czwartek, 1 lipca 2021

RECENZJA - "Kłamstwa od seca" Emily Giffin

 

Jestem wielką fanką Emily Giffin i jej książek. Te sprzed 2014 połknęłam na raz; na nowsze wyczekiwałam z wypiekami na twarzy.
Gdy więc zobaczyłam, że wydawnictwo Otwarte wydaje najświeższą powieść autorki, byłam w siódmym niebie. Oczyma wyobraźni widziałam już te długie wieczory spędzane z książką, nie mogłam doczekać się już genialnych chwil ze wspaniałą lekturą i tych emocji, które by we mnie wzbudziła.
Tymczasem, moi drodzy, stało się coś strasznego.
Emily Giffin - po raz pierwszy! - mnie rozczarowała.
I to dość mocno, niestety.





Cecily ma dwadzieścia osiem lat i właśnie zakończyła wieloletni związek, który prowadził donikąd.
Chcąc uleczyć złamane serce wybiera się do baru, gdzie dziwnym zbiegiem okoliczności spotyka kogoś, kto ratuje ją od banalnego i równie głupiego "telefonu do byłego".
Ten ktoś - Grant - okazuje się być tym jedynym.
Grant i Cecily bardzo szybko wyznają sobie miłość, a ich związek kwitnie dosłownie z dnia na dzień.
Wydaje się, że lepiej już być nie może, gdy nagle Grant... znika.
Zapada się pod ziemię.
W ferworze jego poszukiwań Cecily trafia na kobietę, którą również coś łączyło z Grantem.
Brzydka prawda zaczyna wychodzić na jaw, a zdruzgotana Cecily dowiaduje się, że oparła swe życie na kłamstwie.
Tylko jak do tego doszło i - przede wszystkim! - dlaczego?







Emily Giffin przyzwyczaiła mnie do naprawdę dobrych książek. Do obyczajówek, które stawiają przed czytelnikami mnóstwo trudnych pytań; do powieści, które wzbudzają cały wachlarz emocji; które wywołują smutek, a czasem i złość; do książek, których bohaterowie w głównej mierze wzbudzają sympatię.
Nie wiem więc, co stało się w przypadku "Kłamstw od serca" - może wypadek przy pracy? Może zmęczenie materiału? Może brak weny pomimo goniących terminów? Naprawdę nie wiem.
Wiem za to, że "Kłamstwa od serca" to - przynajmniej w mojej ocenie - najgorsza powieść w dorobku Giffin i ogólnie dość kiepska obyczajówka.
Ogromnym minusem tej historii jest główna jej bohaterka - Cecily jest wprost tragiczna (i to dosłownie; nawet sobie nie wyobrażacie jakie kłody rzuca jej pod nogi wstrętny los). Naiwna, głupiutka, zdanie zmienia co pięć minut. W trymiga angażuje się w nowy związek i to tylko po to, by po kilkunastu dniach ponownie wrócić do poprzedniego. Nie jest przekonana czy jest gotowa na nowy etap w obecnej relacji, ale już dnia następnego śmiało ćwierka "Yes, I do". Męscy bohaterowie także nie powalają - mam wrażenie, że Giffin miała ewidentny problem z określeniem kto jest kim. I tak - średnio trzy/cztery razy w całej tej opowieści - bohater staje się villainem, a złoczyńca herosem.
Żaden z panów nie potrafi podjąć odpowiedzialnej decyzji i wciąż prześcigają się w tchórzliwych zagrywkach.
Sama fabuła również rozczarowuje. Bez żadnego sensu jest wątek z World Trade Center, który staje się pewnego rodzaju fabularną zapchajdziurą. Cała opowieść jest naiwna, niewiarygodna, momentami wręcz absurdalna. W pewnym momencie cała ta farsa dochodzi do punktu kulminacyjnego, w efekcie czego powieść zaczyna przypominać operę mydlaną.
Na próżno szukać tu także emocji, do których przyzwyczaiła nas Emily Giffin.
Nie ma tu trudnych decyzji, moralnych dylematów czy przeszłości, która odcisnęła solidne i trwałe piętno na przyszłości bohaterów.
Jest za to miałkość, bezsens, nuda i żenada.
Cóż.
Zdecydowanie nie tego oczekiwałam od jednej ze swych ulubionych autorek.





"Kłamstwa od serca" to dość słaba obyczajówka i zdecydowanie najgorsza powieść spod pióra Emily Giffin. Przeczytacie ją szybko i raczej bezrefleksyjnie.
Bohaterowie lekko (albo bardzo mocno -zależy od Waszej wytrzymałości ;) )Was zirytują, a akcja nie porwie.
Jestem tą książką zawiedziona, rozczarowana, trochę też zasmucona.
Mam ogromną nadzieję, że "Kłamstwa od serca" to tylko "wyjątek, który potwierdza regułę" i że kolejną powieścią Emily tylko utwierdzi mnie w przekonaniu, że jest królową kobiecych serc.





Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu



 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie