czwartek, 4 kwietnia 2019

RECENZJA - "Dlaczego mamusia pije. Pamiętnik wyczerpanej mamy" Gill Sims




Uwielbiam książki, które pisane są z przymrużeniem oka. Uparcie śledzę wszelkie pisane niekoniecznie na serio fanpage i z dziką chęcią sięgam po powieści Marian Keyes (przy których zwykle chichoczę jak nienormalna, ale to już opowiastka na inną porę ;) ). Kiedy więc tylko zobaczyłam, że Harper Collins wydaje książkę Gill Sims, tak mocno pachnącą mi historyjkami w stylu genialnej Nietypowej Matki Polki, z radości aż zacierałam ręce.
Ha.
A mówili, by nie chwalić dnia przed zachodem słońca.





Przygotujcie miskę popcornu, usiądźcie wygodnie na kanapie i zapnijcie pasy - oto bowiem Gill Sims, naczelna propagatorka rodzicielstwa bez filtrów, wjeżdża na salony. Jeśli czasem tęsknicie za erą sprzed macierzyństwa, place zabaw uważacie za najnudniejsze miejsca na świecie i oddałybyście wiele, by wieczory ze Świnką Peppą zmienić na cykliczne spotkania z koleżankami przy winie - to pozycja dla Was. 
Lektura zabawnego i zarazem przerażająco autentycznego dziennika styranej matki, skrzyżowanego z roastem na parenting, to idealny pretekst, by na dobre porzucić myśli o dopłacie 500+*







Nastawiłam się na przednią zabawę. Nastawiłam się na dzikie wybuchy śmiechu i przypadkowe opluwanie się kawą. Nastawiłam się na lekką, ale przezabawną opowieść. I wiecie co? Srogo - naprawdę srogo - się rozczarowałam.
To jest lekka książka, fakt. Czyta się ją i szybko, i - niestety - bez większych refleksji. W porównaniu do wspomnianej wcześniej Nietypowej Matki Polki i jej opowieści wypada naprawdę blado, a zawarty w niej humor - przynajmniej w odbiorze - jest równie subtelny co walec drogowy. Wszystkie scenki pisane są po to, by wywołać u odbiorcy salwy śmiechu, co niestety czuć - to zresztą sprawia, że zamiar autorki spala na panewce i częściej niż wybuchy radości powoduje przewracanie oczami  (z zażenowania, ma się rozumieć). Mocno niepokojące są także nawyki narratorki - rozumiem zamysł książki i rozumiem jej (w założeniu) komiczny ton, ale sięganie po lampkę wina (i to niejedną) w niemal każdej życiowej sytuacji i późniejszy wieczny kac w moim odczuciu odebrać można jako propagowanie alkoholu jako leku na wszystko. Przestaje to być śmieszne, a w pewnym momencie robi się wręcz tragiczne. Momentami jest też przerażająco smutno - Ellen niby wyśmiewa się z perfekcyjnych mam, nie idzie jednak oprzeć się wrażeniu, że jest to tylko przykrywka, pod którą ukrywa brak pewności siebie i niską samoocenę (a już zwłaszcza w kontekście bycia matką).
Ja się niestety nie ubawiłam.




"Dlaczego mamusia pije. Pamiętnik wyczerpanej mamy" to lektura dla tych z Was, które chcą się troszkę pośmiać przy czymś - zaznaczam - niekoniecznie bardzo dobrym. Mnie niestety nie rozbawiła, ale jeśli chcecie ryzykować i przekonać się na własnej skórze...
Cóż, zróbcie to. Najwyżej przerwiecie lekturę w połowie ;)



* opis wydawcy





















Za egzemplarz dziękuję

6 komentarzy :

  1. To mogę przybić piątkę! Nastawiłam się na przednią zabawę, ale zawiodłam się bardzo mocno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka w ogóle nie w moich tematach i raczej po nią nie sięgnę. Do tego ten tytuł myli, myślałam, że będzie chodziło o jakieś problemy z alkoholizmem matki.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem przekonana co do tej książki i nie mam jej w planach ;/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie