czwartek, 13 maja 2021

RECENZJA - "Gdzie poniesie wiatr" Kristin Hannah


 
Kristin Hannah polubiłam w zasadzie od jej pierwszej przeczytanej przeze mnie powieści. I choć to nie najgłośniejszy "Słowik" najbardziej ujął mnie za serce, to każda kolejna historia Hannah zostaje ze mną na długo.
Dlatego też z ogromną niecierpliwością czekałam na najnowszą książkę autorki o nieco banalnym tytule ("Gdzie poniesie wiatr", no naprawdę?), tym razem traktującą o Wielkim Kryzysie w Stanach Zjednoczonych.
Na szczęście słaby okazał się tylko tytuł, bo cała reszta - jak przystało na Hannah - wciąż trzyma wysoki poziom.



Rok 1934, Wielki Kryzys w amerykańskim stanie Teksas ma się lepiej niż kiedykolwiek.
Susza pustoszy ziemię, piaskowe burze rujnują zdrowie, a wyniszczeni i pozostający bez środków do życia rolnicy tracą cały swój dobytek i nadzieję na lepsze jutro.
W tych przedziwnych czasach na rozdrożu staje Elsa Martinelli. Wojownicza kobieta o wielkim sercu, która będzie musiała zdecydować kto jest dla niej najważniejszy - ziemia, która dała jej dom czy rodzina, która dom ten z nią tworzyła.





Przyznam szczerze, że nigdy dotąd nie zagłębiałam się w historię USA na tyle, by dokładniej poznać zagadnienia związane z Wielkim Kryzysem. Początkowo  nieco obawiałam się fabuły "Gdzie poniesie wiatr" - myślałam, że historyczne wstawki wpłyną na płynność akcji i przytłoczą bohaterów.
Tymczasem nic bardziej mylnego - historyczne tło wydarzeń uczyniło tę książkę jeszcze bardziej przejmującą, a Elsę - główną bohaterkę - postacią niemal heroiczną.
Kristin Hannah niczym uwspółcześniony Steinbeck snuje opowieść o kapitalizmie; o czasach, gdy bogactwo jednych okupione było wyzyskiem drugich. Nie boi się prawdy, nie stara się wygładzić tego, co ostre i bolesne, ani upiększyć tego, co brzydkie i brudne - w przejmujący sposób opowiada o tych, których Wielki Kryzys doświadczył i upodlił.
Lwia część książki skupia się na życiu w Teksasie, w miasteczku opartym na hodowli zwierząt i uprawie ziemi. Ukazuje ludzi zmagających się z nieokiełznanymi i srogimi żywiołami, których dotychczasowe życie - na skutek klęski żywiołowej - obraca się niemal w popiół. Druga część tej powieści jest z kolei brutalna; bez owijania w bawełnę (bawełnę, ha!) przedstawia jakie piekło człowiekowi gotów jest zgotować drugi człowiek.
Kristin Hannah stworzyła do bólu przejmującą i prawdziwą powieść; powieść, w której zżywamy się z bohaterami, razem z nimi cierpimy i razem z nimi się radujemy.
I choć wciąż jestem urażona zakończeniem (bo poważnie, pani Hannah? Jak tak można -_- ), to uważam, że "Gdzie poniesie wiatr" to jedna z lepszych powieści autorki.
Zaraz obok "Wielkiej samotności".
I "Firefly Lane".





Kristin Hannah na powrót zachwyca i staje się jedną z tych autorek, których książko czytam w ciemno.
"Gdzie poniesie wiatr" nie jest łatwym i płytkim czytadłem, o którym za moment zapomnicie.
To powieść, która zmęczy Was psychicznie i która na długo zostanie w Waszych głowach i sercach.
Czy więc warto ją czytać?
Ha.
Nawet więcej niż warto.























Za egzemplarz dziękuję księgarni "Tania książka"


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie