Uwielbiam książki Jojo Moyes od momentu, w którym w księgarniach pojawiło się pierwsze wydanie późniejszego hitu, "Zanim się pojawiłeś" (rok 2013! :o ). Następnie sięgnęłam po "Srebrną zatokę" i... tu lektury się kończyły. Co prawda na bibliotecznej półce gościł jeszcze "Zakazany owoc", ale wydanie to było i stare, i zniszczone (a dokładniej zalane :< ).
Stwierdziłam więc, że poczekam na wznowienie, wszak na fali rosnącej popularności Moyes miało to być kwestią czasu.
Byłam jednak w błędzie.
Finalnie na "Zakazany owoc" czekałam prawie 8 lat.
Czy było warto?
No jasne ;)
Stwierdziłam więc, że poczekam na wznowienie, wszak na fali rosnącej popularności Moyes miało to być kwestią czasu.
Byłam jednak w błędzie.
Finalnie na "Zakazany owoc" czekałam prawie 8 lat.
Czy było warto?
No jasne ;)