie chce odejść.

Flint Hopkins kiedyś popełnił błąd. Błąd, na skutek którego teraz samotnie wychowuje autystycznego syna, Harrisona i przez który nieustannie żyje w poczuciu winy.
Ellen Rodgers, pomimo kilku nieciekawych epizodów z przeszłości, stara się cieszyć życiem. Jest muzykoterapuetką i razem ze swoimi szczurzymi dzieciątkami szuka nowego lokum, w którym mogłaby wykonywać swoją pracę.
A Flint, tak się składa, ma akurat mieszkanie do wynajęcia.
Nie wie jednak, że zawód Ellen opiera się w dużej mierze na generowaniu hałasu. Nie wie, że kobieta ma stado szczurów, a jego syn, Harrison, w trymiga ją polubi.
Nie wie też, że sam szybko poczuje do niej znacznie więcej niżby chciał.








"Pan perfekcyjny" to moje pierwsze spotkanie z Jewel E. Ann, ale wiem już, że jeżeli tylko pojawią się jej kolejne powieści, to pierwsza stanę po nie w kolejce. Ta kobieta ma tak lekkie i zabawne pióro, że nie dość, że jej książki (a raczej książkę :D ) czyta się błyskawicznie, to na dodatek nie raz i nie dwa szaleńczo się przy niej chichocze. Jewel E. Ann konstruuje fantastyczne dialogi, które skrzą się humorem, a słowne utarczki prowadzone przez parę głównych bohaterów aż przyprawiają o szybsze bicie serca. Sami bohaterowie zresztą też są interesujący - tytułowy pan Perfekcyjny nie jest tak nieskazitelny, jak chciałby być, a Ellen... Ellen jest pozytywnie zakręcona i kocha swoje stado szczurków prawie tak jak przyszłe hipotetyczne dzieci. Czuję jedynie niewielki zgrzyt jeśli chodzi o postać Harrisona, autystycznego syna Flinta. Gdyby nie wspominanie (dosyć częste, dodam) o jego chorobie, to nigdy w życiu nie powiedziałabym, że jest chory, a raczej, hm... pragmatyczny.  Mam wrażenie, że Jewel E. Ann nie przeprowadziła wystarczająco solidnego researchu w kwestii autyzmu i autystycznych zachować, na skutek czego stworzony przez nią bohater jest mało wiarygodny. Pomijając jednak ten drobny szczegół, "Pan perfekcyjny" to naprawdę dobra książka. To nie jest wulgarny erotyk, a raczej powieść obyczajowa z wątkami erotycznymi, do tego - co istotne - z dosyć konkretną i zgrabną fabułą.  Oczywiście finał tej historii jest dosyć przewidywalny, ale bądźmy szczerzy, nikt nie czeka na wielkie plot twisty w obyczajówkach o erotycznym zabarwieniu ;)
To książka, która ma rozśmieszyć, skraść kilka łez i ogrzać serce w jesienną szarugę.
I jeśli o to chodzi, to swoją rolę spełnia wybornie ;)






Jeśli szukacie książki na długie jesienne wieczory; książki, która Was rozbawi, a czasem i rozczuli, to raz-dwa sięgajcie po "Pana perfekcyjnego" Jewel E. Ann. Nie są to wyżyny literackie, nie jest to zaskakująca niczym śnieg w kwietniu historia i nie jest to coś, co przez lata będziecie wspominać, ale daję Wam słowo, że mile spędzicie przy niej czas ;)
W każdym razie - ja spędziłam.















Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu





10 komentarzy :

  1. Też ją chciałam wyeliminować przez okładkę, ale przez kolejną świetną recenzję wiem, że chciałabym jej dać szansę. ;D
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie, okładka nie pasuje do akcji, którą przedstawiłaś, jakby całkiem inna historia. Jednak jestem ciekawa tych szczurów. To może być ciekawe doświadczenie :D Zresztą jak cała opowieść.
    POCZYTAJ ZE MNĄ

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka z jakiegoś powodu kojarzy mi się z książkami Mroza... ;) Ale raczej bym po nią nie sięgnęła, gdybym miała polegać tylko na wyglądzie, ale jak widać, kryje ona całkiem ciekawe wnętrze. Ostatnio często mam ochotę na historię w tym stylu - lekką, zabawną i z wątkiem romansowym - więc będę o niej pamiętać :)

    Pozdrawiam cieplutko!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, faktycznie, "Wotum nieufności" wygląda bardzo podobnie 😄

      Usuń
  4. Wydaje mi się, że ta książka byłaby dla mnie całkiem spoko, więc sobie zapiszę tytuł :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie