wtorek, 28 maja 2019

RECENZJA - "Zupełnie normalna rodzina" M. T. Edvardsson







Lubię thrillery - i w wersji filmowej, i książkowej, choć po te pierwsze sięgam zdecydowanie częściej. Nie jest łatwo napisać dobry thriller i nie lada wyzwaniem jest zaskoczenie czytelnika do tego stopnia, że zmuszony będzie zbierać szczękę z podłogi. 
Nie ukrywam, że z tego powodu baaaardzo ostrożnie podchodzę do nowych w świecie kryminałów/thrillerów nazwisk. O ile przełknę mało zaskakującą młodzieżówkę, to przewidywalność w gatunku, który w założeniu ma trzymać w napięciu, jest - delikatnie mówiąc - niedopuszczalna.
Po fenomenalnym pierwszym spotkaniu z Lisą Jewell byłam gotowa podjąć ryzyko i dać szansę komuś, o kim do tej pory nie słyszałam. Padło na M.T. Edvardssona i jego "Zupełnie normalną rodzinę".
Wychodzi na to, że albo mam pecha, albo trafiłam na śliwkę-robaczywkę. 





Ojciec.
Adam jest pastorem w Kościele Szwecji. Niegdyś świetnie dogadywał się z córką, dziś jednak coraz trudniej jest im znaleźć nić porozumienia. Lubi sprawować nad wszystkim kontrolę i czasem zaczyna popadać w paranoję. Ponoć zawsze mówi prawdę, a Bóg jest dla niego drogowskazem. 
A jednak... Kłamie.
Matka. 
Urlika - prawniczka mająca za uszami nieco zbyt bliską znajomość z dawnym kolegą z pracy. Matka, która przedkłada karierę nad rodzinę i która chętnie zamieniłaby swoją córkę na córkę znajomych. Twarda, zdecydowana kobieta, która zawsze działa w imię prawa.
A jednak... Kłamie.
Córka.
Stella ma 19. lat i od kilku miesięcy czeka na proces. Zarzuty? Zabójstwo Christophera Olsena. Wcześniej pracowała w H&M i skrupulatnie oszczędzała każdy zarobiony grosz na wymarzoną podróż do Azji, dziś to wszystko rozpadło się jak domek z kart. Stella ma świetnego obrońcę i szansę na wyjście na wolność.
A jednak... Uparcie nie mówi prawdy.

Ojciec. Matka. I córka.
I jeden trup.
Kto zabił Christophera Olsena?





Rany boskie, jakie to było... NUDNE!
Historia z naprawdę sporym potencjałem, która została jednak - no nie, nie owijajmy w bawełnę - spartolona. Pomysł z podziałem narracji między trójkę głównych bohaterów - świetny. Wyjście od zbrodni do dramatu rodzinnego - również niezłe. Problem w tym, że wszystko to było okrutnie niedopracowane. Myślałam, że połknę tę książkę w przysłowiowe pięć minut, tymczasem czytanie jej było równie przyjemne co dłubanie w świeżo zagojonej ranie. Emocji było tu dosłownie zero, napięcia, niepewności czy czegokolwiek (prócz obojętności, rzecz jasna) również zero. Przez prawie 500. stron czytamy w zasadzie o niczym i mamy ochotę (a przynajmniej ja miałam :D ) tłuc głową w mur. Spokojnie można skrócić swą mękę i przeczytać jedynie epilog - daję słowo, że nic Was nie ominie i różnica między przeczytaniem samego epilogu a całą książką będzie żadna.
Chociaż nie. 
Zaoszczędzicie swój czas.
I unikniecie frustracji. 





"Zupełnie normalna rodzina" to bezapelacyjnie jedno z moich czytelniczych rozczarowań 2019. roku. To przegadana i mdła książka, która nie ma absolutnie żadnych punktów wspólnych z dobrym thrillerem, i która - nie wiem na jakiej podstawie - została bestsellerem. 
Dla mnie - zamiast hitem - okazała się kitem. 






















Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu


7 komentarzy :

  1. Co jak co, ale thriller musi mnie zaskakiwać i intrygować. W taki razie ten tytuł sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. A widać potencjał w tym opisie...
    Najgorsze co się może trafić to nudna książka :D

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę mnie poniosło przy jego pisaniu 😁 Ale fakt faktem, że książka miała potencjał :/

      Usuń
  3. Nie wiem, czy mnie by się spodobała, musiałabym się sama przekonać :)
    Pozdrawiam, Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się z tą recenzja nie zgadzam kompletnie, książkę przeczytałam bardzo szybko jak na moje możliwości i z każdym odłożeniem jej miałam niedosyt, że muszę już kończyć. Bardzo ciekawa historia, opowiedziana z trzech perspektyw, ciekawe watki.
    Trzyma w napięciu.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie