wtorek, 11 lipca 2017

RECENZJA - "Indeks szczęścia Juniper Lemon" Julie Israel




Żałobę można przeżywać na wiele sposobów. Można nurzać się w bólu i budować wokół siebie twierdzę nie do zdobycia. Można rzucać naczyniami i odciąć się od świata. Można przestać się śmiać, wyrzucić ze swojego słownika "radość" i powoli obrastać w smutek.
Ale można też - jak Juniper - zrobić coś dobrego.




Od śmierci Camilli minęły już dwa miesiące, a Juni wciąż ma na plecach  łamiącą serce łatkę "jej siostra nie żyje". Próbując odnaleźć się w nowej rzeczywistości i poradzić sobie ze stratą, Juniper podsumowuje każdy dzień na fiszkach, które tworzą jej "Indeks szczęścia". Kiedy jednak gubi nr 65, z wyznaniem, które jest dla jej duszy tym, czym kula dla nogi, zaczynają się wielkie poszukiwania. Juni wyruszy tropem tajemniczego TY, być może zdobędzie nowych przyjaciół, a nade wszystko będzie musiała nauczyć się, że nie w każdych śmieciach można bezkarnie grzebać.





Literatura młodzieżowa coraz częściej i coraz śmielej sięga po ważne i zwykle bolesne tematy. O ile do tej pory szczególnie upodobała sobie śmiertelnie chorą główną postać, o tyle teraz powoli zmienia kurs i obciąża pierwszoplanowego bohatera wielką stratą - przy czym głównie jest to zmarła niedawno siostra. Tak też dzieje się w "Indeksie szczęścia Juniper Lemon" - Juni traci siostrę, Camie nie żyje, a Juniper ma olbrzymie poczucie winy. W zasadzie Julie Israel nie wymyśliła absolutnie nic nowego (podobny motyw znajdziecie np. w Lecie Eden Liz Flanagan  czy w  Niebo jest wszędzie Jandy Nelson), ale przedstawiła swoją opowieść w sposób, który ani nie razi, ani nie trąci banałem. Juniper jest rewelacyjną główną bohaterką - przesympatyczna, inteligentna, z ciętym językiem i poczuciem humoru, którego nie da się nie lubić. Kibicujemy jej w poszukiwaniach, współczujemy, gdy wspomina siostrę i wzdychamy z rozczuleniem w scenach z panem X. Israel prowadzi narrację bardzo naturalnie i płynnie, w efekcie czego czytelnik ma wrażenie, iż towarzyszy Juniper w jej przeżyciach. Co prawda powieść jest dość przewidywalna i żaden plot twist nie jest zaskoczeniem, ale absolutnie nie uważam tego za wadę - celem Julie Israel nie było bowiem zaszokowanie czytelnika, a udowodnienie mu, że żałobę można przeżyć inaczej niźli tylko pogrążając się w rozpaczy. Rodzina Juniper cierpi po stracie Camilli, a każdy z jej członków inaczej radzi sobie z wyrwą w sercu, co umiejętnie nakreśliła autorka. Israel pokazała, że z odrobiną silnej woli każdą trudną chwilę można przekuć w iskierkę radości i że pomagając komuś można - zupełnie przez przypadek - uleczyć samego siebie.
Przyznam, że miałam nieco inny pomysł na zakończenie i niezupełnie satysfakcjonuje mnie to, co wybrała Julie Israel (chociaż oczywiście jej zamknięcie wciąż jest spójne, logiczne i całkiem sensowne). Poczułam się tak, jakby ukradziono mi wisienkę z tortu, który pozostał już tylko wspomnieniem. Gdybym dostała tę jedną informację, na którą czekałam, gdybym mogła się przekonać czy faktycznie jestem niezła w sztuce dedukcji i gdybym pozbyła się wstrętnego uczucia niepewności... Na pewno byłabym bardziej usatysfakcjonowana :D
Ciekawska ze mnie bestia, nic na to nie poradzę ;)






