środa, 14 lutego 2018

Walentynkowy maraton filmowy. Słów kilka o ulubionych ekranizacjach





Tłumy zakochanych par na ulicach, tysiące serduszek w sklepowych witrynach, a w stacjach radiowych same rzewne przeboje.
Wiecie, co to oznacza? :)
Jeśli jednak święty Walenty nie był dla Was łaskawy i spędzacie ten środowy wieczór sami, na kanapie i z pudełkiem lodów, to pozwólcie, że podsunę Wam kilka uroczych książkowych ekranizacji z chwytającym za serducho wątkiem romantycznym.
Oczywiście możecie oglądać je też z drugą połówką, ale uprzedzam - wszelkie zażalenia od panów proszę kierować NIE pod mój adres :P
Łapcie koc, kubek z kakao i popcorn, seans czas zacząć! ;)







Zanim się pojawiłeś
na podstawie "Me before you" Jojo Moyes







W swojej blogowej karierze niejednokrotnie wspominałam, że "Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes to jedna z moich trzech ukochanych książek, na których to punkcie mam dziką wręcz obsesję.
Czy zatem dziwi Was fakt, że jej ekranizację pokochałam równie mocno? ;)
Pomijając samą oś fabularną, film w reżyserii Thei Sharrock pochwalić może się przepięknymi kadrami, rewelacyjnymi (i tak bardzo w stylu Lou!) kostiumami i naprawdę dobrą ścieżką dźwiękową (ach, te piosenki Eda, ach ta końcówka Imagine Dragons!).
Czy wspominałam Wam już o aktorach?
Są genialni.
A Sam Claflin w roli Willa... Czy muszę dodawać coś jeszcze? :D ;)














Szkoła uczuć
na podstawie "A walk to remember" Nicholasa Sparksa







Moje pierwsze spotkanie z jakąkolwiek wersją twórczości Sparksa ;)
Obejrzałam ten film mając mniej więcej 12 lat i od tamtego czasu widziałam go wielokrotnie, i za każdym (dosłownie za każdym razem!) kończę go otoczona setką zużytych chusteczek.
"Szkoła uczuć" nie jest może niczym wybitnym i szalenie odkrywczym, wykorzystuje m.in. tak popularny wciąż schemat bad boya i generalnie jest dosyć prostym filmem, ale... Ale musicie ją obejrzeć ;) To kopalnia wzruszających cytatów i laurka wystawiona prawdziwej, szczerej i bezinteresownej miłości.











Dziennik Bridget Jones
na podstawie "Bridget Jones's Diary" Helen Fielding







Wiem, że głupawe; wiem, że infantylne i wiem, że sama Bridget to kiepski wzór do naśladowania, ale cóż poradzę, że średnio raz na rok MUSZĘ obejrzeć jej perypetie...;)
"Dziennik Bridget Jones" to prosty humor, proste problemy, nieidealna bohaterka i czarujący mężczyźni; to film, który w trybie natychmiastowym przegoni ciągnące się za Wami niczym... (może nie będę kończyła tego porównania :D ) smutki.
Ostrzegam - Marc Darcy to złodziej niewieścich serc.
Że też nie wspomnę o Patricku Dempseyu (halo, halo, mam tu fanów "Chirurgów"? :> ), który kradnie całą trzecią (moim zdaniem chyba najzabawniejszą) część.
Jeśli jeszcze nie widzieliście - naprawdę polecam. Nie ma nic lepszego niż seans z trylogią o Bridget w smutny i pochmurny dzień ;)












Love, Rosie
na podstawie "Where rainbows end" Cecelii Ahern






Po pierwsze - Sam Claflin.
Po drugie - cała historia! Nie wiem dlaczego, ale mam dziwną słabość do tych, które opowiadają o parze przyjaciół i łączącym ich uczuciu. A ta [historia, kochani :> ] w "Love, Rosie" jest cudowna. Nieprzejaskrawiona, do bólu prawdziwa i często skomplikowana.
A sam film... Wzrusza, czasem śmieszy zabawnymi tekstami, a do tego jest przeuroczy - nic, tylko oglądać ;)











Jak w niebie
 na podstawie "Et si c'etait vrai..." Marca Levy






Mam wrażenie, że to dosyć niedoceniany film, a szkoda, bo jest i przyjemny, i niegłupi. Ciekawie ugryziony wątek metafizyczny, wartkie dialogi i całkiem niezły dobór aktorów naprawdę zasługują na uwagę ;)











Znacie te filmy? Lubicie? A może dopiero planujecie obejrzeć? ;)
Które to Wy możecie polecić i które oglądacie więcej razy niż można to publicznie przyznawać?
Koniecznie dajcie znać w komentarzu :)





PS. Widzieliście ubiegłoroczny post tematyczny o moich ulubionych książkowych parach? Jeśli nie - nic straconego! :) --> KLIK

24 komentarze :

  1. Nie oglądałam tylko "Jak w niebie". Resztę filmów bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie koniecznie nadrób, to naprawdę przyjemny film ;)

      Usuń
  2. Bridget Jones - kocham! :D Ona jest niesamowita :D A tak od siebie dodałabym jeszcze "Trzy metry nad niebem", które widziałam już miliard razy i ciągle mi mało :D

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo miłości :)
    Czytanie Naszym Życiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowałam czytać książkę, ale... No nie, nie mogłam znieść stylu autora. Może film okaże się lepszy ;)

      Usuń
  3. HAHAHHAHAHHAHA czy to przypadek, że aż w dwóch filmach gra Sam?
    NIE SĄDZĘ!
    Nie no, też go kocham. Głównie dzięki roli mojego ukochanego Finnicka, uwielbiam i tę postać i aktora <3
    Obejrzałam nawet to cholerne "Zanim się pojawiłeś" i, kurde, fajne było xD
    Pozdrawiam ciepło :)
    Kasia z niekulturalnie.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciiicho, miałam też tu wstawić "Igrzyska śmierci" (bo Finnick i Annie <3 ), ale stwierdziłam, że to byłaby już przesada :D

      Usuń
  4. O ile za papierową wersją "Zanim się pojawiłeś" nie przepadam za bardzo, tak film mi się podobał. Świetni aktorzy i ta ścieżka dźwiękowa ♡♡
    "Szkołę uczuć" również obejrzałam pierwszy raz w wieku 12 lat i pamiętam, ile łez wylałam na tym filmie. Przepiękny! ♡♡
    Oh, Bridget-tyle śmiechu i świetnej zabawy :D
    "Love, Rosie" to chyba mój ulubiony film o tej tematyce. Kocham całym sercem *.*
    Ostatniego filmu nie znam, więc czas go dziś nadrobić.
    Pozdrawiam ciepło ♡♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, widzę, że mamy bardzo podobny filmowy gust :>

      Usuń
  5. Kocham filmy o Bridget Jones <3 Za każdym razem śmieję się do łez i robię maślane oczy do Colina Fitha <3 Uwielbiam go tam <3
    A oglądając "Szkołę uczuć" również muszę mieć obok chusteczki :) To wspaniały film <3
    Pozdrawiam! Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o robienie maślanych oczu do Firtha - chyba po prostu nie da się tego nie robić :D ;)

      Usuń
  6. "Zanim się pojawiłeś" było piękne, a pozostałych nie oglądałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam dwa pierwsze... xD "Zanim się pojawiłeś" ma parę uroczych scenek, ale fabularnie bardzo nie lubię: wg. tej historii kłamstwo jest OK, a to nie jest fajne. "Szkołę uczuć" oglądałam w gimnazjum i pamiętam, że jednak trochę mnie ruszyła, choć książkowa wersja, którą czytałam niedawno, była tak bardzo... bez sensu. Niby historia podobna, ale jednak brakowało w niej czegoś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czekaj, o jakim kłamstwie w "Zanim się pojawiłeś" mówisz? Bo żadnego (i morału, że jest ono ok) sobie nie przypominam.
      "Szkoła uczuć" - miałam identycznie. No ale to Sparks, jego lepiej się ogląda niż czyta 😄

      Usuń
  8. "Zanim się pojawiłeś" - czytałam książkę i mimo, że film mam również na DVD (co jest u mnie niespotykane, bo filmów raczej nie kolekcjonuję), to nie było jeszcze okazji ani ochoty na obejrzenie go. Jednak na pewno to zmienię, bo książka mi się podobała, no i Sam Claflin :D
    "Szkoła uczuć" jest okej, ale ja osobiście nie przepadam za nim jakoś szczególnie. Podobnie mam z "Pamiętnikiem". Oba te filmy są piękne, ale gdybym wybierała film do obejrzenia o miłości, to nie wybrałabym żadnego z nich.
    "Love, Rosie" podobnie. Książka mi się podobała, ale film już nie aż tak. Fajny, ale też bez szału.
    "Dziennik Bridget Jones" jestem na nie :D Nie lubię i omijam szerokim łukiem :D
    "Jak w niebie" bardzo fajny i w sumie może sobie niedługo obejrzę, bo dawno już widziałam a naprawdę mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, dziewczyno, nie ma na co czekać - MUSISZ go obejrzeć, jest świetny! ;)
      Zatem co polecasz? :D

      Usuń
    2. Nie wątpię :D Obejrzę niedługo :) Mam nadzieję :D
      Hm, polecam "Szczęściarz" <3 Uwielbiam ten film <3 Od razu przyszedł mi na myśl :) Musiałabym pomyśleć, bo aktualnie mam pustkę w głowie :D

      Usuń
    3. Widziałam już każdy film na podstawie Sparksa, "Szczęściarza" też ;)

      Usuń
  9. Z wymienionych oglądałam tylko Love, Rosie, bo nie jestem wielką fanką romansów - czy to książek, czy filmów. Mimo to Love, Rosie wręcz uwielbiam, powieść zresztą też. Sam Claflin jest jednym (i bardzo znaczącym) z powodów, aby tą ekranizację kochać. Ze względu na tego aktora chciałabym też zobaczyć Zanim się pojawiłeś, ale najpierw zamierzam zabrać się za książkę :)

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna fanka Sama, jak miło 😊

      To jedyna słuszna kolejność, zwłaszcza że w filmie pominięto jeden bardzo znaczący wątek, który wyjaśnia i ubiór, i zachowanie Lou ;)

      Usuń
  10. ,,Szkoła uczuć" to majstersztyk. Kocham ten film!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ah, ,,Szkoła uczuć" to był hit! oglądałam w gimnazjum :D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie