Żałobę można przeżywać na wiele sposobów. Można nurzać się w bólu i budować wokół siebie twierdzę nie do zdobycia. Można rzucać naczyniami i odciąć się od świata. Można przestać się śmiać, wyrzucić ze swojego słownika "radość" i powoli obrastać w smutek.
Ale można też - jak Juniper - zrobić coś dobrego.
Od śmierci Camilli minęły już dwa miesiące, a Juni wciąż ma na plecach łamiącą serce łatkę "jej siostra nie żyje". Próbując odnaleźć się w nowej rzeczywistości i poradzić sobie ze stratą, Juniper podsumowuje każdy dzień na fiszkach, które tworzą jej "Indeks szczęścia". Kiedy jednak gubi nr 65, z wyznaniem, które jest dla jej duszy tym, czym kula dla nogi, zaczynają się wielkie poszukiwania. Juni wyruszy tropem tajemniczego TY, być może zdobędzie nowych przyjaciół, a nade wszystko będzie musiała nauczyć się, że nie w każdych śmieciach można bezkarnie grzebać.
Literatura młodzieżowa coraz częściej i coraz śmielej sięga po ważne i zwykle bolesne tematy. O ile do tej pory szczególnie upodobała sobie śmiertelnie chorą główną postać, o tyle teraz powoli zmienia kurs i obciąża pierwszoplanowego bohatera wielką stratą - przy czym głównie jest to zmarła niedawno siostra. Tak też dzieje się w "Indeksie szczęścia Juniper Lemon" - Juni traci siostrę, Camie nie żyje, a Juniper ma olbrzymie poczucie winy. W zasadzie Julie Israel nie wymyśliła absolutnie nic nowego (podobny motyw znajdziecie np. w Lecie Eden Liz Flanagan czy w Niebo jest wszędzie Jandy Nelson), ale przedstawiła swoją opowieść w sposób, który ani nie razi, ani nie trąci banałem. Juniper jest rewelacyjną główną bohaterką - przesympatyczna, inteligentna, z ciętym językiem i poczuciem humoru, którego nie da się nie lubić. Kibicujemy jej w poszukiwaniach, współczujemy, gdy wspomina siostrę i wzdychamy z rozczuleniem w scenach z panem X. Israel prowadzi narrację bardzo naturalnie i płynnie, w efekcie czego czytelnik ma wrażenie, iż towarzyszy Juniper w jej przeżyciach. Co prawda powieść jest dość przewidywalna i żaden plot twist nie jest zaskoczeniem, ale absolutnie nie uważam tego za wadę - celem Julie Israel nie było bowiem zaszokowanie czytelnika, a udowodnienie mu, że żałobę można przeżyć inaczej niźli tylko pogrążając się w rozpaczy. Rodzina Juniper cierpi po stracie Camilli, a każdy z jej członków inaczej radzi sobie z wyrwą w sercu, co umiejętnie nakreśliła autorka. Israel pokazała, że z odrobiną silnej woli każdą trudną chwilę można przekuć w iskierkę radości i że pomagając komuś można - zupełnie przez przypadek - uleczyć samego siebie.
Przyznam, że miałam nieco inny pomysł na zakończenie i niezupełnie satysfakcjonuje mnie to, co wybrała Julie Israel (chociaż oczywiście jej zamknięcie wciąż jest spójne, logiczne i całkiem sensowne). Poczułam się tak, jakby ukradziono mi wisienkę z tortu, który pozostał już tylko wspomnieniem. Gdybym dostała tę jedną informację, na którą czekałam, gdybym mogła się przekonać czy faktycznie jestem niezła w sztuce dedukcji i gdybym pozbyła się wstrętnego uczucia niepewności... Na pewno byłabym bardziej usatysfakcjonowana :D
Ciekawska ze mnie bestia, nic na to nie poradzę ;)
Przyznam, że miałam nieco inny pomysł na zakończenie i niezupełnie satysfakcjonuje mnie to, co wybrała Julie Israel (chociaż oczywiście jej zamknięcie wciąż jest spójne, logiczne i całkiem sensowne). Poczułam się tak, jakby ukradziono mi wisienkę z tortu, który pozostał już tylko wspomnieniem. Gdybym dostała tę jedną informację, na którą czekałam, gdybym mogła się przekonać czy faktycznie jestem niezła w sztuce dedukcji i gdybym pozbyła się wstrętnego uczucia niepewności... Na pewno byłabym bardziej usatysfakcjonowana :D
Ciekawska ze mnie bestia, nic na to nie poradzę ;)
"Indeks szczęścia Juniper Lemon" polecany jest osobom, które uwielbiają "Gwiazd naszych wina" Greena, chociaż moim zdaniem w niczym ich nie przypomina. Z całą pewnością jest jednak niezwykle przyjemną książką, ze świetnymi bohaterami i miejscami zabawnymi dialogami, którą warto przeczytać. Jestem pewna, że spodoba się nie tylko nastolatkom i że podbije serca wszystkich sympatyków powieści Morgan Matson.
Moje w każdym razie podbiła ;)
Moje w każdym razie podbiła ;)
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu
Cieszę się, że literatura młodzieżowa coraz częściej sięga po istotne tematy. Tak lubię :)
OdpowiedzUsuńOby robiła to jak najczęściej :>
Usuń
UsuńDokładnie, co raz lepsze te młodzieżówki.. Z fabułą i ważnym przesłaniem jak ta.
Wiem, że średnio w temacie, ale jeśli lubicie tego typu młodzieżówki to ogromnie polecam Wam "Wybacz mi, Leonardzie" Matthew Quicka, "Morze spokoju" Katji Millay i "Co mnie zmieniło na zawsze" Amber Smith ;)
UsuńPierwszy raz spotykam się z tą książką i już wiem, że mi się spodoba. Lubię, gdy młodzieżówki poruszają ważne tematy, a ta w szczególności wydaje mi się ważna, bo książki o stracie bliskiej osoby z pewnością mogą komuś pomóc poczuć się lepiej :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna recenzja!
Pozdrawiam! Truskawkowy blog książkowy
W takim razie mam nadzieję, że ją przeczytasz :>
UsuńI bardzo dziękuję! ;)
Książka czeka na mnie na półce i jestem jej bardzo ciekawa. Mam nadzieję, że chociaż tym razem nastoletnia bohaterka nie będzie mi tak bardzo działała na nerwy :D
OdpowiedzUsuńOby! :D
UsuńChociaż nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że Juniper może kogokolwiek zirytować :D
Książka dosłownie zaatakowała instagram oraz snapchat (oczywiście mówię o sferze książkowej :D). Widziałam już wiele pozytywnych opinii na temat tej książki, ale jednak nie jest to mój typ i na razie ją sobie odpuszczę. Może kiedyś, kiedyś... chociaż szczerze w to wątpię. :D
OdpowiedzUsuńhttps://karolina-czyta.blogspot.com/
Hej, nigdy nie mów nigdy :D ;)
UsuńFajnie, że w książce nie ma banalności, bo rzeczywiście ostatnio widzi się ogromny przyrost książek dla młodzieży o ciężkiej tematyce. Może nie rozpocznę poszukiwać "Indeksu szczęścia...", ale gdy książka sama mi się nawinie to postaram się przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Babskie Czytanki
Naprawdę warto zwrócić na nią uwagę ;)
UsuńMuszę to przeczytać. Musze i kropka. Nie wiem kiedy znajdę na to czas, bo mam w planie tak około 30 innych książek na liście, ale muszę.
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)
:D
UsuńPowodzenia! ;)
Też podoba mi się, że w młodzieżówkach coraz częściej pojawiają się poważniejsze tematy. Dzięki temu nawet jeśli trochę już jestem za stara na młodzieżówki, to nadal mi się je dobrze czyta. ;)
OdpowiedzUsuńCo do tej książki - zwróciła moją uwagę już jakiś czas temu przez piękną okładkę, ale może dam jej szansę też ze względu na treść. ;)
Dokładnie, ostatnimi czasy takie młodzieżówki sprawiają mi więcej radości niż New Adult ;)
UsuńNo i polecam, bo nie tylko okładka jest ujmująca :)
Taka piękna okładka, a ja pierwszy raz słyszę o tej książce... Po przeczytaniu recenzji stwierdzam, że powinnam po nią sięgnąć i pewnie tak zrobię ;) Kiedyś, bo na razie nie wyrabiam :p
OdpowiedzUsuńHahah, brzmi znajomo... :D
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale wydaje się być bardzo ciekawa. Uwielbiam młodzieżówki, które są nie tylko łatwe, lekkie i przyjemne, ale poruszają też ważne i trudne tematy. Mam nadzieję, że znajdę kiedyś tę książkę w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
Wydaje mi się, że powinna Ci się spodobać 😊
UsuńDostałam tę książkę od wydawnictwa i wprost nie mogę doczekać się lektury! :D
OdpowiedzUsuńOo, to czekam na Twoją recenzję! :)
Usuń