"Indeks szczęścia Juniper Lemon" polecany jest osobom, które uwielbiają "Gwiazd naszych wina" Greena, chociaż moim zdaniem w niczym ich nie przypomina. Z całą pewnością jest jednak niezwykle przyjemną książką, ze świetnymi bohaterami i miejscami zabawnymi dialogami, którą warto przeczytać. Jestem pewna, że spodoba się nie tylko nastolatkom i że podbije serca wszystkich sympatyków powieści Morgan Matson.
Moje w każdym razie podbiła ;)






















Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu


22 komentarze :

  1. Cieszę się, że literatura młodzieżowa coraz częściej sięga po istotne tematy. Tak lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby robiła to jak najczęściej :>

      Usuń

    2. Dokładnie, co raz lepsze te młodzieżówki.. Z fabułą i ważnym przesłaniem jak ta.

      Usuń
    3. Wiem, że średnio w temacie, ale jeśli lubicie tego typu młodzieżówki to ogromnie polecam Wam "Wybacz mi, Leonardzie" Matthew Quicka, "Morze spokoju" Katji Millay i "Co mnie zmieniło na zawsze" Amber Smith ;)

      Usuń
  2. Pierwszy raz spotykam się z tą książką i już wiem, że mi się spodoba. Lubię, gdy młodzieżówki poruszają ważne tematy, a ta w szczególności wydaje mi się ważna, bo książki o stracie bliskiej osoby z pewnością mogą komuś pomóc poczuć się lepiej :)
    Przepiękna recenzja!
    Pozdrawiam! Truskawkowy blog książkowy    

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, że ją przeczytasz :>
      I bardzo dziękuję! ;)

      Usuń
  3. Książka czeka na mnie na półce i jestem jej bardzo ciekawa. Mam nadzieję, że chociaż tym razem nastoletnia bohaterka nie będzie mi tak bardzo działała na nerwy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby! :D
      Chociaż nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że Juniper może kogokolwiek zirytować :D

      Usuń
  4. Książka dosłownie zaatakowała instagram oraz snapchat (oczywiście mówię o sferze książkowej :D). Widziałam już wiele pozytywnych opinii na temat tej książki, ale jednak nie jest to mój typ i na razie ją sobie odpuszczę. Może kiedyś, kiedyś... chociaż szczerze w to wątpię. :D

    https://karolina-czyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, że w książce nie ma banalności, bo rzeczywiście ostatnio widzi się ogromny przyrost książek dla młodzieży o ciężkiej tematyce. Może nie rozpocznę poszukiwać "Indeksu szczęścia...", ale gdy książka sama mi się nawinie to postaram się przeczytać.

    Pozdrawiam
    Babskie Czytanki

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę to przeczytać. Musze i kropka. Nie wiem kiedy znajdę na to czas, bo mam w planie tak około 30 innych książek na liście, ale muszę.
    xoxo
    L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też podoba mi się, że w młodzieżówkach coraz częściej pojawiają się poważniejsze tematy. Dzięki temu nawet jeśli trochę już jestem za stara na młodzieżówki, to nadal mi się je dobrze czyta. ;)
    Co do tej książki - zwróciła moją uwagę już jakiś czas temu przez piękną okładkę, ale może dam jej szansę też ze względu na treść. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ostatnimi czasy takie młodzieżówki sprawiają mi więcej radości niż New Adult ;)
      No i polecam, bo nie tylko okładka jest ujmująca :)

      Usuń
  8. Taka piękna okładka, a ja pierwszy raz słyszę o tej książce... Po przeczytaniu recenzji stwierdzam, że powinnam po nią sięgnąć i pewnie tak zrobię ;) Kiedyś, bo na razie nie wyrabiam :p

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale wydaje się być bardzo ciekawa. Uwielbiam młodzieżówki, które są nie tylko łatwe, lekkie i przyjemne, ale poruszają też ważne i trudne tematy. Mam nadzieję, że znajdę kiedyś tę książkę w bibliotece :)

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  10. Dostałam tę książkę od wydawnictwa i wprost nie mogę doczekać się lektury! :D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie